tag:blogger.com,1999:blog-85057290083934941172024-03-05T18:43:21.047+01:00Kochamy jedynie to, czego nie posiadamy.meaghanhttp://www.blogger.com/profile/14558160231424065562noreply@blogger.comBlogger23125tag:blogger.com,1999:blog-8505729008393494117.post-35070532242674042222014-03-20T17:07:00.004+01:002017-09-20T23:25:32.725+02:00Chapter 11<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<b style="font-family: georgia, "times new roman", serif; font-size: xx-large;">Winny</b><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: x-small;">dodane przez: <i>JungleFish</i></span><i><b> </b></i> <span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b><a href="http://szkola-liscia.blogspot.com/2014/03/chapter-11.html">K O M E N T A R Z E</a></b></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b><br /></b></span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSX3NXQVPq88sLq2dqXYx66SYhdtX0jfXJqaxY8sbULPp_iad1LkmtWwWSA-cbZQviIIo_uI9ruGPjLV0BcFn6NOoECYoAjhi9yAkVZPcbOtsBqdYQRkI1NCkSC3b3UEvUsmuQPbacm0ph/s1600/tumblr_mimkfrPYmA1qdkfhqo6_r7_250.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSX3NXQVPq88sLq2dqXYx66SYhdtX0jfXJqaxY8sbULPp_iad1LkmtWwWSA-cbZQviIIo_uI9ruGPjLV0BcFn6NOoECYoAjhi9yAkVZPcbOtsBqdYQRkI1NCkSC3b3UEvUsmuQPbacm0ph/s1600/tumblr_mimkfrPYmA1qdkfhqo6_r7_250.gif" /></a></div>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><br /></b></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b>Długość: </b>19 609 znaków</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b>A/N: </b>Rozdział dosyć melancholijny. W każdym razie, mam nadzieję, że taki wyszedł, bo taki miał być :) Czekam na końcu. xoxo</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>~ Z perspektywy Nagato</i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- <i>Nie możesz niczym bardziej przysłużyć się swym przyjaciołom, jak tym, że nie popsujesz im ich radości. Owszem, powiększysz ją, biorąc w niej udział.</i> - Głos nauczycielki rozległ się po sali, dokładnie intonując każde nieprzyjemne słowo, które z dwojaką siłą zatapiało się w mojej głowie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><i>Cierpienia młodego Wertera.</i> Czy jakaś lektura może być głupsza, niż to? Nie sądzę. Kiedyś może nawet bym stwierdził, że to cudowne arcydzieło, które wyszło spod pióra dobrze zapowiadającego się pisarza. Tak, kiedyś. Na pewno nie teraz, gdy słowa, które zostały zapisane w tej nieszczęsnej książce tak strasznie godziły w moją psychikę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Yuriko, podaj, proszę cię, fragment, który podkreśla znaczenie miłości dla głównego bohatera.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Dziewczyna otworzyła książkę, przekartkowała, a ja miałem ochotę zapaść się pod ziemię lub na ułamek sekundy ogłuchnąć. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- <i>Czymże jest, Wilhelmie, sercom naszym świat bez miłości? Tym zapewne, czym byłaby bez światła latarnia magiczna. Ledwo wstawisz w nią lampkę, natomiast jawią się na białej ścianie barwne obrazy! A choćby były one tylko przelotnymi złudami, to jednak są nam szczęściem, stoimy jak młodziki i z zachwytem patrzymy na to cudowne zjawisko</i> – zacytowała, a mi ciarki przeszły po plecach.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Życie był tragicznie nieudane. Za każdym razem uświadamiało mi, w jak strasznie beznadziejnej sytuacji jestem. Co prawda, na własne życzenie. Byłem niezdecydowanym bachorem, którego nagle przerosły wszystkie zaistniałe rzeczy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Na całe szczęście, moje męczarnie przerwał donośny dźwięk dzwona. Zadowolony z takiego obrotu sytuacji, zgarnąłem wszystkie swoje rzeczy do torby i udałem się w stronę wyjścia. Dzień uważałem za skończony. Mogłem bez żadnych wyrzutów sumienia opuścić tą przeklętą placówkę i udać się do swojej fortecy, czyli pokoju, w którym przeżywałem wszystkie swoje dramaty. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Nigdy nie spodziewałem się, że tak łatwo będzie mi ponownie odgrodzić się od ludzi. Kiedyś nawet nie wyobrażałem sobie, że będę miał przyjaciół, jednak w tym momencie czułem się źle z myślą, że nie mogę wejść do pokoju klubowego i na żarty posprzeczać się z którymkolwiek z nich. Wszystko to, co dawniej było dla mnie codziennością, stało się teraz sferą marzeń. Ile bym dał, by wszystko to, co było kiedyś, wróciło. Ile bym dał, by Konan była nadal przy mnie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">W szatni zmieniłem obuwie, zamknąłem za sobą szafkę i ruszyłem w kierunku dziedzińca. Minąłem Zetsu i Kakuzu, którzy spojrzeli na mnie z mordem w oczach, na co w ogóle nie zareagowałem. Ich podejście było mi całkowicie obojętne. Prawda jest taka, że nie wiedzieli nic, co mogłoby usprawiedliwiać ich zachowanie. Wiedzieli tylko jedno – to, że jestem dupkiem. Jednym z największych, chodzących po ziemi. Z tą myślą jednak pogodziłem się już dosyć dawno temu. Być może za sprawą Yahiko, który zawzięcie starał się mi uświadomić, że nie tak powinienem się zachowywać. Zgadzałem się z nim. W każdym, najmniejszym stopniu przyznawałem mu rację. Niestety, nie potrafiłem powiedzieć tego na głos. Przyznanie się do winy było zbyt wielkim wyczynem, jak na moją osobę.</span><br />
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-large;">~○~</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">W domu znalazłem się dosyć szybko. Babcia krzątała się po kuchni, zapewne przygotowując obiad. Oprócz niej, nikogo innego nie zastałem. Ojciec jak zwykle przebywał w pracy, co nawet było mi na rękę. Nie musiałem mierzyć się z jego zimnym spojrzeniem, którym obdarzał mnie za każdym razem, gdy przez przypadek na siebie trafiliśmy. Walka pomiędzy nami była milcząca, ale bardzo zawzięta. Mniej bolesna, niż ta z Yahiko, ale mimo wszystko godząca w moją osobę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Cześć, babciu – odparłem cicho, uśmiechając się do niej sztucznie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Już w domu, Nagato? - zapytała staruszka. - Obiadu jeszcze nie ma, ale chodź, zrobię ci kanapki. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Nie, dzięki. Nie jestem głodny – powiedziałem i ruszyłem do łazienki. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Moja babcia nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, co działo się wokół niej. Nie interesowała, a raczej nie chciała się interesować tym, co stworzyło nieprzyjemną aurę w naszym domu, chociaż doskonale widziałem, jak bardzo się o mnie martwi. Starała się rozmawiać ze mną jak zwykle, jednak nigdy nie pytała, co u Yahiko i Konan. Odkąd ich poznałem, kobieta tak strasznie ich polubiła, że cały czas zachęcała mnie, bym o nich opowiadał. Po stracie matki, to właśnie dzięki nim znowu otworzyłem się na ludzi. Przynajmniej w jakimś stopniu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Przejrzałem się w lustrze, po czym przekląłem pod nosem. Cała lewa strona była nadal posiniaczona, co tylko dawało mi do zrozumienia, że to nie był sen. Znowu zachowałem się jak dupek, tym razem całkowicie świadomie. Ugodziłem w najczulszy punkt przyjaciela, tylko po to, by wybronić się z zarzutów, które były jak najbardziej trafne.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Obmyłem twarz wodą, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie, po czym oparłem ręce na lustrze i zacząłem intensywnie wpatrywać się w swoje odbicie. Nie, nic nie było łatwe. A już na pewno nie spojrzenia osób, które się na mnie zawiodły. Na pewno nie wyraz twarzy Konan, gdy – podkuszony przez Akemi – powiedziałem jej, by usunęła ciążę. Czy zawsze byłem takim skończonym egoistą, że nawet potrafiłem zaproponować coś takiego swojej dziewczynie? Nie. To nie prawda. Stałem się po prostu marionetką w rękach dorosłych. Chciałem wierzyć w to, że mają rację i jedyna słuszna decyzja, jaką mogę podjąć, to posłuchać ich rady. Niestety, w rzeczywistości było inaczej. Wszystko to, co do tej pory zrobiłem, sprawiło, że tylko bardziej zraniłem najbliższych. Ale nie wyobrażałem sobie innej możliwości. Wychowywać dziecko. Jak to zabawnie brzmiało. Sam byłem jeszcze rozwydrzonym bachorem, który uwielbiał się buntować i żyć z dnia na dzień. Nie mogłem wyobrazić sobie, że miałbym siedzieć w domu, opiekować się maluchem i wiernie odgrywać rolę dobrego tatusia. To było wręcz nierealne. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">W pokoju zastał mnie ten sam bałagan, który zostawiłem rano. Książki porozrzucane po podłodze, laptop leżący na łóżku i dwa zdjęcia w ramce, która już dawno powinna zostać wyrzucona. Pęknięte szkło tak strasznie uświadamiało mi moją bezsilność. Przysiadłem na obrotowym krześle i przybliżyłem się do fotografii. Cała nasza paczka. Całe Akatsuki. Zakończenie drugiej klasy. Mógłbym stwierdzić, że był to najlepszy okres w moim życiu. Robiliśmy, co chcieliśmy, po prostu żyliśmy. Nikt nawet nie przypuszczał, że życie zgotuje nam takie piekło.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Ramkę potrzaskałem parę dni temu. W dzień, kiedy całe Akatsuki dowiedziało się o mojej decyzji, a raczej bestialstwie, jakiego się dopuściłem. Czułem się wtedy zdradzony, odrzucony. Tak jakbym był zabawką, która przestała robić to, czego się od niej wymaga. Zepsuta zabawka, której powinno się jak najszybciej pozbyć.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Westchnąłem przeciągle, po czym położyłem się na niepościelonym łóżku. Wszystkie myśli znowu zaczęły swoją wędrówkę w mojej głowie, przez co miałem ochotę udusić się poduszką. Zastanawiałem się, czy oni także to przeżywają w takim stopniu jak ja. Yahiko i Konan. Byłem pewny, że w tym momencie, oboje mieli do mnie ogromny żal, co nie było dla mnie wielkim zdziwieniem. Sam siebie nienawidziłem, szczególnie dlatego, że ich zawiodłem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Pamiętam doskonale, jak obiecałem Yahiko, że zajmę się Konan. Uwierzył mi, chociaż wiedziałem, że nie może pogodzić się z własną przegraną. Nie było tak, że pokłóciliśmy się o dziewczynę. W rzeczywistości, żaden z nas nie miał na to zbyt wiele odwagi. Byliśmy zbyt zgrani, cała nasza trójka. Jednak pomimo to, byłem strasznie wdzięczny, że Yahiko zareagował w ten sposób, gdy dowiedział się, co czuję do Konan. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy, że on także jest w niej zakochany. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Tylko nie spieprz tego – powiedział mi, wychodząc z pokoju.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Zaraz, o co ci chodzi? - zapytałem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- O Konan. - Uśmiechnął się w ten swój charakterystyczny sposób, którym starał się zakryć swoje emocje. Uwierzyłem mu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Pomimo tego, że ja i Konan tworzyliśmy parę, zbyt wiele rzeczy się nie zmieniło. Nie potrafiliśmy z dnia na dzień zmienić do siebie nastawienia, czy okazywać w bardziej widoczny sposób nasze uczucia przed znajomymi. Wciąż byliśmy częścią zgranej paczki przyjaciół, którzy, co prawda, nie szczędzili nam komentarzy na ten temat. Ale wtedy było to coś przyjemnego. Ta myśl, że jesteśmy wszyscy razem i możemy na sobie polegać. Nawet Yahiko, pomimo moich wcześniejszych obaw, wciąż zachowywał się tak samo. Wszystko układało się po mojej myśli i nie sądziłem, że kiedyś ta sielanka może się skończyć. Aż do tego jednego dnia. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Siedzieliśmy wtedy w pokoju klubowym i toczyliśmy zawziętą grę na konsoli. Założyłem się z Yahiko o całe moje kieszonkowe, że pokonam go w tą przeklętą <i>Fifę</i>. Konan nigdzie nie było, Deidara kłócił się z Kakuzu, a Madara denerwował wszystkich, którzy tylko znaleźli się w jego pobliżu. Innymi słowy, było tak, jak zawsze i nic nie wskazywało na to, że mogłoby się coś zmienić.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Szykuj pieniądze – powiedział podekscytowany Yahiko, co w ogóle mnie nie zdziwiło. Zawsze był pewny siebie i na moją niekorzyść, często była to właściwa postawa.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Tak, przegrałem. Wszystko za sprawą wibracji w prawej kieszeni i sms'a, którego odczytałem zaraz po tym, gdy oddałem swoje ostatnie pieniądze nadpobudliwemu rudzielcowi. </span></div>
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><i><b>Konan</b></i></span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Spotkajmy się na dziedzińcu. </i></span></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Nie myślałem wtedy, dlaczego niebieskowłosa nie chciała spotkać się w pokoju klubowym, tylko szybko zerwałem się z miejsca i pobiegłem w stronę wytyczonego miejsca. Słońce grzało wtedy niewyobrażalnie mocno, a ja żałowałem, że mam na sobie czarne ubrania. Pamiętam, że gdzieś w głębi duszy poczułem jakąś niewytłumaczalną obawę przed czymś, co miało dopiero się stać. Nie potrafiłem tego wyjaśnić, dlatego najszybciej jak było to możliwe, wyrzuciłem tą przeklętą myśl z głowy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Dziewczyna siedziała na jednej z brązowych ławek. Jej nieobecny wzrok utkwiony był w ulicę, na której oprócz paru przechodniów nie było niczego godnego zaufania. Zdziwiło mnie nieco jej zachowanie, szczególnie, że zawsze była roześmiana i nigdy nie rozwodziła się nad żadnymi sprawami. Jej podejście do życia tak strasznie mi się podobało, że zawsze chciałem być taki jak ona. Podszedłem do niej niepewnie, po czym przytuliłem ją od tyłu, na co dziewczyna lekko się wzdrygnęła. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Udaru dostaniesz – odparłem cicho, rozluźniając uścisk. Nie odpowiedziała, tylko nikło się uśmiechnęła. Była jakaś nieswoja, zupełnie zatracona w przemyśleniach. Początkowo miałem wrażenie, że w ogóle mnie zauważyła lub zapomniała o mojej obecności. - Konan. Stało się coś? - zapytałem i przykucnąłem naprzeciwko niej. Podkrążone oczy, które uciekały przed moim wzrokiem, dosadnie dawały mi do zrozumienia, że coś jest na rzeczy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Nagato – zaczęła cichutko, aż musiałem się przybliżyć, by ją usłyszeć. - Ja... - Spojrzała na mnie niepewnie, a jej oczy zaszkliły się. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Konan. - Wystraszyłem się, chociaż nawet nie wiedziałem, dlaczego. Jej postawa, zachowanie, wszystko wskazywało na to, że coś się stało. Szybko przytuliłem ją do siebie, zupełnie zapominając o tym, że chciała mi coś powiedzieć. Dopiero po jakimś czasie odsunąłem ją od siebie, by mogła dojść do słowa. - Co się stało? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Nagato... - Jej wzrok powędrował na ziemię. - Jestem w ciąży – powiedziała cicho.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Zamarłem. Mój świat w jednym momencie rozpadł się na miliony kawałków, które w żaden sposób do siebie nie pasowały. Chwilami nawet wmawiałem sobie, że źle dosłyszałem to, co powiedziała Konan, dlatego gdy tylko udało mi się odzyskać trzeźwość umysłu, spojrzałem na nią uważnie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Jesteś... w ciąży? - zapytałem, przełykając głośno ślinę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Pokiwała twierdząco głową, chwilę później opuszczając ją. Pojedyncze łzy spłynęły po jej policzku, a ja nie wiedziałem, co mam zrobić. Przytulić ją? Powiedzieć, że wszystko będzie w porządku? Wiedziałem, że to największe kłamstwo, jakiego mogłem się dopuścić. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Mój świat w tamtym momencie obrócił się o dobre sto osiemdziesiąt stopni. Nie miałem siły, by wstać z łóżka, a tym bardziej by udawać, że wszystko jest w porządku. Nawet jeśli ktoś mnie nie znał, wiedział, że coś się stało. Nic więc dziwnego, że całe Akatsuki bardzo szybko zorientowało się, że coś jest na rzeczy. Oczywiście, zbyłem ich głupimi, nic nie znaczącymi odpowiedziami, na przykład, że mój ojciec wrócił z pracy i robi mi piekło w domu, jednak fakt, że Konan także nie miała zbyt dobrego humoru, sprawiał, że traciłem swoją rzetelność. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Wstrzymywaliśmy się parę dni, nim w końcu zdecydowaliśmy, że powiemy o tym rodzicom. Ten plan w ogóle nie przypadł mi do gustu, jednak wiedziałem, że nie mam prawa w takim momencie się buntować. Grzecznie zgodziłem się z decyzją Konan i gdy tylko pojawiłem się w domu, niecierpliwie czekałem na ojca. Zjawił się o wiele szybciej, niż przypuszczałem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Był bardzo zdziwiony tym, że na niego czekam. Z reguły nasze relacje opierały się tylko na mijaniu się w domu i nie wchodzeniu sobie w drogę. Nigdy nie rozmawialiśmy, a co dopiero mówić o jakichkolwiek zwierzeniach. Był dla mnie obcym człowiekiem, który oprócz tego, że miał obowiązek wychowywania mnie, nie spełniał żadnej znaczącej roli. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Cześć, tato – mruknąłem cicho. Zdziwił się na moje słowa, jednak nawet nie pofatygował się, aby odpowiedzieć. Zdjął swoją marynarkę, powiesił ją na wieszaku i idąc do kuchni, zerknął na mnie przelotnie. Przełknąłem ślinę. - Muszę z tobą porozmawiać. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Znowu kłopoty? - zapytał z kpiącym uśmieszkiem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">To nie tak, że zawsze mieliśmy zły kontakt. Po śmierci matki, przez kolejne dwa lata byliśmy nierozłączni, rozmawialiśmy o wszystkim i wspieraliśmy się wzajemnie. Wszystko zaczęło psuć się dopiero wtedy, gdy ojciec zamiast związać się z kimś na poważnie, zmieniał partnerki co parę miesięcy. Wiedziałem o tym i nie potrafiłem mu tego wybaczyć. Byłbym o wiele bardziej wyrozumiały, gdyby przyprowadził kogoś do domu, mówiąc „Oto twoja nowa matka”. Nie wymagałem zbyt dużo, tylko szacunku do zmarłej osoby. Ale on bardzo umiejętnie pomijał tą wytyczną. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Konan jest w ciąży – wyrzuciłem na jednym tchu, nie rozdrabniając się. Wiedziałem, że jeśli nie zrobię tego od razu, to nigdy tego nie powiem. Musiałem postawić wszystko na jedną kartę. Trzeba było zaryzykować.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Między nami zapanowała cisza. Czułem, jak powietrze gęstnieje w pomieszczeniu i zrobiło mi się słabo. Miałem zamiar spojrzeć na ojca, jednak bałem się, że mogę tego pożałować. Wystarczyło, że cisza przytłaczała mnie na tyle, bym nie mógł racjonalnie myśleć. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Niech usunie – odparł obojętnie i poszedł do kuchni.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Stałem jak wmurowany w ziemię. Myślałem, że się przesłyszałem, jednak jego niewzruszona postawa sprawiła, że wreszcie zrozumiałem sens wypowiedzianych przez niego słów. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- O czym ty mówisz? - warknąłem cicho, nie do końca pozwalając sobie na swobodną wymianę zdań. O ile można to było tak nazwać.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- A co, masz zamiar bawić? - zaśmiał mi się w twarz. - Jak tak bardzo chcesz, by dziecko się urodziło, to zrób coś, by nie było twoim balastem. Nie będę was utrzymywał. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Tamtego dnia, zupełnie straciłem kontakt z ojcem. Nie chciałem go znać, a tym bardziej widzieć. Sprawę przemilczałem i wszystko ucichło, aż do momentu, gdy rodzice Konan nie zażądali spotkania. Wtedy znowu rozpętało się piekło. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Cała droga samochodem wypełniona była ciszą. Nawet radio zostało wyłączone, przez co nie potrafiłem oddychać. Ta przerażająca pustka i jednocześnie strach przed wszystkim, co miało nastąpić, sprawiły, że znowu zaczynałem zamykać się w sobie. Było to najlepszą obroną przed otoczeniem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Kiedy znaleźliśmy się przed mieszkaniem Konan, głośno przełknąłem ślinę. W duchu błagałem, by nie było tak źle, jak sobie tego wyobrażałem. Dodatkowo przerażał mnie fakt, że mój ojciec będzie rozmawiał <i>o takiej </i>sprawie z rodzicami dziewczyny. Wiedziałem, że potrafi mistrzowsko zgrywać cudownego tatusia, ale nie sądziłem, by tym razem także przyjął taką postawę. Szczególnie dlatego, że w ogóle się do mnie nie odzywał, wręcz zachowywał się tak, jakby mnie nie znał. Z jednej strony to rozumiałem, z drugiej zaś miałem ochotę przyłożenia mu w twarz, wykrzykując wszystko to, co mam mu do zarzucenia. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Wyciągnąłem rękę, by otworzyć drzwi, gdy nagle poczułem silny ucisk na swoim ramieniu. Odwróciłem się zdezorientowany i natrafiłem na przenikliwe spojrzenie ojca. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Co się...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Masz powiedzieć, że to nie twoje dziecko. Nic innego mnie nie interesuje – powiedział, po czym puścił moje ramię i pierwszy wszedł do pomieszczenia. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Stałem w progu dobre parę minut, zastanawiając się, co to miało znaczyć. Dopiero gdy Akemi zachęcił mnie, abym wszedł do środka, lekko się opamiętałem. Mimo to, cały czas w głowie wirowały mi różne myśli, które zamiast pomóc, utrudniały dosłownie wszystko. To niezdecydowanie, jak powinienem postąpić, co zrobić, sprawiało, że stałem się nieobecny. Nie przysłuchiwałem się rozmowie, którą toczyli między sobą nasi rodzice. Wszystko obeszło mnie tak bardzo, że nawet głos Konan nie potrafił wyrwać mnie z tego letargu. Wirowałem gdzieś pomiędzy tym, co powinienem, a co muszę zrobić. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Nagato, słyszysz mnie? - Głos dziewczyny dotarł do mnie po pewnym czasie. Opamiętałem się, rozejrzałem po pomieszczeniu i stwierdziłem, że to niestety nie był sen. Cholerna rzeczywistość.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Tak, słyszę – odarłem niemrawo, szukając wzrokiem ojca. Spoglądał na mnie tym swoim dyplomatycznym wyrazem twarzy, na której nie dało dojrzeć się żadnych emocji. Wiedziałem jednak, czego ode mnie oczekuje. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Wszystko zależy od was, dzieciaki – powiedział ojciec niebieskowłosej, a ja niezupełnie wiedziałem, o co chodzi. Cały czas byłem w innym świecie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Nagato, a jak ty uważasz? - zapytała Akemi, dziwnie spoglądając na mojego ojca. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Teraz, gdy na to patrzę z perspektywy czasu, mam nieodparte wrażenie, że słowa, które wypowiedziałem, nie były moją decyzją, tylko skutecznego wpływy ojca. Widziałem przed oczami cały czas jego zacięty wyraz twarzy, postawę, która nie akceptowała żadnego sprzeciwu i pod wpływem tych wszystkich czynników po prostu stchórzyłem. Wszystko to, co działo się wokół mnie, przerosło moje możliwości. Nie potrafiłem wziąć za siebie odpowiedzialności, a tym bardziej przyznać się do winy. Ta dziecięca cząstka, która cały czas tkwiła w moim ciele, wyszła na światło dzienne i pokazała, jak strasznie niedojrzały jestem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Konan, powinnaś usunąć to dziecko.<span style="white-space: pre;"> </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Świat, w którym się znalazłem, zupełnie nie przypominał mi sielanki, która trwała parę miesięcy wcześniej. Wszystko stało się szare, albo całkowicie straciło swoje zabarwienie. Prawdę powiedziawszy, sam sprawiłem, że czułem się teraz niczym wrak człowieka, zupełnie pozbawiony moralności i sumienia. Przybrałem postać egoisty, który myśli tylko o własnym dobru, a nie o innych, krzywdząc przy okazji wszystkich moich bliskich. Muszę przyznać, że rola ta wychodziła mi nieskazitelnie dobrze, ponieważ wszystko było tak, jak planowałem. Nie, nie ja. Jak planował mój ojciec, który umiejętnie pokierował moim wyborem. Równie dobrze mogłem powiedzieć wtedy, że będziemy razem i zajmiemy się dzieckiem. Ale czy byłem na to gotowy? Czy miałem wsparcie? Wydawało mi się, że nie. Być może to, że nie potrafiłem dostrzec pewnych rzeczy, sprawiło, że kroczek po kroczku spełniałem plan napisany przez kogoś innego. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Po tamtym spotkaniu, nie miałem kontaktu z Konan przez całe wakacje. Wyjechałem na obóz do Anglii, pragnąc zapomnieć o tym, co czeka mnie po powrocie do domu. Niestety, niezależnie od tego, jak bardzo chciałem wymazać to wszystko ze swojej głowy, podświadomość wciąż przypominała mi urywki z tych wszystkich spotkań, które kosztowały wszystkich wiele bólu i wytrwałości. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Obróciłem się na bok, wlepiając swoje oczy w ścianę. Słońce powoli zachodziło, dzień się kończył, a ja nie widziałem sensu, by jutro obudzić się pełny pozytywnej energii. Wszystko sprowadzało się do niezdecydowania, bólu i cierpienia. A ja, ten, który poniekąd przyczynił się do tego, byłem w takim samym stanie jak wszyscy, których to dotyczyło. Jednak wiedziałem, że teraz nie mogę wycofać się z tego, co sobie postanowiłem. Musiałem brnąć dalej w to bagno, udawać, że nie mam uczuć, by tylko spełnić oczekiwania dorosłych. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Jedyna osoba, która była winna, to ja. Nikt inny nie przyczynił się do tego w tak wielkim stopniu. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"> </span></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-large; text-align: center;">~○~</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-align: center;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: x-small;"><b>Witam, pozdrawiam! </b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-align: center;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: x-small;">Dzisiaj króciutko, tylko parę informacji. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: x-small;"><b>1) </b>Dziękuję za udzielanie się we wcześniejszym poście. Jak widać, wygrał rozdział, ale postaram się opublikować tego nieszczęsnego one shota ;) </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: x-small;"><b>2) </b>Gomenasai! Wiem, że znowu terminy u mnie nawalają, ale podejrzewam, że w jakimś stopniu już do tego się przyzwyczailiście. Staram się jak mogę, ale nie wychodzi mi to aż tak dobrze. Przepraszam. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: x-small;"><b>3) </b>Rozdział jest... Co prawda, nie wiem, jak go określić. Narracja inna, sposób myślenia trochę inny, wszystko za sprawą Nagato, który mnie denerwuje :D. W każdym razie, nie potrafię zrobić z niego jakiegoś strasznie złego bohatera. I tak się wycierpi. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: x-small;"><b>4) </b>Macie może jakieś swoje wyobrażenia, co do dalszego przebiegu opowiadania? Jestem bardzo ciekawa, czy ktoś trafi w sedno. Byłabym strasznie zadowolona, gdyby ktoś napisał coś od siebie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>5) </b>Czekam na Wasze opinie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Do następnej publikacji! </div>
<!-- Blogger automated replacement: "https://images-blogger-opensocial.googleusercontent.com/gadgets/proxy?url=http%3A%2F%2F4.bp.blogspot.com%2F-Vhw0fXggk1E%2FUysLk0anZ3I%2FAAAAAAAAAMM%2F80h1vS3Twz4%2Fs1600%2Ftumblr_mimkfrPYmA1qdkfhqo6_r7_250.gif&container=blogger&gadget=a&rewriteMime=image%2F*" with "https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSX3NXQVPq88sLq2dqXYx66SYhdtX0jfXJqaxY8sbULPp_iad1LkmtWwWSA-cbZQviIIo_uI9ruGPjLV0BcFn6NOoECYoAjhi9yAkVZPcbOtsBqdYQRkI1NCkSC3b3UEvUsmuQPbacm0ph/s1600/tumblr_mimkfrPYmA1qdkfhqo6_r7_250.gif" -->Meaghanhttp://www.blogger.com/profile/02238707224235920111noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-8505729008393494117.post-38293121701829044262014-03-20T00:15:00.002+01:002014-03-20T12:31:26.671+01:00Kolejna publikacja? <div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Nie, nie, nie! Nie zawieszam bloga. Mam tylko pytanie. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b>Co chcecie pierwsze? </b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b>-> </b>kontynuacja "Szkoły Liścia" - Rozdział 11 <i>"Z perspektywy Nagato"</i></span></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b>-> </b>oneshot <i>"Dzieciństwo Konan, Nagato i Yahiko".</i> </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><u>Prosiłabym Was o pomoc. Każdy komentarz się liczy! </u></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>Wiem, jestem okropna. Rozdział powinien być już dawno temu, niestety siły wyższe mi to uniemożliwiły. Dlatego, w ramach rekompensaty, daję Wam wybór. <b>Zdecydujcie, co chcecie pierwsze ujrzeć :) </b></i></span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i><b><br /></b></i></span>
<br />
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-large;"><a href="http://szkola-liscia.blogspot.com/2014/03/kolejna-publikacja.html" target="">KOMENTARZE</a></span></div>
</div>
Meaghanhttp://www.blogger.com/profile/02238707224235920111noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-8505729008393494117.post-33754536375724489092014-02-07T20:59:00.000+01:002014-03-20T17:11:09.601+01:00Chapter 10<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<b><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-large;">Ślepy z wyboru</span></b><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: x-small;">dodane przez: <b><a href="http://instagram.com/junglefishya" target="_blank">JungleFish</a></b></span><b> </b> </span> <b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><a href="http://szkola-liscia.blogspot.com/2014/02/chapter-10.html">kometarze</a></span></b><br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEia-cesZ_xzyBXSSQa4gd50eH115_ipyqsiXrIdTIJFnzoz-pqcdSgFUW0uPoeLa9Q83XDkzF1STCQWTDfTYKrtljv-Lc8vxF5b8gknD8Shhe792I8K6yw-lsvC6XUyXiMXHFdTspS1bnE/s1600/konan_by_jehanaruto-d3e4uru.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEia-cesZ_xzyBXSSQa4gd50eH115_ipyqsiXrIdTIJFnzoz-pqcdSgFUW0uPoeLa9Q83XDkzF1STCQWTDfTYKrtljv-Lc8vxF5b8gknD8Shhe792I8K6yw-lsvC6XUyXiMXHFdTspS1bnE/s1600/konan_by_jehanaruto-d3e4uru.jpg" /></a><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif; font-size: x-small;"></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif; font-size: x-small;"><b>Długość:</b> 20 494</span><br />
<b style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; font-size: small;">Bohaterowie:</b><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; font-size: x-small;"> Yahiko, Nagato, Orochimaru, Madara, Namiko, Konan</span><br />
<b style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; font-size: small;">A/N:</b><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; font-size: x-small;"> Nie wiem, co mam Wam tu napisać. Rozdział "taki se", zresztą jak wszystkie ostatnio. W każdym razie może ktoś z Was domyśli się, co mam zamiar zrobić w kolejnych Chapterach. Czekam na końcu, xoxo</span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Głośny dźwięk dzwonka rozniósł się po korytarzu, powodując jeszcze gorsze bóle głowy. Czułem się, jakby ktoś wbijał we mnie tysiące igieł i przy okazji szyderczo się uśmiechał, powtarzając, że na to zasłużyłem. Tak, właśnie tak się czułem. Zdeptany, zrujnowany psychicznie i przy okazji wykorzystany przez pierniczone poczucie humoru przeznaczenia, któremu zaczęło się nudzić. Nawet zgubiłem swoją pewność siebie i wiedziałem, że czas wyzbyć się dumy i zacząć zachowywać się jak człowiek. Cywilizowany, normalny obywatel państwa, który nie boi się spotkać swoich „przyjaciół”, ani nauczyciela matematyki, który tylko czyha na jakiekolwiek potknięcie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Załamany całą sytuacją, która po prostu mnie przygniotła z dnia na dzień, oparłem się o jedną z szarych, mało zadbanych szafek i zacząłem myśleć. Starałem się ze wszystkich sił przypomnieć sobie, jaka lekcja czeka mnie tym razem. Generalnie nie robiło mi to większej różnicy, ponieważ niezależnie od tego, czy na niej będę, czy też nie, usiądę w swojej ławce i będę udawał, że mnie tam nie ma. Nawet nie miałem siły na wagary, a co dopiero mówić tutaj o innych ambitnych planach. Co prawda, początkowo nawet miałem ochotę obrócić to wszystko w żart, udać, że moje słowa, które wypowiedziałem, miały być tylko zemstą na Nagato. Niestety, moja mimika nie była w stanie ze mną współpracować i wszystko się wydało. Dziękuję Jashinowi, że wypuścili mnie z tego przeklętego miejsca, gdy wreszcie zabrakło im jakichkolwiek argumentów, by nadal nas tam przetrzymywać.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Głęboko wciągnąłem powietrze, po czym stwierdziłem, że pozostało mi jeszcze dziesięć minut długiej przerwy. Nawet nie zastanawiałem się, co zrobić. Na myśl nasuwało mi się tylko jedno - łazienka. Przez natłok wszystkiego, co wirowało w mojej głowie, musiałem zapalić. Ruszyłem w jej kierunku pewnym siebie krokiem, zupełnie nie przejmując się spojrzeniami mijanych ludzi. Bo prawda jest taka, że trzecioklasista z podkrążonymi oczami, rozwaloną ręką i przegryzioną wargą był naprawdę ciekawym obiektem do obserwowania. Tyle przynajmniej udało mi się wywnioskować. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Zajęty swoimi nieposkładanymi myślami, nawet nie zauważyłem kiedy uderzyłem w coś, a raczej kogoś. Z ogromną siłą odbiłem się od ściany, przeklinając w duchu czyjąś nieuwagę. Już miałem rzucić się na tego „biednego” osobnika, jednak gdy tylko rozpoznałem osobę stojącą naprzeciwko mnie, zamarłem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Nagato – wycharczałem, dosadnie dając mu do zrozumienia, aby uciekał z mojego pola widzenia. – Uważałbyś, jak chodzisz – odparłem nieco głośniej i chciałem go wyminąć, jednak ten bardzo dobrze mi to uniemożliwiał. Zmierzyłem go przeszywającym spojrzeniem, po czym odepchnąłem go, aby zrobił mi miejsce. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nie skomentował tego, jednak wiedziałem, że w głowie układa plan doskonałej śmierci. Mojej, oczywiście. </span><br />
<a name='more'></a><div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-T4D0g9Y-JYk/Uj3DcTmKdMI/AAAAAAAABl8/FQ4Dyr17pH8/s400/odci%C4%99cie.png" height="20" width="320" /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Parę metrów dalej, gdy mój „przyjaciel” zniknął mi z pola widzenia, oparłem się o parapet i głęboko wciągnąłem powietrze do płuc. Moja głowa była pełna sprzecznych ze sobą przemyśleń i nic nie mogło mi pomóc. Nawet myśl, że Nagato <i>nadal</i> był moim przyjacielem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Opuściłem lekko głowę, a ręce zacisnąłem na parapecie. Mój oddech przyspieszył, a ja nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego. Być może było tego wszystkiego za dużo? Z jednej strony byłem zły na Nagato, ponieważ zachowywał się jak tchórz. Z drugiej zaś strony, sam nie byłem lepszy i przez cały czas uciekałem przed cholerną prawdą odnośnie swoich uczyć. Czy zmieniłoby to coś, gdybym nie odpuścił i walczył do samego końca? Czy gdybym nie powierzył Konan Nagato, teraz wszystko byłoby inaczej? Te i inne pytania miotały mną na lewo i prawo. Ale nawet jeśli – hipotetycznie – przyjmowałem, że odpowiedzią na jedno pytanie jest „tak” niczego to nie ułatwiało. W rzeczywistości było tylko gorzej. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Wraz z dźwiękiem dzwonka na lekcję zrozumiałem jedno. Jestem głupi. I nigdy, przenigdy nie zmądrzeję, chyba, że wreszcie zacznę grać w pokera zawodowo i stanę się miliarderem, który będzie w stanie wykupić całą Japonię. Tak, poniosło mnie. A to wszystko dlatego, że kolejną lekcją była matematyka. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-T4D0g9Y-JYk/Uj3DcTmKdMI/AAAAAAAABl8/FQ4Dyr17pH8/s400/odci%C4%99cie.png" height="20" width="320" /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Do klasy dotarłem spóźniony. Na całe szczęście, mojego ukochanego nauczyciela jeszcze nie było, więc spokojnie mogłem zająć swoje miejsce i czekać na wyrok śmierci. Wiedziałem, że Orochimaru mnie nie oszczędzi. Takim był człowiekiem. Sum a summarum, sam z nim zadarłem, więc patrząc nieobecnym wzrokiem na wskazówki zegara, odliczałem minuty do końca swojego marnego życia.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nagle drzwi otworzyły się z wielkim hukiem i do pomieszczenia wszedł profesor matematyki. Modliłem się w duchy, by mnie nie zauważył, jednak moje prośby już na samym początku okazały się dziecinnymi mrzonkami. Czarne oczy Orochimaru od razu skierowały się w moją stroną, na co tylko przełknąłem głośno ślinę, zaciskając pięści na blacie ławki.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Kogo ja widzę – mruknął, wlepiając we mnie te czarne, obrzydliwe ślepia. – Czy panu się czasem lekcje nie pomyliły? – zapytał, otwierając dziennik na stronie z tematami. Powoli przewracał kartki, aż wreszcie dotarł do rubryki z ocenami. – Mowę ci odjęło, Yahiko? – zapytał. – Zawsze taki wygadany, a teraz co?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Nie, panie profesorze – odparłem cicho. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Wstałbyś, jak do mnie mówisz – syknął w moim kierunku, rzucając dziennik na biurko. Posłusznie zrobiłem to, co do mnie mówił. Od razu czułem się na przegranej pozycji, szczególnie dlatego, że nawet nie miałem ochoty, by z nim dyskutować. I tak nie miałem szansy na wygraną. – Zabawna zależność. Jak jesteś na zajęciach, to nie ma Nagato, jak jest Nagato, to nie ma ciebie. Wymieniacie się notatkami? – zaśmiał się perfidnie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Można tak powiedzieć. – Podrapałem się po karku, starając się zachowywać jak zawsze.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- W takim razie zobaczymy, czy dobrze wam idzie. Zapraszam do tablicy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Wyrok zapadł. Nie wiedziałem, czy mam szukać pistoletu, czy starać się powiesić na lampie za pomocą swojego paska. Wszystkie te pomysły wydawały mi się w tamtej chwili nadzwyczaj racjonalne i inteligentne. Wszystko, byle nie kontakt „sam na sam” z matematycznym wariatem. Na domiar złego moje nogi odmówiły posłuszeństwo, a cholerny telefon dawał o sobie znać. Czy mogło być jeszcze gorzej? Odpowiedź brzmi – tak. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Mam ci zaproszenie wysłać? – zapytał, zakładając nogi na biurko. Nie chciałem go już bardziej denerwować, dlatego podszedłem do tablicy. Chwyciłem białą kredę i ścisnąłem ją tak mocno, że aż posypał się biały proch. Żadne słowa nie są w stanie opisać moich uczuć. – Napisz wzór równania paraboli z pionową osi symetrii – powiedział na jednym tchu. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Tak, przegrałem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Stałem tam długo. Nawet nie wiem ile, ponieważ nie byłem w stanie odliczać czasu. Bo prawda jest taka, że zawsze byłem głąbem z matematyki i dla mnie nawet wzór na pole trójkąta był zbyt trudny, by go zapamiętać. Dlatego nic dziwnego, że po paru minutach Orochimaru wybuchnął usatysfakcjonowanym śmiechem i zdjął nogi z biurka, chwilę później do mnie podchodząc. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- I co, nie wiesz? – zapytał, przybliżywszy się do mnie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Nie, panie profesorze – szepnąłem, niczym podkulona owieczka. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- To coś słabo wam idzie z tymi notatkami – odparł, ukazując rząd równych zębów. – Siadaj, bania. I nie myśl, że pozwolę ci ją poprawić. To samo tyczy się reszty ocen – powiedział, podchodząc do dziennika. – Widzę, Yahiko, że chcesz powtarzać klasę. Tak bardzo mnie polubiłeś?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><i>Oczywiście, aż bym się z panem przespał. Ewentualnie strzelił kulkę w łeb z tej wielkiej miłości, którą pana darzę.</i> Cudowny, ironiczny głos w mojej głowie w ogóle nie pomagał. Jedynie wzmagał we mnie wszystko to, co dotychczas siedziało w podświadomości. Usiadłem na swoim miejscu i do końca lekcji udawałem, że mnie nie ma. Teraz to i tak było już bez znaczenia, dlatego nawet nie bałem się, że Orochimaru zabierze mi telefon. Odblokowałem aparat, po czym uśmiechnąłem się jak idiota, widząc, kto napisał – Konan. Szybko otworzyłem wiadomość, po czym nie zwlekając, odpisałem, że jutro będę u niej i pomogę się spakować. I tak była to o wiele lepsza myśl, niż siedzenie w szkole lub w domu, ucząc się matematyki. Na samo wspomnienie, aż miałem ochotę skoczyć z dachu. Taki mój żywot. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-T4D0g9Y-JYk/Uj3DcTmKdMI/AAAAAAAABl8/FQ4Dyr17pH8/s400/odci%C4%99cie.png" height="20" width="320" /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Następnego dnia nie miałem ochoty fatygować się do szkoły na parę lekcji. Nawet moja kochana matka nie miała nic przeciwko, tylko kazała mi iść do lekarza i zrobić coś z tą ręką, która „wyglądała gorzej, niż ojciec rano”. Co do samego określenia mojej rodzicielki nie wnikałem, jednak jej niespodziewana zmiana nastroju była dla mnie czymś dziwnym. Nagle okazała zainteresowanie moją osobą, nie wspominając nic o mojej tragicznej sytuacji z matematyki, chociaż doskonale zdawałem sobie sprawę, że dyrektorka już dawno ją o tym powiadomiła.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Szedłem powoli chodnikiem, od czasu do czasu kopiąc jakiś mały, czarny kamień, który napatoczył mi się pod nogami. Nie, nie chciałem się na nim wyżyć, bo negatywne odczucia nie miotały mną <i>tym razem</i>. W rzeczywistości nawet nie potrafiłem określić swojego samopoczucia. Z jednej strony nie mogłem wczoraj usnąć, wypaliłem całą paczkę czerwonym Marlboro (na które wydałem cały swój majątek), a z drugiej byłem szczęśliwy, że będę mógł zobaczyć Konan. Mimo wszystko, jakiś dziwny głos w mojej głowie podpowiadał mi, że to nie będzie miłe spotkanie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Do pobliskiej przychodni dotarłem w niecałe trzydzieści minut. Nie spieszyło mi się zbytnio, dlatego specjalnie odwlekałem wizytę, wyobrażając sobie te wszystkie przerażające igły, które mogą znaleźć się w moim ciele. Na samą myśl aż zbladłem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">W poczekalni były trzy osoby. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie, że będę musiał chwilę poczekać. Nie wiem, czy każdy człowiek tak ma, że wraz z pierwszym krokiem postawionym w szpitalu lub przychodni czuje te dziwne odruchy wymiotne, w każdym razie ja tak właśnie miałem. Białe ściany, białe kafelki, nawet lekarze i pielęgniarki byli na biało. Aby zająć się czymkolwiek, zacząłem myśleć, dlaczego to właśnie biały odgrywa tą niewdzięczną rolę. Przecież czarny o wiele bardziej pasował do tej chorej, śmiercionośnej scenerii. <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Z zamyślenia wyrwał mnie głos pielęgniarki. Niziutka, kruczowłosa kobieta starała się wyczytać poprawnie moje nazwisko, co finalnie i tak nie wyszło jej zbyt dobrze. Początkowo chciałem ją poprawić, jednak gdy tylko się jej przyjrzałem, za bardzo przypomniała mi kobietę, która parę dni temu wyprosiła mnie z pokoju Konan. Dlatego przemilczałem całą zaistniałą sytuację i wyminąwszy ją, znalazłem się w gabinecie doktora. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Lekarz był naprawdę bardzo wyrozumiały. Nie zadawał pytań, nie patrzył na mnie podejrzliwie, jedynie zaczął mi opatrywać bolące miejsce, przez co piszczałem jak malutka dziewczynka. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Trzeba było myśleć wcześniej, wtedy by tak nie bolało – odparł głosem pełnym satysfakcji, po czym zakończył swoje dzieło. Wypisał mi receptę, podał zwolnienie z wf-u i stwierdził, że jestem wolny, a jeśli nie pokażę mu się za tydzień, to sam sprawi, że moja ręka zaboli jeszcze bardziej. Wzdrygnąłem się na samo wyobrażenie, dlatego posłusznie przytaknąłem i uciekłem z tamtego miejsca jak najdalej. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Kiedy znalazłem się na dworze, było jakoś przed południem. Nie wysiliłem się nawet, by spojrzeć na zegarek, ponieważ intuicja podpowiadała mi, że mam jeszcze dużo czasu do spotkania z Konan. Nie chciałem jej napastować, dlatego obiecałem sam sobie, że chociaż raz przyjdę na umówioną godzinę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Wykorzystując chwilę wolności, przypomniałem sobie o starej, ulubionej kawiarni, która znajdowała się niecałe dziesięć minut drogi od mojego aktualnego miejsca pobytu. Nie myślałem nawet, co będę tam robić, po prostu pod wpływem impulsu udałem się w jej stronę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><i>So coffee</i>. Tak brzmiała nazwa tej tandetnej kawiarni. W rzeczywistości ich kawa była niesmaczna, a zapach gotowanego mleka tak strasznie atakował każdego klienta, że nie miało ochoty się tam siedzieć. Mimo tych wszystkich negatywnych aspektów nasza paczka (czyt. Akatsuki) bardzo często się tutaj pojawiała. Siadaliśmy w najdalszym stoliku i obserwowaliśmy ludzi, zajadając się pysznymi czekoladowymi babeczkami, które przygotowywała ulubiona kelnerka Zetsu. Jak sobie tak o tym przypomnę, to muszę przyznać, że kiedyś naprawdę byliśmy zgrani. Bez tajemnic, bez dramatów i bez kłótni, które w tamtym okresie były tylko żartami. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Usiadłem na tym samym miejscu i głośno westchnąłem. W kawiarni nie zmieniło się nic, nawet stoliki były ustawione tak samo jak rok temu. Spowodowało to, że troszeczkę zatęskniłem za bandą tamtych idiotów, którzy w tym momencie najchętniej rozszarpali by mnie za garstkę jakichś informacji związanych z Konan. Generalnie nie powinienem im mieć tego za złe, ponieważ dawniej wszyscy byliśmy przyjaciółmi, dlatego to, że się o nią martwią jest rzeczą normalną. Mimo to, nie potrafiłem tego zrozumieć i prawdę powiedziawszy, sprawiało mi to więcej problemów niż matematyka. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Zamówiłem to, co zawsze. Dwie czekoladowe babeczki i ciepłe kakao. Kiedy niska kelnerka przyniosła to, o co prosiłem, zatopiłem się w aurze tego pomieszczenia. Taka melancholia bardzo dawno nie nawiedzała mojego chorego umysłu, dlatego w pewnym momencie miałem wrażenie, że zaczynam wariować. Czyżbym naprawdę słyszał Madarę? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Automatycznie odwróciłem się w kierunku, z którego pochodził – prawdopodobnie – jego głos. Spojrzałem i omal nie zadławiłem się śliną, gdy przy stoliku siedziała ta menda z… Namiko. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">To nie tak, że chciałem być niegrzeczny i podsłuchiwać ich prywatną rozmowę, jednak coś podpowiadało mi, że dowiem się z niej wiele. Sam fakt, że Madara nie zakończył swoich spotkań z tą dwulicową dziewczyną po wygranym zakładzie, dawał mi do zrozumienia, że może być tylko gorzej. Dlatego odstawiając w najdalszy kąt swoje zamówienie, przybliżyłem się do samego rogu stolika, by móc cokolwiek usłyszeć. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Na pewno to zrobię. Daj mi tylko trochę czasu – powiedziała Namiko. Żałowałem, że nie mogłem zapewnić sobie lepszej widoczności, by móc ujrzeć reakcje Madary. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Ja cię do niczego nie zmuszam – odparł obojętnie. Tak, cały on.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Ten związek i tak nigdy nie miał przyszłości. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- To po co z nim byłaś? – zapytał i mógłbym przysiąc, że uśmiecha się w ten swój głupi sposób. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Bo mi się nudziło. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Chciałem słuchać dalej i zapewne bym to robił, gdyby nie mój cholerny telefon i <i>Manson</i> przebijający się przez lekkie dźwięki jazzowej muzyki puszczanej w kawiarni. Odskoczyłem jak oparzony i szybko wybiegłem na zewnątrz, by ta cholerna parka nie dowiedziała się o mojej obecności. Nie chciałem być wplątany w kolejny dramat, który niewątpliwie miał się dopiero rozpocząć. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Słucham? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Yahiko? – Mama. – Już wyszedłeś? – zapytała, jakby miało to jakieś znaczenie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Yhm. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Czemu nie ma cię jeszcze w domu? – <i>Bo nie mam ochoty. <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Idę jeszcze do Konan. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Konan, ach – odparła moja matka. W jej głosie było coś, co mnie trochę niepokoiło. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Coś się stało? – zapytałem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Nie, nie. Nic z tych rzeczy. Pozdrów ją ode mnie – powiedziała i się rozłączyła. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Już nawet nie miałem ochoty, by zastanawiać się, dlaczego jest dla mnie taka miła. Bardziej dziwiła mnie jej reakcja na imię Konan. Przełknąłem głośno ślinę, zaciskając rękę na telefonie, który wciąż znajdował się przy uchu. Zamarłem. Wszystko przez to, że w mojej głowie zaczęły powstawać najróżniejsze scenariusze. Niektóre z nich były tak głupie, że aż sam skarciłem się w myślach. Mimo to, wróciłem do kawiarni, zapłaciłem i jak najszybciej udałem się w kierunku szpitala.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-T4D0g9Y-JYk/Uj3DcTmKdMI/AAAAAAAABl8/FQ4Dyr17pH8/s400/odci%C4%99cie.png" height="20" width="320" /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Miejsce, do którego dotarłem było dla mnie zbyt znajome. Sama ściana, w którą uderzyłem, pragnąc się uspokoić, nie wzbudzała we mnie tak straszliwych emocji, jak latarnia, pod którą ostatni raz widziałem Nagato tamtego wieczoru. I nigdy tego widoku nie zapomnę. Korytarze także nie były przyjemne, nie wspominając już o samych drzwiach, które prowadziły do pokoju dziewczyny. Wszystko było dla mnie tak przygnębiające, że gdybym tylko mógł, to wyskoczyłbym przez okno, nawet jeśli wiązałoby się to z moją śmiercią. Na całe szczęście moje myśli tłumił w środku jeden aspekt – jestem tu dla Konan i to ona potrzebuje wsparcia. W moim przypadku bardziej przydałby się psychiatra, który po pierwszym spotkaniu sam szukałby lekarza, ale o tym kiedy indziej. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Leciutko zapukałem w białe drzwi. Nie wiedziałem, czy wchodzić tak po prostu, czy czekać na jakiś znak, dlatego po jakimś czasie ponowiłem czynność. Dopiero gdy usłyszałem stłumione „proszę”, wszedłem do pomieszczenia z ogromną gulą w gardle. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Konan siedziała na kozetce, uparcie coś przeglądając. Zbytnio nie zainteresowała się nowym przybyszem, przez co miałem ochotę ją trochę wystraszyć. Na szczęście, myśl ta opuściła mnie na tyle szybko, że nie zdążyłem zrobić z siebie większego idioty, niż jestem. Dziewczyna obróciła się w moim kierunku, a na jej twarzy pojawił się nikły uśmiech. Zaniepokoiło mnie to.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Cześć, Yah – odparła, szybko odkładając wcześniej oglądane rzeczy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Cześć, piękna – rzuciłem, podchodząc do niej, by ją przytulić. Nie protestowała, jednak nie odwzajemniła gestu. – Wszystko w porządku? – zapytałem. Byłem pewny, że odpowie pozytywnie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- No jasne, że tak. – Jej entuzjazm był zbyt… odegrany? Tak, takie było moje pierwsze wrażenie. – Czemu pytasz? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Tak jakoś. – Podrapałem się po karku. – No dobra. Miałem pomóc, tak? – Uśmiechnąłem się. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Ach, jasne. Nie przemęczaj się na razie. I tak jest jeszcze trochę czasu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Rozmowa z Konan w ogóle się nie kleiła. Momentami czułem się nawet, jakbym przebywał w jednym pomieszczeniu z zupełnie obcą mi osobą. Niebieskowłosa prawie wcale się nie uśmiechała, a gdy już odważyła się zaśmiać, było to tak sztuczne, jak niejedna modelka. To nie tak, że nie próbowałem się dowiedzieć, co jest grane. Starałem się i to na każdy możliwy sposób. Niestety, nie mogłem zapytać jej o nic wprost. Wciąż bałem się, że ją stracę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Niedługo wycieczka, prawda? – Wyrwała mnie z letargu, w który wpadłem, składając wszystkie książki. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Jaka wycieczka? – zdziwiłem się.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Ziemia do Yahiko. – Pomachała mi ręką przed oczami. - Trzecie klasy zawsze jeżdżą na wycieczki. Odaiba, pamiętasz? – Przeanalizowałem wypowiedź dziewczyny, po czym wreszcie się obudziłem. Wycieczka, jak mogłem zapomnieć?!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Aish… Zapomniałem o tym zupełnie. – Uderzyłem się z otwartej ręki w twarz, uświadamiając sobie, jaki koszmar będę musiał niedługo przeżyć. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Cały ty. Jak można o czymś takim zapomnieć? Sami przecież wybieraliście miejsce – dodała niepewnie, oczekując mojej reakcji. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Tak, masz racje. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Wycieczka trzecioklasistów to coś, co stało się pewnego rodzaju tradycją naszej szkoły. Nigdy jednak dyrektor nie zgodził się, aby to uczniowie wybierali miejsce. My byliśmy wyjątkiem – Akatsuki. Dawniej nawet cieszyłbym się na samą myśl, że mogę spędzić całe trzy dni na tworzeniu własnej, licealnej historii, jednak w tamtym momencie znowu miałem ochotę targnąć się na własne życie. Moja psychika robiła się coraz bardziej pogmatwana i niebezpieczna. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Kiedy pomogłem uporządkować Konan większość jej rzeczy, dziewczyna przysiadła koło mnie i nikło się uśmiechnęła. Chciałem odwzajemnić ten gest, jednak było to dosyć trudne. Na szczęście, niebieskowłosa nie zwróciła na to zbytnio uwagi, ponieważ cały czas myślami była gdzie indziej. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Dziękuję, Yahiko – powiedziała wreszcie, od czasu do czasu na mnie zerkając. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Nie masz za co. – Uśmiechnąłem się. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Nie, ja dziękuję za wszystko – dodała, uciekając wzrokiem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Niepewnie położyłem swoją rękę na jej kolanie i za wszelką cenę starałem się zwrócić na siebie uwagę. Niestety, nic nie dawało oczekiwanych skutków. Konan wciąż była nieobecna. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Hej, wszystko w porządku? – zapytałem po raz enty tamtego dnia. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Cisza. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Przenikliwa. </span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Taka, że nie wiedziałem, co ze sobą zrobić.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Dopiero po dłużej chwili, dziewczyna odwróciła się w moją stronę, a ja mógłbym przysiąc, że jej oczy były całe zaszklone od łez. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Wszystko w porządku. Dziękuję jeszcze raz. Za pomoc i za to że przy mnie cały czas był… jesteś – poprawiła się. - Więc jak, widzimy się po wycieczce, nie? – Szybko zmieniła temat. <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Przytaknąłem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Chwilę potem byłem już na zewnątrz. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">To nie tak, że byłem obojętny. To nie tak, że nie wiedziałem, że coś się dzieje. Wszystkie te czerwone lampki zapaliły się w mojej głowie jednocześnie, przez co byłem tylko bardziej bezradny. Pytania, które kłębiły się w mojej głowie, mogłyby ją tylko zaboleć. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Siedziałem cały czas cicho, przytakując. Nawet nie miałem siły, by się na nią obrazić, gdy zasugerowała mi, że powinienem już iść. Po prostu to zrobiłem, żegnając się z nią tak jak zawsze. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Być może to zbyt egoistyczna myśl, jednak przez cały czas siedziała w mojej głowie.<i> Dopóki miałem przy sobie Konan, mogłem zrobić wszystko.</i></span><br />
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-large;"><a href="http://szkola-liscia.blogspot.com/2014/03/chapter-11.html#more">CHAPTER 11</a></span></div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-T4D0g9Y-JYk/Uj3DcTmKdMI/AAAAAAAABl8/FQ4Dyr17pH8/s400/odci%C4%99cie.png" height="20" width="320" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Cześć kochani! Prawda jest taka, że naprawdę nie wiem, co napisać. Rozdział dodany, jednak znowu mam wrażenie, że to takie "lanie wody", ponieważ nie sądzę, by wnosił coś ważnego do fabuły. Ostatnio mam problem z rozkręcaniem się. W każdym razie, niedługo powinnam ruszyć - prawdę powiedziawszy to muszę, bo mnie 20 chapter zaskoczy. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Przepraszam - znowu - za długą przerwę. Teraz już naprawdę ogarniam dupę i piszę. Wreszcie wróciłam do punktu wyjścia i literackie "zabawy" znowu mnie rozluźniają. <i>Dobrze, Meggi, tak powinno być. </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Ogólnie to nie mam dzisiaj nic konkretnego do przekazania. Oprócz - czekam na opinię i widzimy się przy następnej publikacji mam tylko jedną, <b>WAŻNĄ sprawę. </b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Od jakiegoś czasu myślę już nad dodaniem DODATKU w postaci Oneshota. A z takich względów, że za tydzień walentynki myślałam, aby dodać Wam leciutki romans z moimi bohaterami. Co Wy na to? Czekam na "za" lub "przeciw". </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
No cóż, do następnego, kochani! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<!-- Blogger automated replacement: "https://images-blogger-opensocial.googleusercontent.com/gadgets/proxy?url=http%3A%2F%2F1.bp.blogspot.com%2F-YhF1ceCF16g%2FUvU3XbT6fBI%2FAAAAAAAACzU%2FodtQqyksAKU%2Fs1600%2Fkonan_by_jehanaruto-d3e4uru.jpg&container=blogger&gadget=a&rewriteMime=image%2F*" with "https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEia-cesZ_xzyBXSSQa4gd50eH115_ipyqsiXrIdTIJFnzoz-pqcdSgFUW0uPoeLa9Q83XDkzF1STCQWTDfTYKrtljv-Lc8vxF5b8gknD8Shhe792I8K6yw-lsvC6XUyXiMXHFdTspS1bnE/s1600/konan_by_jehanaruto-d3e4uru.jpg" -->meaghanhttp://www.blogger.com/profile/14558160231424065562noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8505729008393494117.post-7271130746447582802013-12-30T19:47:00.000+01:002014-02-09T18:14:43.350+01:00Chapter 9<span style="font-size: x-large;"><b>Szara rzeczywistość</b></span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;">dodane przez: <b>Meaghan</b></span><b> </b> <span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"> <b><a href="http://szkola-liscia.blogspot.com/2013/12/chapter-9.html#more">komentarze</a></b></span><br />
<div class="" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_DFpeZOLpASMssmJjXhYrgAHzV1Cdh85MN6J3AODIlcSziNfe56FCzGMFasqyj1fEZ1lBruhGNIGOfnzAg5RyyYKbLwJ6a7CCFO6eshrImF36R5mAEQIdBhUMcdICOWn_PSqfPQcDQdA/s1600/tumblr_muytrf1D8R1qdnjjpo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_DFpeZOLpASMssmJjXhYrgAHzV1Cdh85MN6J3AODIlcSziNfe56FCzGMFasqyj1fEZ1lBruhGNIGOfnzAg5RyyYKbLwJ6a7CCFO6eshrImF36R5mAEQIdBhUMcdICOWn_PSqfPQcDQdA/s200/tumblr_muytrf1D8R1qdnjjpo1_500.gif" height="200" width="200" /></a></div>
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><br />Długość: 15 618 znaków <br /><br />Postacie: Konan, Akemi <br /><br />O. A. : Nie, nie jestem w pełni zadowolona z rozdziału. Szczególnie, że miałam ogromną przerwę w pisaniu. Mam nadzieję, że nie jest tak źle. Życzę miłego czytania i czekam na Was na końcu rozdziału <3</span><br />
<div style="text-align: right;">
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<i><span style="font-size: large;">~ Z perspektywy Konan</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Noc była długa. Jasne światło księżyca przedzierało się przez kremowe żaluzje, dosadnie dając mi do zrozumienia, że nie usnę. Zbyt wiele myśli kłębiło się w mojej głowie, nie mogąc znaleźć ujścia. Sprzeczały się same ze sobą, powodując, że z moich oczu wydobywała się słona ciecz.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Od początku wiedziałam, że będzie ciężko. Zdawałam sobie sprawę, że nie będzie to cudowny, dziewięciomiesięczny okres oczekiwania na przyszłe potomstwo. Nawet się nie łudziłam, że rodzice przyjmą tą wiadomość z radosnym uśmiechem na ustach, witając nowego członka rodziny. Mimo to, nie spodziewałam się, że nawet <i>O N</i> będzie przeciwko mnie. Być może byłam zaślepiona lub po prostu wierzyłam, że Nagato nie jest rozwydrzonym, bogatym bachorem, za którego go początkowo miałam. Jednak pomimo wszystko chciałam być po jego stronie, dlatego tak strasznie próbowałam tłumaczyć sobie każdą jego decyzję lub zachowanie. Usprawiedliwiałam go, w głębi duszy zdając sobie sprawę, że to wszystko było tylko złudnymi nadziejami, którymi się karmiłam.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Delikatnie obróciłam się na drugi bok, uważając na rurki przyczepione do mojej ręki. Przezroczyste cholerstwo coraz bardziej uświadamiało mi, że trzeba zacząć myśleć o wszystkim na poważnie. I chociaż potrafiłam to sobie uświadomić, bałam się zrobić cokolwiek, ponieważ cały czas miałam przeświadczenie, że mogę żałować każdej swojej decyzji. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Głęboko wciągnęłam powietrze, po czym położyłam się na plecach. Zaczęłam wpatrywać się w biały sufit, który w tamtym momencie przybierał szarawo-czarny odcień, a blade światło księżyca tworzyło na nim różnorodne wzroki. W pewnym momencie wydało mi się, jakbym zobaczyła tam własne odbicie, jednak będące zupełnie odmiennym od stanu, w którym się znajdowałam. </span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> Tak, byłam w rozsypce, ledwo trzymając się na skraj wytrzymałości. Gdybym tylko miała okazję znaleźć się parę centymetrów nad przepaścią</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">, jestem pewna, że nie zawahałabym się skoczyć.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"></span></div>
<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<img src="http://1.bp.blogspot.com/-T4D0g9Y-JYk/Uj3DcTmKdMI/AAAAAAAABl8/FQ4Dyr17pH8/s400/odci%C4%99cie.png" /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Nie mogąc się wygodnie ułożyć, znowu przekręciłam się na bok, lekko przygryzając wargę w momencie, gdy zbyt mocno pociągnęłam za rurkę. Co prawda, ból był znikomy, jednak dosadnie dawał mi on do zrozumienia, że to nie jest zły koszmar, tylko rzeczywistość. </span><br />
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><i> Powinnaś usunąć to dziecko, Konan.</i></span></blockquote>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Słowa Nagato cały czas obijały mi się w głowie, powodując potok łez spływających po moich policzkach. Pragnęłam się uspokoić, by móc wszystko przemyśleć, jednak nie potrafiłam. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><i>Tak będzie lepiej dla nas wszystkich.</i></span></blockquote>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Mocno zacisnęłam powieki, przy okazji przygryzając dolną wargę. Moje ręce mimowolnie złapały się brzegu łóżka, jak gdybym bała się, że ktoś chce mnie stąd wyciągnąć siłą. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><i>Jesteś zbyt młoda i nieodpowiedzialna. </i></span></blockquote>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wyraz twarzy mojej matki stanął mi przed oczami, a jej słowa spowodowały cichy szloch. Miałam ochotę krzyczeć, płakać i użalać się nad sobą, ale nie miałam na to siły. Zamiast tych bezsensownych czynności, wolałam wmawiać sobie, że wcale mi to nie pomoże, a tylko pogorszy moje samopoczucie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Żałuję, że cię urodziłam.</i></span></blockquote>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Słowa niczym nóż wbiły się w moje serce, powodując kolejny, tym razem głośniejszy szloch. Poczułam, jak rozpadam się na kawałki i zupełnie nie kontroluje ani siebie, ani swoich myśli. Wszystko było po prostu szare lub całkowicie przezroczyste, jakby straciło mną zainteresowanie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Głośno wdychając powietrze, przetarłam dłonią swoje załzawione policzki, po czym delikatnie podniosłam się na kozetce. Usiadłam na jej brzegu, spuszczając nogi na ziemię. Chłód białej posadzki dał mi przyjemne ukojenie, jednak tylko na chwilę. Myśli, które kłębiły się w mojej głowie, były coraz głośniejsze i bardziej namolne.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Nie myśląc zbyt długo, zwinnym ruchem odłączyłam od siebie całe oprzyrządowanie i ruszyłam w kierunku zasłoniętego okna. Chwyciłam za pojedynczy sznurek, po czym odsłoniłam widok na zewnątrz, mając nadzieję, że ujrzę coś, co pomoże mi się pozbierać. Usiadłam na dużym parapecie, a nogi oparłam o bladą ścianę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Widok był… zwyczajny. Oprócz paru świecących latarni, bezdomnego psa i szarych chodników, nic nie zwróciło mojej uwagi. Wszystko było takie, jakie powinno. Ludzie żyli własnym schematem, zupełnie nie przejmując się czymś, co ma nadejść. Miałam wrażenie, że tylko ja tkwię w tej pułapce bez wyjścia i staram się napisać scenariusz swojego przyszłego życia. Wprawdzie nie przerażało mnie to tak bardzo jak fakt, że widzę wszystko w szarych kolorach. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Oparłam głowę o zimną szybę i zaczęłam się zastanawiać. Czy aby na pewno nadaję się na matkę? Wiedziałam, że będzie wymagało to ode mnie wielu poświęceń i musiałabym skłamać, gdybym stwierdziła, że nigdy nie myślałam o aborcji, jednak… W pewnym momencie narodziło się we mnie uczucie, którego nie potrafię opisać. Poczułam się odpowiedzialna za dziecko, które było wewnątrz mnie i nawet byłam w stanie oddać swoje życie, by mogło ono żyć. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Nawet nie zauważyłam kiedy, a moje ręce powędrowały w kierunku brzucha, delikatnie go gładząc. To było moje dziecko. Czy kiedykolwiek byłabym w stanie powiedzieć, że go nienawidzę? Owszem, nie potrafiłam pogodzić się z okolicznościami, w których się pojawiło, ale… Kochałam je. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Dlatego nie mogłam usunąć ciąży. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Delikatnie osunęłam się z parapetu, przecierając swoje załzawione oczy. Byłam senna, jednak nie mogłam zrobić nic, by zasnąć. Gdy tylko położyłam się na łóżku, niczym bumerang wracały do mnie wszystkie słowa, które nie tak dawno wyszły z ust Nagato i mojej matki. A były bolesne. Bardzo… </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Niechętnie zwlekłam się z parapetu, po czym ruszyłam w kierunku łóżka. Sprawnym ruchem zrzuciłam kołdrę i położyłam się na wznak, starając się ze wszystkich sił wyrzucić ze swojej głowy złe wspomnienia sprzed paru godzin. Próbowałam wielu rzeczy, by zapomnieć. Czasami nawet przyłapywałam się na tym, jak próbuję wykreować w swojej głowie zupełnie inny przebieg tych rozmów. O wiele bardziej życzliwy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jesteś głupia, Konan – mruknęłam sama do siebie, po czym znowu obróciłam się na bok.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zmęczona, przymknęłam oczy. W myślach zaczęłam liczyć do stu, by tylko nie nakierowywać swojego myślenia w innym kierunku. Mimo to, wciąż miałam przed oczami wyraz twarzy Nagato i przeszywające spojrzenie mojej matki. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><i>Musisz usunąć to dziecko.</i></span></blockquote>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Moje dłonie mocniej zacisnęły się na kancie łóżka, przez co poczułam znikomy ból. Był on niczym w porównaniu z tym, co przechodziła moja psychika. Chciałam mieć to już za sobą lub wrócić do czasów, gdy wszystko było w porządku. Zatęskniłam za normalnymi, sporadycznymi kłótniami z rodzicami, wiecznie cichym, ale przyjaznym Nagato i wciąż roześmianym Yahiko.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Yahiko… - szepnęłam pod nosem, ocierając twarz dłońmi. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Podniosłam się lekko na przedramieniu, wlepiając swoje spojrzenie w okno. Wszystkie moje myśli gdzieś wyparowały, sama zaś zapomniałam, czym tak bardzo się martwiłam. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Nie jesteś sama, zrozum to wreszcie. </i></span></blockquote>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Przywołałam w pamięci zdeterminowaną twarz Yahiko, wszystkie emocje, jakie mu towarzyszyły, a także uśmiech, którym uraczył mnie parę minut po tych słowach. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Możesz na mnie liczyć. </i></span></blockquote>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Pojedyncza kropla spłynęła po moim policzku, a ręce ponownie zacisnęłam na łóżku, tym razem o wiele mocniej, bardziej zdeterminowanie. Pociągnęłam nosem, by po chwili przetrzeć wszystkie łzy i znowu położyć się na wznak. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Nie wiem, ile tak leżałam. Nie pamiętam nawet tego, o czym myślałam. Jednak mimo to, pewna jestem jednej rzeczy – byłam spokojna, ponieważ wiedziałam, że wcale nie jestem sama. Uświadomiłam sobie, że sytuacja, w której się znajdowałam nie była problemem, tylko przeszkodą, z którą musiałam się zmierzyć. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Usnęłam, mając w głowie wyobrażenie lepszej przyszłości. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<img src="http://1.bp.blogspot.com/-T4D0g9Y-JYk/Uj3DcTmKdMI/AAAAAAAABl8/FQ4Dyr17pH8/s400/odci%C4%99cie.png" /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Do życia obudził mnie cichy stukot ciężkich butów. Obuwie leciutko obijało się o posadzkę, powodując nieprzyjemny odgłos wydawany z każdym krokiem. Słysząc go coraz bliżej siebie, niechętnie przetarłam dłonią zaspane powieki, po czym leciutko je uchyliłam. Od razu uderzyła mnie jasność pomieszczenia i intensywność niebieskiej pościeli, pod którą leżałam. Dopiero chwilę później zauważyłam, że pochyla się nade mną krucha kobieta, majsterkując coś przy mojej ręce. <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- O, widzę, że się panienka obudziła – powiedziała, a jej przyjemny głos rozległ się w mojej głowie. Wówczas dopiero wtedy zauważyłam, jak dokucza mi migrena. – Śniło ci się coś w nocy? – zapytała, na co od razu zaprzeczyłam. – Wszystkie rurki były wyrwane, myślałam, że zrobiłaś to podczas snu. Mam nadzieję, że to nie było celowe. – Uśmiechnęła się do mnie sztucznie, ponownie montując całe oprzyrządowanie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Otworzyłam usta, by coś powiedzieć, jednak powstrzymałam się w ostatniej chwili. Nie miałam ochoty na jakiekolwiek dyskusje z kobietą, która tylko udaje życzliwą, a w głębi duszy zapewne przeklina fakt, że musi się mną zajmować. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Głośno wypuściłam powietrze, po czym bez słowa podparłam się na przedramieniu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, dzięki czemu mogłam stwierdzić, że wszystko jest takie same, jak wczorajszej nocy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Chcesz odpocząć? – zapytała kobieta. Widziałam w jej oczach, jak pragnie, bym odpowiedziała „tak”. Generalnie taka odpowiedź była mi na rękę, ponieważ o wiele bardziej wolałam zostać w tym momencie sama, dlatego odpowiedziałam jej szybkim skinieniem głowy, na co tylko się uśmiechnęła. – W takim razie jak będziesz czegoś potrzebować, to dzwoń – powiedziała i zniknęła za drzwiami.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cieszyłam się, że zostałam sama. Nie musiałam się zastanawiać, czy mogę coś zrobić, czy też nie, dlatego nie myśląc długo, szybko podeszłam do okna, ponownie odpinając od siebie całe oprzyrządowanie. Czułam się z nim źle, jak gdyby wielkimi krokami zbliżała w moim kierunku śmierć. Tego typu uczucie wcale nie należało do najprzyjemniejszych, dlatego wolałam pozbyć się go jak najszybciej, by nie niszczyło mojej namiastki psychiki. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Usiadłam na parapecie i znowu zaczęłam przyglądać się dobrze znanemu krajobrazowi. Nie uszło mojej uwadze, że ludzi było znacznie więcej i każdy pędził w swoją stronę, zupełnie niezainteresowany drugim człowiekiem. Nigdzie nie mogłam także dostrzec psa, który w nocy biegał z jednej na drugą stronę ulicy, dlatego stwierdziłam, że wrócę do łóżka, skoro nic nie przyciągnęło mojej uwagi. Już miałam się podnieść, gdy nagle usłyszałam głos mojej matki.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Już się lepiej czujesz? – zapytała z udawaną grzecznością.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Przytaknęłam ruchem głowy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- To dobrze. Siadaj na łóżku, musimy porozmawiać. – Wzrok, którym mnie uraczyła, dobitnie dawał mi do zrozumienia, że rozmowa nie będzie należała do najprzyjemniejszych. Mimo to, posłusznie spełniłam jej prośbę i usiadłam na brzegu własnego łóżka. – Przemyślałaś to? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Co? – zdziwiłam się, zupełnie nie mogąc skojarzyć faktów. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- To, o czym rozmawiałaś z Nagato – odparł na jednym tchu, po czym zajęła miejsce obok mnie. – Kiedy jedziemy do kliniki? – zapytała od razu, jak gdyby w ogóle nie obchodziło jej moje zdanie. Nie zdziwiłabym się, gdyby naprawdę tak było. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nigdzie nie jadę – żachnęłam się, lekko od niej odsuwając.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Co proszę? – zapytała, starając się stwarzać pozory spokojnej. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie usunę tego dziecka – odparłam pewnie, próbując nie uciekać wzrokiem. Było to dla mnie ogromne wyzwanie, szczególnie że Akemi nie szczędziła swojej złości, patrząc na mnie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Coś ty powiedziała? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie usunę tego dziecka – powtórzyłam, akcentując ostatnie słowo. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Myślisz, że masz coś do gadania?! – wrzasnęła, podnosząc się ze swojego miejsca. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tak, bo to moje dziecko – odparłam spokojnie, by chwilę później tego pożałować. Zimna ręka mojej matki wymierzona wprost w mój policzek była niczym wiadro zimnej wody. Czując mrowienie, szybko złapałam się za bolące miejsce, po czym wlepiłam swoje wielkie, zdziwione oczy w Akemi. – Co ty? – wydukałam, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, co chciałam powiedzieć. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jak ja cię wychowałam?! – Podniosła głos. – Zero szacunku dla starszych, a tym bardziej do matki. Nie urodzisz tego dziecka, nie będę zajmowała się twoim bachorem, które i tak nie będzie nic warte…<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Wyjdź! – wrzasnęłam, przerywając jej. Moja cierpliwość wyczerpała się w momencie, gdy uświadomiłam sobie, że jak strasznie mną pomiata.Musiałam robić to, co ona chciała i było tak, odkąd pamiętam. Dopiero teraz zebrałam w sobie wystarczającą ilość siły, by się sprzeciwić. – Wyjdź stąd! – krzyknęłam ponownie, widząc brak jakiejkolwiek reakcji ze strony swojej rodzicielki. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wyszła, uraczając mnie przeszywającym wzrokiem. Nie, nie czułam wyrzutów sumienia, nawet przez myśl mi nie przeszło, by poczuć się głupio ze względu na to, co się stało. Wiedziałam, że zasłużyła. Mimo wszystko nie obeszło się bez głośnego szlochu wraz z dźwiękiem zamykających się drzwi. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<img src="http://1.bp.blogspot.com/-T4D0g9Y-JYk/Uj3DcTmKdMI/AAAAAAAABl8/FQ4Dyr17pH8/s400/odci%C4%99cie.png" /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Leżenie w szpitalu miało swoje dobre i złe strony. Te pierwsze zauważyłam dopiero po jakimś czasie, gdy wreszcie uświadomiłam sobie, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Z drugimi zaś było o wiele łatwiej. Nie trudno jest wymienić, czego nie lubiłam w tych budynkach. Po pierwsze – atmosfery. Białe, długie korytarze przesiąknięte zapachem wielu leków nie należały do najprzyjemniejszych. Po drugie – uczucie, że w tym miejscu nie tylko coś się zaczyna, ale także kończy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Będąc w tym miejscu przez okrągłe dwa tygodnie, czułam się tak, jakby ważna cząstka życia została mi odebrana. Tęskniłam za znajomymi, chociaż nigdy nie miałam na tyle odwagi, by do nich napisać. Wiedziałam, że gdy tylko odbiorą ode mnie smsa, przylecą niczym na zawołanie, nawet gdyby byli na drugim końcu świata. Byłam im za to ogromnie wdzięczna, jednak równocześnie czułam wyrzuty sumienia, że mogę pokrzyżować im plany, dlatego nigdy do nikogo nie napisałam. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Dopiero po któreś z kolei nocy, gdy wszystkie słowa, którymi uraczył mnie Nagato zostały przysłonięte przez zapewnienia Yahiko stwierdziłam, że muszę spotkać się ze swoim nadpobudliwym przyjacielem. Odkąd pamiętam, zawsze sprawiał on, że mój humor był w o wiele lepszym stanie niż zazwyczaj, chociaż nigdy otwarcie się do tego nie przyznawałam. Dopiero teraz, gdy samotność doskwierała mi ponad wszystko, ponieważ matka nie odwiedziła mnie w szpitalu od naszej nieprzyjaznej rozmowy, musiałam napisać do kogoś, komu to obiecałam. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Nie zwlekając za długo, z obawy, że mogę się rozmyślić, chwyciłam za swój telefon i napisałam smsa. Przez jakiś czas zastanawiałam się, trzymając palec na przycisku „wyślij”, jednak ostatecznie stwierdziłam, że właśnie tego potrzebuję.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Na odpowiedź nie musiałam długo czekać. Yah odpisał mi dosłownie po paru sekundach, sugerując, że odwiedzi mnie jutro i pomoże mi się spakować do domu. W duchu ucieszyłam się na ten gest i byłam prawie pewna, że nikt nie zepsuje mi humoru, dopóki w drzwiach nie zobaczyłam znów swojej matki. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Czego chcesz? – odparłam oschle, nie siląc się na żaden uśmiech. O dziwo, Akemi wcale nie zareagowała niemiło. Cały czas wpatrywała się we mnie swoimi brązowymi, jakby zdenerwowanymi, a zarazem przepełnionymi litością oczami. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Konan… - szepnęła niewyraźnie, wolno do mnie podchodząc. – Wczoraj… - zawahała się. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Wczoraj co? – Byłam w jej stosunku niemiła i to strasznie. Wszystko dlatego, że pragnęłam, aby wreszcie wyniosła się z tego pomieszczenia, zostawiając mnie samą. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Przyszły wyniki twoich badań. – Jej oczy szybko uciekły w stronę okna, co zbiło mnie z pantałyku. <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- I co w związku z tym? – zapytałam, nieco mniej złośliwie. W mojej głowie zapaliła się czerwona lampka, przez co ogromna gula utknęła w moim gardle. – Mamo? – zapytałam, nie mogąc doczekać się jej reakcji.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cisza. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Dopiero po jakimś czasie Akemi odwróciła się w moją stroną, a ja mogłabym przysiąc, że widziałam w jej oczach łzy. Nie wiedziałam, co się dzieje, jednak byłam pewna, że chyba nie chcę dowiedzieć się całej prawdy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tak mi przykro, Konan.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Widok przed oczami mi się rozmazał, a jedyne, co poczułam, to słone łzy na swoich policzkach. Potem była już tylko ciemność. </span><br />
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-large;"><a href="http://szkola-liscia.blogspot.com/2014/02/chapter-10.html">CHAPTER 10</a></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<img src="http://1.bp.blogspot.com/-T4D0g9Y-JYk/Uj3DcTmKdMI/AAAAAAAABl8/FQ4Dyr17pH8/s400/odci%C4%99cie.png" /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;">Na sam początek swojej autorskiej przemowy napiszę coś, co stało się moim nałogiem: "nie bijcie!". Tak, wiem, że jestem okropna i nie potrafię ogarnąć swoich czterech liter by pisały w mniejszych odstępach czasu, jednak nic nie mogę poradzić, że jest to ode mnie silniejsze. Po prostu piszę wtedy, kiedy z moim humorem jest wszystko w porządku, a ostatnio było z tym ciężko.</span></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;">Dobra, nie będę Wam tutaj streszczać moich życiowych problemów.</span></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;">Rozdział jest, jaki jest. Prawdę powiedziawszy, strasznie nie jestem z niego zadowolona. Nawet nie wiem, dlaczego. Po prostu mam wrażenie, że jest gorszy, oklepany i takie tam... W każdym razie, chciałabym się dowiedzieć, co wy o nim sądzicie.</span></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;">Z góry chciałabym także przeprosić za błędy - rozdział nie jest sprawdzany, zrobię to przy najbliższej okazji. Dzisiaj mam ochotę tylko zamknąć się w czterech ścianach i przywrócić moją wenę do życia.</span></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"> Co tam jeszcze... A fakt. Jak pewnie niektórzy z Was zauważyli, zaktualizowałam status bloga - jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, to opowiadanie zamknie się w dwudziestu rozdziałach. Nie wiem, czy na pewno, jednak wiem, że maksymalnie. Powiem Wam jeszcze tyle, że cudowna komedia już się kończy. Niestety, będę niemiła dla swoich bohaterów, ale to jeszcze potrwa z 4 rozdziały.</span></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;">No cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak napisać "Do następnej publikacji".</span></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;">NIE. Nie powiem, kiedy ona będzie. Wolę już o niczego nie obiecać.</span></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><br /></span></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;">PS. Czy znalazłby się ktoś, kto byłby w stanie pomóc mi z szablonem? Byłabym przeogromnie wdzięczna <3</span></div>
</div>
</div>
meaghanhttp://www.blogger.com/profile/14558160231424065562noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-8505729008393494117.post-46147946891136842262013-09-27T21:40:00.001+02:002013-12-30T20:02:19.144+01:00Chapter 8<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-large;"><b><i>Posiedzenie zarządu</i></b></span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><b><i><br /></i></b></span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9nGcOwTlb6jZstI70BjmtmXsSXTe559rFrafaQ-dQ0p9A71R5QCcjRaYNUPW_pg14RiCcT1R4bPZd2RGQJ-BS3jddetpuxvCkJjRR5psVzZroGccPBLDlaqBKdThm3jK3mz2wm5W3k_s/s1600/images.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9nGcOwTlb6jZstI70BjmtmXsSXTe559rFrafaQ-dQ0p9A71R5QCcjRaYNUPW_pg14RiCcT1R4bPZd2RGQJ-BS3jddetpuxvCkJjRR5psVzZroGccPBLDlaqBKdThm3jK3mz2wm5W3k_s/s1600/images.jpg" /></a></div>
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"></span><br />
<div>
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;">
</span>
<br />
<div>
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;">Ilość stron w Wordzie:<b> 6</b></span></div>
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;">
<br />Postaci: <b>Yahiko, Yuri, Nagato, Akatsuki</b><br /><br /><b>Od autorsko:</b> Chyba najdłuższy mój rozdział. Nigdy nie zapomnę, ile czasu zajęło mi zdecydowanie się, jak go zakończę. Mimo wszystko dzięki niemu ułożyłam długookresowy plan opowiadania. Życzę miłego czytania i czekam na końcu rozdziału!</span><br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Szczerze powiedziawszy, to nie wiem od czego mam zacząć. Czy lepiej tworzyć cudowne opisy tego, jak ból głowy i rozwalonej dłoni wpływał na moje samopoczucie, czy może opisać koszmary, które nie pozwoliły mi w nocy zmrużyć oka? Generalnie wszystko sprowadza się do jednego – czy tego chciałem czy też nie, byłem w rozsypce i nic nie było w stanie mi pomóc. Nawet widok Łasica z podkrążonymi oczami i dwiema szklankami z kawą nie rozśmieszył mnie tak bardzo, jak kiedyś na obozie. A przyznać muszę, naprawdę wyglądało to przekomicznie. Problem jednak polegał na tym, że mój światopogląd zmienił się nie do poznania, co zapewne było w stanie pozbawić mnie najszczęśliwszych chwil w moim przekichanym życiu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Cały obolały wygramoliłem się z czarno-brązowego koca i zacząłem namiętnie wpatrywać się w swoją opatrzoną dłoń. Biały materiał bandaża już dawno pokrył się czerwoną cieczą, a ja w końcu zrozumiałem, jak poważnie uszkodziłem swoją prawą rękę. Przekląłem siarczyście w duchu. Na domiar złego, moje ubrania także nie były w lepszym stanie, co od razu wskazywało na to, że wejście do domu po udawanym, porannym spacerze nie wchodziło w grę. Był to kolejny problem, który musiałem rozwiązać jak najszybciej.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Weźmiesz to w końcu, czy mam tak spędzić cały dzień? – zapytał Itachi, widząc brak jakiejkolwiek reakcji z mojej strony. Posłusznie wziąłem od niego biało czerwony kubek, po czym upiłem spory łyk kawy z przesadzoną ilością mleka. Wspomnienia, znowu one. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Dzięki – mruknąłem od niechcenia.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Jaką wymówkę zamierzasz wcisnąć tym razem rodzicom? – Itachi uśmiechnął się wrednie, lustrując moją sylwetkę od góry do dołu. Normalny Yahiko w tamtym momencie po prostu wymierzył by mu kuksańca w bok, jednak ten aktualny nie miał na to ochoty. Parsknąłem pod nosem, po czym powoli zacząłem zbierać swoje cztery litery z wygodnego materaca.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Żadną. Powiem, że mnie pobili po drodze – odparłem pewny swojej odpowiedzi. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Myślisz, że to łykną? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Nawet jeśli nie, to jakoś mnie to zbytnio nie interesuje – żachnąłem się, zbierając swoje rzeczy do plecaka. Przelotnie zerknąłem na telefon, który jakimś cudem cały czas tkwił w kieszeni i ku swojemu niezadowoleniu zauważyłem, że skrzynka wprost wylewa się nieodebranymi połączeniami od Tanji. – By to szlag – mruknąłem pod nosem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Acha, no spoko. A tak w ogóle, to o co poszło? – zapytał ni stąd ni zowąd ciemnowłosy, wyraźnie uciekając przed moim wzrokiem. Skubaniec musiał zapytać. I chociaż z perspektywy czasu stwierdziłem, że chciałem z kimś o tym porozmawiać, to na pewno nie miałem ochoty pisać Itachiemu opowiadania na temat mojej bójki z Nagato, którego wyraźnie oczekiwał. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Domyśl się. – Uraczyłem Itacha najbardziej cynicznym wzrokiem, jakim potrafiłem się posługiwać, po czym najwyraźniej mój przyjaciel stracił chęci, by wyciągnąć ze mnie jakiekolwiek informacje. Podziękowałem mu za to w myślach i bez zbędnych słów ruszyłem w kierunku drzwi. Chwilę później znalazłem się już poza domem chłopaka i dosłownie metry dzieliły mnie od własnego piekła. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"></span><br />
<a name='more'></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" height="23" src="http://1.bp.blogspot.com/-T4D0g9Y-JYk/Uj3DcTmKdMI/AAAAAAAABl8/FQ4Dyr17pH8/s400/odci%C4%99cie.png" width="400" /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Przed drzwiami do swojego domu stałem około pięć minut. Bałem się tam wejść, chociaż sam siebie pragnąłem oszukać, wmawiając podświadomości, że trwam w tym stanie tylko po to, by podziwiać jakże wspaniałe żłobienia w mahoniowym drewnie. Dopiero gdy doszła do mnie myśl, że zachowuję się gorzej niż zidiociały kretyn, wciągnąłem głęboko powietrze i z impetem otworzyłem przeklęte drzwi. Szybko wszedłem do pomieszczenia, rzucając swoje buty w jeden z kątów i ruszyłem w kierunku swojej jaskini. W miarę zagłębiania się w mieszkanie coraz bardziej opuszczała mnie myśl, że będę musiał się tłumaczyć. Niestety nie przewidziałem tego, że moja mama właśnie szykowała się do pracy i skrzętnie przygotowywała coś w kuchni. A na mojego pecha, właśnie tamtędy przechodziłem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Matko Święta, Yahiko, co ci się stało? – Porcelanowy talerzyk wyleciał z jej przemęczonych dłoni, roztrzaskując się na mnóstwo niebezpiecznych kawałeczków. Odgłos, który towarzyszył temu wydarzeniu, rozszedł się w mojej głowie z cztery razy większą siłą niż trzęsienie ziemi. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- A, no… - Zacząłem się jąkać. – Cześć, mamo. Miło cię widzieć – mruknąłem z przyszywanym, głupim uśmiechem, po czym szybko skierowałem się w stronę schodów.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Yahiko! – krzyknęła za mną, wylatując z kuchni. – Wróć tutaj. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Tak naprawdę jedyne, na co miałem ochotę, to krzyknąć jej prosto w twarz, żeby dała sobie spokój z odgrywaniem roli kochającej i opiekuńczej matki. Przez całe życie nie potrafiła poświęcić mi wystarczającej ilości uwagi szczególnie wtedy, gdy tego najbardziej potrzebowałem. Natomiast wtedy, gdy pragnąłem pobyć sam, oczywiście musiała mi się naprzykrzać.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Co? – Odwróciłem się w jej stronę, podtrzymując się barierki, by przypadkiem nie stracić równowagi. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Coś ty wczoraj robił? – zapytała z przerażeniem w oczach. Nie wiem, czy to także należało do jej <i>ról do ogrania</i>, ale przyznać muszę, że chwilowo poczułem coś na podobieństwo wyrzutów sumienia, że sprawiam jej problemy. Na szczęście, szybko udało mi się pozbyć tego zbędnego uczucia i moja twarz znowu zakryta była maską arogancji i zobojętnienia.. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Popiłem, przewróciłem się, przespałem u Itachiego, wróciłem do domu. – Zacząłem wyliczać na palcach przybierając najbardziej bezuczuciowy ton głosu na jaki było mnie stać. – A teraz tu stoję i łaskawie czekam, aż pozwolisz mi wejść na górę, umyć się, opatrzyć ranę i się przespać. – Dokończyłem, unikając kontaktu wzrokowego ze swoją rodzicielką.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Nie wiem. Być może byłem zbyt arogancki w stosunku do kobiety, której zawdzięczałem życie, jednak z czasem przestało być to dla mnie ważne. Często miewałem wrażenie, że obcy ludzie są mi bardziej bliscy niż ona. I wcale nie chodziło tutaj o jej pracę, której się poświęcała, a bardziej o jej stosunek do swojego pierworodnego syna. Zawsze byłem tym złym, niezależnie od tego, czy zachowywałem się dobrze, czy też nie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- I co, może mi jeszcze powiesz, że nie zamierzasz iść do szkoły? – Rzuciła w moim kierunku z wyrzutem. No tak, po co pytać syna, czy wszystko w porządku? Już nie wspominając o jej zerowym zainteresowaniu moją rozwaloną ręką. W tamtej chwili stwierdziłem, że wolałbym Łasica w roli matki, bo na pewno spełniłby się w niej o wiele lepiej niż niejaka Yuri.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Zastanowię się nad tym – mruknąłem, wchodząc po schodach na górę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Od momentu, w którym skrzypnięcie drzwi uświadomiło mi, że oto wreszcie mam swój wymarzony spokój, pierwszy co zrobiłem to rzuciłem się na łóżko. Nie obyło się bez głośnych przekleństw, gdy jakaś twarda okładka książki wbiła mi się w żebra, jednak mimo to czułem się, jakbym powoli wracał do siebie. Jednak ręka wciąż dawała o sobie znać.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Lekko uniosłem prawą dłoń do góry, po czym uważnie zacząłem przyglądać się bandażowi, który założyła mi moja <i>łasicza mama</i>. Wyglądało to gorzej niż tragicznie, dlatego coraz bardziej obawiałem się tego, co jest pod grubą warstwą lnianego materiału. Niechętnie zacząłem zdejmować z siebie ów przedmiot z sekundy na sekundę utwierdzając się w przekonaniu, że bez lekarza się nie obędzie. Na szczęście, cały czas miałem czucie w palcach, co nijako pomogło mi odnaleźć promyk nadziei.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Po paru minutach zlazłem ze swojego łóżka, po czym udałem się do łazienki. Wziąłem szybki, orzeźwiający prysznic i przemyłem rękę wodą utlenioną krzycząc przy tym niczym małe dziecko podczas szczepionki. Rozczesałem włosy czarnym grzebieniem, po czym przyjrzałem się swojemu tragicznemu odbiciu w lustrze: zmęczone, podkrążone oczy, wyblakłe tęczówki, zeschnięte wargi… Czułem się, jakbym wyszedł z baru dla gejów, chociaż – na szczęście – nic poniżej pasa mnie nie bolało. Zacząłem modlić się, aby się to czasem nie zmieniło. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Szybko wparowałem do swojego pokoju, wyciągnąłem jakieś starte, szare jeansy i czarny podkoszulek. Zarzuciłem to na siebie, niewiele myśląc o pogodzie na zewnątrz, i zgarniając telefon z biurka, ruszyłem na dół, by – pomimo wszystko – przyszykować się do szkoły. Nie. Nie robiłem tego ze względu na mamę. Byłem po prostu ciekaw, czy Nagato pojawi się w klubie, bo w budynku na pewno będzie. W końcu matka nauczycielka do czegoś zobowiązuje.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">W kuchni na szczęście nie zastałem nikogo – ani ojca, ani tym bardziej Tanji, która była mistrzynią, jeśli chodziło o niszczenie mojego samopoczucia do końca. Aby nie narażać się zbytnio losowi, szybko sięgnąłem do lodówki, po czym wypiłem całą zawartość soku pomarańczowego raz na zawsze żegnając się ze wszechobecnym kacem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Zarzuciłem skórzaną kurtkę, pierwsze lepsze buty i wyszedłem na autobus.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">W szkole znalazłem się w trakcie drugiej lekcji. Moja kochana, maturalna klasa miała w tym momencie matematykę, czym w zupełności się nie przejąłem. Zamiast tego skierowałem się pod salę numer jedenaście, w której miałem kolejne zajęcia. Ponadto wyznaczyłem sobie cel – musiałem unikać wszystkich z Akatsuki i wystrzegać się ich ognia. Powód był prosty. Skoro już uświadomiłem Łasica, że między mną a Nagato naprawdę jest coś nie tak, teraz cała zgraja idiotów będzie chciała przeniknąć w tą sprawę z zamiarem pomocy, który w rezultacie przysporzy jeszcze więcej problemów.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Westchnąłem głęboko w chwili, gdy po korytarzu rozniósł się dźwięk dzwonka. Uczniowie zaczęli powoli wychodzić z wcześniejszych lekcji, a ja, nie wiedzieć czemu, miałem ochotę dorwać jakąś wiatrówkę i wystrzelać ich jak kaczki. Po prostu nie miałem humoru i na dobrą sprawę innego wytłumaczenia nie mam. Kiedy człowiek nie może zapić smutków, bo zaczyna wtedy więcej myśleć, to ma ochotę wysadzić cały świat w powietrze. Tak było w moim przypadku. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Yah! – Usłyszałem znajomy głos. Niechętnie odwróciłem się w jego kierunku, po czym moim oczom ukazała się postać przerośniętej masowo blondynki. A nie, przepraszam. To był jednak chłopak.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Cześć, Dei – mruknąłem od niechcenia, ukrywając przed nim swoją zranioną rękę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Wieki cię nie widziałem. – Z uśmiechem na gębie, jak to zwykle on, zarzucił swoją rękę na mój kark i pomimo moich sprzeciwów zaczął ciągnąć mnie w miejsce, w którym za żadne skarby nie chciałem się znaleźć. – Coś ty się taki zbuntowany ostatnio stał? – zapytał w końcu, dzięki czemu moje uszy mogły odpocząć od jego piskliwego głosu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Bo nie chce mi się iść do klubu? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Nie o tym mówię. Tsunade cię szukała taka wkurzona, jakbyś jej opony w nowym <i>Mercedesie</i> poprzebijał. Do tego Orochimaru stwierdził, że nie odpuści ci tych wszystkich matematyk, które odpuściłeś. – Chłopak wyraźnie niezainteresowany moją reakcją nawijał jak najęty, a ja w tym czasie miałem ochotę strzelić sobie kulkę w łeb. Przez swoje wieczne zapominalstwo zupełnie wypadło mi z głowy, że miałem zostać po lekcjach w dzień rozpoczęcia roku. I zamiast iść się usprawiedliwić, przez kolejne dni uciekałem przed dyrekcją. Do tego wszystkiego dochodził jeszcze wiecznie ponury Orochimaru, który nie raz obarczył mnie miną zawodowego psychopaty. Ale nie… Gdzieżby tam, to nie wszystko! Na złość, na przekór wszystkim moim błaganiom, Deidara właśnie ciągnął mnie do pokoju klubowego, zupełnie nie reagując na moje sprzeciwy. I gdyby nie fakt, że moja prawa ręka była w niemalże takim samym opłakanym stanie jak moja psychika, to po prostu potraktował bym go z pięści. Ach, ta braterska miłość.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- No, to jesteśmy. – Zakomunikował uradowany. – Na co czekasz, no właź! – Popędził mnie ręką, przez co nie miałem innego wyjścia, jak go posłuchać. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Niepewnie uchyliłem drzwi, przygryzając dolną wargę w geście irytacji. Już od progu wiedziałem, co się szykuje. Nie codziennie widuję wesołego Deidarę, który wręcz żywcem chce zaciągnąć mnie w miejsce, w którym sam ostatnio rzadko przebywa. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Moim oczom ukazała się ciemna sceneria. Nigdzie nie widziałem słonecznego światła, chociaż w pomieszczeniu była wystarczająca ilość okien, by zaoszczędzić na energii. W każdym razie, nie miałem nic do gadania, przynajmniej nie dzisiaj. Blondyn mocnym ruchem wepchnął mnie do pomieszczenia, po czym zamknął drzwi na klucz. Na dźwięk przekręcającego się zamka przełknąłem głośno ślinę i zacząłem błagać Jashina, żeby nie wydarzyło się to, czym martwiłem się od początku. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- No i przyszedł drugi – rzekł rozradowany Kakuzu, którego sylwetkę chwilę później dostrzegłem. – Siadaj, na co czekasz? Nie myśl, że ci zapłacę. – Westchnąłem. Głośno i przeciągle, tak, żeby mnie usłyszeli. Mimo wszystko musiałem robić to, co mi karzą. Zająłem miejsce najbliżej drzwi, żeby mieć na nich widok, na ile było to możliwe w takich ciemnościach. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Nagle oślepił mnie jasny promień jarzeniówki. W geście obronnym przysłoniłem oczy, jednak na nic mi się to nie zdało. Dopiero po jakimś czasie wzrok oswoił się ze zmianą natężenia światła i zaczął dostrzegać całe otoczenie. Rozejrzałem się niepewnie po pomieszczeniu. Sasori siedział na swoim ulubionym miejscu i strugał coś w drewnie, co pozwoliło mi się uspokoić. Niestety, oprócz niego wszystko było inaczej. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Na środku pomieszczenia stał stół, przy którym siedziałem, a wokół niego stali wszyscy pozostali członkowie Akatsuki oprócz Madary. Tak, Nagato też tu był. Siedział skulony w kącie, wlepiając wzrok w drewniany stolik i nerwowo obijając palcami o jego kant. Przyjrzałem mu się dłuższą chwilę i już miałem wybuchnąć, sprzeciwić się, gryźć, krzyczeć – byleby mnie tylko wypuścili. Niestety, wyprzedzili mnie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Czy ci się to podoba, czy nie, nie wyjdziesz stąd – mruknął Kakuzu, zauważając moją minę. – To samo tyczy się tamtego. – Wskazał przelotnie na Nagato, po czym usiadł po przeciwnej stronie stolika. Reszta grupy zrobiła to samo. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Co wam znowu odbiło, hm? – warknąłem w ich kierunku, mając nadzieję, że coś tym zdziałam. Niestety, byli niewzruszeni niczym. I przysiąc bym mógł, że Hidan uśmiecha się zadziornie wyobrażając sobie, jakie to tortury wykorzysta na mnie i moim pseudo przyjacielu Nagato, by tylko dowiedzieć się, co się między nami wydarzyło.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Wolałbym zapytać o to was – odparł spokojnie Itachi, zerkając to na mnie, to na rudowłosego. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Pierwszy raz od bardzo dawna miałem ochotę zakończyć swoją marną egzystencję. Nie dość, że bolała mnie ręka, to jeszcze poczułem się zdradzony nie tyle przez Akatsuki, co przez Itachiego, który jeszcze niedawno zapewniał mnie, że nie będzie ingerował w to, co dzieje się pomiędzy naszą trójką. Widocznie szybko zmienił zdanie, zupełnie mnie o tym nie informując. I chociaż wiem, że miał ku temu powody, to w tamtym momencie do głowy nie przychodziło mi nic, co mogłoby usprawiedliwić. Po prostu każdy był dla mnie zdrajcą. Nawet moje własne alter-ego. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- A to pytaj – parsknąłem, odwracając głowę w kierunku Nagato, który wydawał się być zupełnie niewzruszony naszą wymianą zdań. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Nagato – odezwał się Kakuzu. – Może byś tak zaszczycił nas swoją osobą, co?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Chłopak nie zareagował. Siedział cały czas w tym samym miejscu, nie wykonując najmniejszych ruchów. I gdyby nie jego ciężko poruszająca się klatka piersiowa nawet nie miał bym pewności, czy oddycha.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- O co się wczoraj pobiliście? – wtrącił opanowanym głosem Sasori, dokładnie wycinając rączkę drewnianej lalce. Na sam widok miałem ochotę krzyknąć z bólu. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Nie ważne – odmruknął w którymś momencie Nagato. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Chłopaki prychnęli. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Oczywiście, może mi jeszcze powiesz, że dla zabawy jeden z was ma obity pysk, a drugi potłuczoną rękę? – zaśmiał się ironicznie Kakuzu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">W pomieszczeniu zapanowała cisza, przynajmniej tak wywnioskowałem. Do moich uszu z niewyobrażalną siłą docierały najmniejsze szmery, co zapewne było spowodowane alkoholem, który – chcąc nie chcąc – nadal znajdował się w moim organizmie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Milczenie na nic wam się nie zda. Mamy czas – odparł spokojnie Sasori, unosząc swój wzrok znad lalki i obarczając mnie swoim spojrzeniem. Drgnąłem. Sam nie wiem dlaczego, może przez to, ze ten opanowany, chłodny rudzielec często wydawał mi się przerażający, czego nigdy nie dawałem po sobie poznać. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- No więc jak, współpracujecie, czy mamy zacząć działać inaczej? – zapytał w którejś chwili Hidan z uśmiechem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Nie wiem, czy to moja wyobraźnia spłatała mi figle, czy naprawdę Hidan miał zamiar nas torturować. Ta myśl cały czas siedziała mi w głowie z różnych powodów. Przynajmniej na różne sposoby ją tłumaczyłem: dzięki temu nie musiałem myśleć o człowieku, który siedzi w tym pomieszczeniu z taką samą sytuacją co ja i – nie oszukujmy się – nie chciałem wspominać tego, co wydarzyło się wczorajszej nocy. Za każdym razem, gdy chciałem przywołać tamto wydarzenie, przed oczami stawał mi zupełnie obcy Nagato z tak zawziętym wyrazem twarzy, że brakowało mi tchu. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Yahiko, zawsze taki rozgadany, a teraz nie masz nic do powiedzenia? – zaśmiał się Zetsu, przysuwając się bliżej mnie. Tak strasznie zirytował mnie swoją czynnością, że mocniej zagryzłem zęby, o ile w ogóle było to możliwe. Nie dość, że to nie ja zostawiłem swoją dziewczynę po usłyszeniu, że jest w ciąży, nie namawiałem jej do aborcji to i tak chłopaki przyczepili się do mnie. Stałem się jakąś czarną owcą wybraną przez <i>pieprzony</i> los. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- A co mam ci powiedzieć? – warknąłem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Znudził ci się hazard, więc stwierdziłeś, że czas pobawić się w boksera, co? – zaśmiał się z satysfakcją, dotykając mojej zranionej ręki, którą od razu wyrwałem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Może zamiast mnie, to przyczepcie się do tamtego osobnika. – Mruknąłem z jadem, wskazując na postać Nagato.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Odczep się ode mnie – odszczeknął się, lekko podnosząc głowę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Hmpf. Więc powiedz naszym kolegom, co się wczoraj wydarzyło – odgryzłem się, oczekując jego reakcji. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Nagato? – zapytał wyczekująco Itachi.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Nie wasz interes! – krzyknął, powodując tym samym zdziwienie wszystkich zgromadzonych. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Ha – zaśmiałem się. – Kto by pomyślał, że wystarczy cię tylko sprowokować, abyś pokazał pazurki. Może powiesz im to samo, co wczoraj mi, co? – Moje hamulce zostały zerwane. Stwierdziłem, że i tak już więcej oberwać nie mogę, no chyba że kometa postanowi spać na część mojego miasta. Ale tutaj – w pokoju klubowym – i tak byłem na straconej pozycji, dlatego jedyne co mi pozostało, to sprowokować Nagato, aby zaczął mówić. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Nie mam nic do powiedzenia. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Czyli jednak coś jest – skwitował Dei, opierając głowę na łokciu. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- To możesz chcesz, żebym ja się z nimi tym podzielił? – zapytałem, uśmiechając się z zadowolenia. Wiedziałem, jak to rozegram. Wiedziałem, co zrobię. W głowie ułożyłem plan, który kroczek po kroczku chciałem zrealizować, by potłuc otoczkę obojętności Nagato. Mimo wszystko, wiedziałem, gdzie powinienem skończyć. – Mam im powiedzieć? – zawtórowałem, dokładnie obserwując jego ruchy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- <i>Spieprzaj</i> – mruknął rudowłosy, odwracając wzrok. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- A proszę cię bardzo. Mogę im powiedzieć, jaka z ciebie menda. Jak łatwo przyszło ci zostawić dziewczynę po tym, jak powiedziała ci, że oczekuje dziecka – zacząłem mówić. Ku mojemu zdziwieniu nikt z Akatsuki mi nie przerywał. Niczym potulne dzieci słuchali wszystkich słów, które wychodziły z moich ust. Byłem pewny, że są ciekawi, jak dalej się to potoczy. Niezaprzeczalnie, ja też byłem. – Uciekłeś od niej, zostawiając ją samą z „problemem”. – Zaakcentowałem. – Jak to sam ująłeś. Nie interesowało cię zupełnie nic. Żyłeś lepiej niż wcześniej, co? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Zamknij się! – wrzasnął w pewnym momencie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Bo co? Prawda boli? – Parsknąłem. – Udajesz twardego, ale w rzeczywistości jesteś rozwydrzonym bachorem, który nie potrafi wziąć odpowiedzialności za swoje czyny. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Uważasz, że byłbyś lepszy? – Spojrzał na mnie tym samym wzrokiem, którym uraczył mnie wczoraj w nocy. Przerażonym spojrzeniem, które starał się zakryć za maską arogancji i złości. – Tak się rzucasz, a sam nigdy nie potrafiłbyś się postawić na moim miejscu! Łatwo ci mówić, nie będąc w to zamieszanym! – Jego głos coraz bardziej się unosił, a moje nerwy wystawiane były na ciężką próbę. – Zrobiłbyś to samo co ja! Byłbyś taki sam! </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Na pewno nie kazałbym jej usunąć dziecka! – wrzasnąłem. Dopiero po czasie zorientowałem się, co powiedziałem. Wydałem coś, co powinno zostać tylko między nami, ale w tamtym momencie było już za późno. Całe Akatsuki spojrzało na mnie ze zdziwieniem, w którym można było wyczytać przerażenie. Chwilę później spoglądali na Nagato, ale z zupełnie innym wyrazem. Te słowa nie powinny być wypowiedziane. Wiedziałem to, ale nie potrafiłem cofnąć czasu i któryś już raz z kolei przekląłem, że nie mam takiej mocy.</span><br />
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><b><a href="http://szkola-liscia.blogspot.com/2013/12/chapter-9.html">CHAPTER 9</a></b></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" height="23" src="http://1.bp.blogspot.com/-T4D0g9Y-JYk/Uj3DcTmKdMI/AAAAAAAABl8/FQ4Dyr17pH8/s400/odci%C4%99cie.png" width="400" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
I w ten oto piękny sposób mamy koniec rozdziału. Nawet sobie nie wyobrażacie, jakiego napływu weny dostałam. Dzięki temu chapterkowi mam już w głowie plan na następne, a także na rozwój wątków pobocznych. W każdym razie nie będę się teraz rozwodzić nad tym bardziej, bo znając mnie, jeśli za miesiąc opublikuję kolejny rozdział to będzie cud. Mam nadzieję, że nie zniechęci Was to do dalszego czytania. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Ale do rzeczy. Jakie odczucia po rozdziale? Jestem bardzo, ale to bardzo ciekawa, bo wiem, że nic nowego zbytnio nie wprowadziłam. W każdym razie muszę przyznać, że jest to ważna część opowiadania, bo teraz znowu zaczną się lekkie schody. Ale to później. Zastanawia mnie też, czy nie przeszkadzają Wam przekleństwa, których się parę przewinęło - osobiście jestem bardzo przeciwna tego typu słowom w opowiadaniach, jednak czułam, że bez nich nie będzie odpowiedniej atmosfery.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
No i na sam koniec. Co sądzicie o nowym szablonie? Zmiany zawsze motywowały mnie do szybkiego dodania kolejnego rozdziału, dlatego poświęciłam dzisiaj chwilę, by odświeżyć wygląd. Mam nadzieję, że się podoba, albo przynajmniej jest znośny...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Oczywiście dziękuję za liczne komentarze pod poprzednim rozdziałem i aż 29 czytelników! Nigdy nie sądziłam, że się tylu dorobię, naprawdę Wam dziękuję. Jak zawsze czekam na Wasze opinie - pozytywne i negatywne - wszystko mile widziane. Ważne, abym wiedziała, co robię źle, a co jest w porządku. No i... Do następnego!</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">AAA! Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, to może niedługo oddam w Wasze ręce One Shot'a wynagradzającego brak romansu w opowiadaniu! Ale... Nie obiecuję, tylko informuję :) Miłego weekendu!</span></div>
meaghanhttp://www.blogger.com/profile/14558160231424065562noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-8505729008393494117.post-15067418885416259332013-08-26T20:46:00.002+02:002013-12-30T20:01:54.169+01:00Chapter 7<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: right;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-large;"><i><b>To, co będzie</b></i></span></div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">♥ <a href="http://www.youtube.com/watch?v=JxSmkMzLdpY#t=88" target="_blank">JYJ - IN HEAVEN</a></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwyLXli66NqoVqqEEpk85HgTLZJ-3GtaEjEyuN9NZTVEPC4qRgZg305kvLKkAckodvJ3vTBd7O69J_Hle0K54WpJ4YeKQ14UfvmrrXTmuAMkD6bTLvyZsYrbxc9TDC4UA4pmX3EG3judY/s1600/tumblr_mruagvbIN41rom3xuo1_500.jpg" /></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; font-size: x-small;">Trochę czasu minęło od poprzedniej publikacji, jednak mimo wszystko mam nadzieję, że nadal czekaliście. Yahiko jeszcze trochę oberwie. Czekam na Was na końcu rozdziału. Enjoy!</span></div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><i><br /></i></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>6 lat później</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Pierwszy raz w życiu, słysząc drażniący dźwięk elektronicznego budzika, wesoło zwlokłem się z łóżka przed siódmą rano, by móc zdążyć na czas. Wziąłem szybki prysznic, ubrałem się w wygodne ubrania, których nie mogłem nosić w pracy i naprzeciw wszystkich myślom wsiadłem do czarnego Mercedesa. Czekała mnie długa droga.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">W Osace znalazłem się wpół do dwunastej. Słońce było już wysoko na niebie, a denerwujące ptaszki ubrudziły mi auto. Tak, to prawda. Nic nie zmieniłem się od liceum - no może zacząłem pić droższe trunki i wozić się własnym samochodem. Charakter (na nieszczęście) został ten sam, a wspomnienia wcale nie straciły swojej barwy. Ostatnia klasa liceum ciągle była czarno-biała, nawet jeśli album pamiątkowy miał różne odcienie, rocznik dwa tysiące dwunasty do dzisiaj jest uważany za pechowy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Zaparkowałem przy średniej wielkości domu i jak małe dziecko wyskoczyłem podniecony z auta. Z bagażnika wyciągnąłem prezent zapakowany w różowy papier i ruszyłem w kierunku drzwi. Nawet wtedy miałem w sobie coś z tchórza. Chociaż przebyłem taki kawał drogi, by zobaczyć swoją przyjaciółkę po dwóch latach rozłąki, mój umysł cały czas podpowiadał mi, abym brał nogi za pas i uciekał na drugi koniec Japonii. Niewątpliwie, coś musiało być na rzeczy, że złe przeczucia nie opuszczały mnie nawet wtedy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Kiedy usłyszałem kroki, głośno przełknąłem ślinę. Poczułem się, jakbym właśnie przegrał rozprawę sądową i za karę to ja idę do więzienia, a nie mój klient. Wszystko się zmieniło, gdy tylko uchyliła drzwi. Cóż, prawie wszystko. Cały czas towarzyszyła mi gula w gardle, przez którą nie mogłem się nawet odezwać. Wprawdzie, nie wiedziałem, co jej mam powiedzieć. "Cześć, Konan. Kopę lat, idziemy do kina?". Zawsze miałem ten problem, albo raczej od momentu, gdy poczułem do niej coś więcej. A niebiesko włosa nigdy mi tego nie ułatwiała. Nawet teraz, po sześciu latach, przybraniu na wadze i wyraźnych, zmęczonych oczach prezentowała się lepiej, niż niejedna idolka. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Cześć - wydukałem. - Ładnie wyglądasz. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Yah... Yahiko. - Dziewczyna szybko się rozpromieniła, po czym bez namysłu rzuciła mi się na szyję. Przytuliłem ją do siebie, przy okazji upuszczając prezent, który nadal czekał na swojego właściciela. Cały świat gdzieś zniknął, a ja zacząłem upajać się tym samym zapachem perfum, których dziewczyna używała już od dawnych lat. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"></span><br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Kawy? - zapytała, gdy już rozsiedliśmy się w kuchni. Nieśmiało przytaknąłem ruchem głowy, po czym zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. Było urządzone w nowoczesnym stylu, pełne jasnych odcieni i ciemnych kontrastów - tak, jak zawsze lubiła Konan. Niewątpliwe dom, w którym mieszkała był odzwierciedleniem jej duszy. - Jak tam w pracy? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Jakoś leci - odparłem przeciągle, po czym zaśmiałem się ironicznie. - Nie no, chwila. Dwa lata się nie widzieliśmy, a gdy w końcu się spotykamy masz zamiar gadać o pracy? Proszę cię, mam tego wystarczająco dość - żachnąłem się, czekając na jej reakcję. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Niebiesko włosa zaśmiała się z dobrze znanym mi zapałem, po czym zaparzyła kawę, by po chwili wrócić do stolika. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Nic na to nie poradzę. Nadal nie mogę uwierzyć, że udało ci się zostać prawnikiem. Za mocno się w głowę uderzyłeś podczas którejś z bójek? - zapytała z zadziornym uśmieszkiem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Cały problem polegał na tym, że byłem zbyt uległy. Każdy gest, słowo czy sam jej widok sprawiał, że miałem ochotę pozbyć się wszystkiego co jej zagraża, nawet jeśli wiedziałem, że wcale nie potrzebuje mojej pomocy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Aż tak źle nie było. Nigdy w szpitalu nie wylądowałem - zacząłem wspominać. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Racja. Ty raczej preferowałeś dom sierżanta policji, nawet wtedy, gdy wypiłeś za dużo - zaśmiała się. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Nie moja wina, że dom Uchihy był tak przyjemnie blisko mnie. Lepsze to, niż budzenie Sasoriego. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Też fakt. - Konan upiła łyk kawy, po czym z jej ust zniknął uśmiech. Wiedziałem, że wspominanie przeszłości momentami bywało dla niej bolesne, jednak nic nie mogłem poradzić na to, że zawsze chciała o tym mówić. Lubiła ranić samą siebie, czego nigdy nie potrafiłem jej oduczyć. - Nigdy nie zapomnisz tej daty, prawda? - Dziewczyna przerwała ciszę, wpatrując się we mnie uważnie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Jak mógłbym zapomnieć? Gdzie masz solenizantkę? - zapytałem, teatralnie rozglądając się po kuchni. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Z babcią. Powinna zaraz wrócić. - Uśmiechnęła się sztucznie, po czym zaczęła bawić się pierścionkami na palcach. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Pomimo tych wszystkich lat, które minęły i sytuacji, w których miałem okazję wszystko wyjaśnić, nadal nic nie wiedziałem. Czasami miewałem koszmary, zaś innym razem wydawało mi się, że to tylko sen. Mimo wszystko, nigdy nie odważyłem się zapytać, ile prawdy w tym wszystkim było. I co tak naprawdę się wydarzyło. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Wujku Yahiko - usłyszałem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Przytuliłem dziewczynę do siebie, po czym zwinnym ruchem podniosłem ją do góry. Była tak podobna do nich obojga, że momentami miałem problem ze stwierdzeniem, do kogo bardziej. Na całe szczęście, włosy odziedziczyła po matce. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Ale wyrosłaś. Jeszcze trochę a mnie przerośniesz - odparłem radośnie, gładząc małą po włosach. - Wszystko u ciebie w porządku?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Czemu tak długo cię nie było? - zapytała, wpatrując się we mnie wielkimi oczami. - Myślałam, że już nie przyjedziesz, a ja chcę iść z tobą do zoo. Byłam tam dzisiaj z babcią! Wiesz, że jest tam taki wielki lew?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- No to musiałaś się świetnie bawić. - Na końcu języka miałem "szkoda, że nie zjadł twojej babci". Na całe szczęście, mój zawód nauczył mnie trzymać język za zębami. - Mam coś dla ciebie - powiedziałem w końcu, wyciągając spad stołu dużą paczkę. - Wszystkiego najlepszego!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">A było to pierwszego marca dwa tysiące osiemnastego roku. Nanako właśnie skończyła pięć lat.</span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>Aktualny czas akcji</i></span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Było mi cholernie zimno. Bezskutecznie próbowałem ogrzać swoje zmarznięte ciało przez chuchanie na zranioną dłoń. Generalnie jeszcze bardziej miałem ochotę wszystko naokoło siebie wysadzić w powietrze.</span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Szedłem na wprost siebie, zupełnie nie przejmując się dzwoniącym telefonem. W głowie miałem pustkę, pomimo tych wszystkich myśli, które za każdym razem sprowadzały się do jednego - jesteś idiotą. Jednym, wielkim debilem, który wszystko robi nie tak, jak powinien. Nic więc dziwnego, że miałem ochotę ze sobą skończyć. Na szczęście wszystko skończyło się w barze.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Kiedy wypiłem wystarczająco, dosłownie zwlokłem się z krzesła i spojrzałem na zegarek. Było grubo po drugiej, a moja skrzynka wprost przesączona była zastraszającymi mnie wiadomościami. Mimo wszystko nie to się dla mnie wtedy liczyło. Moja sytuacja była beznadziejna, jednak nie miałem zamiaru spędzić nocy na ulicy. Musiałem coś wymyślić, a w tym zawsze byłem dobry. Nikt nie potrafił tak kombinować jak ja.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Zranioną dłoń przemyłem w publicznej toalecie na stacji metra. Nie był to przyjemny widok, jednak o wiele bardziej cierpiała moja psychika, niż ciało. Cały czas w głowie miałem słowa Nagato, który wyraźnie zgłupiał przez to wszystko i postanowił współpracować z Akemi. Jak można zaprzedać duszę diabłu? Mimo wszystko, kiedy alkohol pozwolił mi trochę ochłonąć, stwierdziłem, że nie powinienem tak traktować swojego przyjaciela. Tak, nadal go za niego uważałem. Czy dobrzy kumple nie powinni się czasem pobić?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Na każdy możliwy sposób starałem się usprawiedliwić swoje postępowanie, jednak zawsze kończyło się to na wyrzutach sumienia. Parokrotnie też próbowałem zadzwonić do Nagato i zapytać się go, czy wszystko w porządku. Na całe szczęście tego nie zrobiłem - w końcu byłem tchórzem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Chociaż byłem mistrzem przekrętów, zakładów i zawsze udawało mi się wybrnąć z najbardziej beznadziejnych sytuacji, tym razem postawiłem na ostatnie koło ratunku. Na tak dobrze znaną mi ulicę (na której znajdował się mój dom) dotarłem jakoś koło trzeciej nad ranem. Na szczęście cały czas było ciemno, a sąsiedzi raczej nie byli zbyt towarzyskimi ludźmi, by zapijać dobre lub złe wieści do wczesnych, porannych godzin. Może to i lepiej? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Niezdarnie wgramoliłem się na murowany, czerwony płot i z całkiem niezłą gracją z niego spadłem. Generalnie można to porównać do jakiegoś baletmistrza, albo po prostu byłem zbyt pijany, że przyszło mi takie skojarzenie do głowy. Ślamazarnie podniosłem się z trawy, po czym szybkim ruchem się otrzepałem i niczym szpieg rozejrzałem naokoło siebie. Na całe szczęście nikogo nie obudził mój solowy występ, dlatego też z wyszczerzonymi ząbkami ruszyłem w stronę dobrze znanej mi rury, po której wielokrotnie już wchodziłem na balkon, jednak jeszcze nigdy nie praktykowałem tego ze zranioną ręką. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nie. Oczywiście, że nie wróciłem do swojego domu. Pomimo swojej wszechobecnej głupoty nie byłem na tyle pijany, by pokazać się rodzicom w takim stanie. Wybrałem o wiele lepsze rozwiązanie - włamać się do Itacha, ogarnąć się u niego, a rano wrócić do swojego pokoju, jakby nigdy nic. Niby nie ma w tym nic ryzykownego, w końcu po to są przyjaciele, by - za przeproszeniem - ratować ci dupę. Ale... Jest też pewien haczyk. Trochę trudno ukryć się w domu kumpla, którego ojciec jest szefem policji. Chociaż tak szczerze, to czasami zastanawialiśmy się, czy nie pracuje on jako jakiś detektyw lub coś w ten deseń. Zawsze był dziwnie tajemniczy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Rura była taka jak zawsze. Kochana, bordowa rureczka, która była moim wybawieniem. Musiałem tylko założyć plecak i już mogłem wchodzić. Właśnie... Gdzie mój plecak? Niechętnie wróciłem pod płot, by go poszukać. Gdyby to ode mnie zależało, mógłby tam leżeć do rana, bo w gruncie to nie miałem tam nic wartościowego, jednak przy panu Uchiha trzeba było zostawić wszytko tak, jak się zastało, inaczej musiałbym mu się tłumaczyć.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Znienawidzony przedmiot znalazł się tam, gdzie spodziewałem. Nic więc dziwnego, że byłem tak pozytywnie nastawiony, pomimo wszystkich wydarzeń, których doświadczyłem. Wesoło podrygując znowu ruszyłem w kierunku rury, po której chwilę później ślamazarnie wchodziłem. Utknąłem w połowie. Nie wiedziałem, czy lepiej się puścić, czy spróbować wytrzymać ten ból, który prawie doprowadził mnie do zawału serca. Ręka rwała jak cholera, chociaż wydawać by się mogło, że było to tylko nic nie znaczące skaleczenie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Byłem już u celu, gdy nagle usłyszałem szczekanie. I to nie takie piskliwe, jak przy jamnikach czy innych imitacjach psa. Pierniczony Rooki się obudził i oczywiście postanowił, że zacznie bronić domu swojego pana. Kurde, Itachi... Po cholerę ci taki owczarek, który szczeka na twojego kumpla, a na złodziei nie potrafi? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Cicho tam! - krzyknąłem szeptem, starając się go jakoś uspokoić. Niestety, nie poskutkowało. Głupie psisko szczekało jak opętane, zapewne myśląc, że jak spadnę, to będę jego przyszłym posiłkiem. Wtedy naprawdę tak myślałem. Tak, to na pewno przez alkohol. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Wchodziłem, wchodziłem, gdy nagle usłyszałem, jak ktoś otwiera drzwi balkonowe. Serce mi zamarło (o dziwo, było jeszcze na swoim miejscu), a moje myśli zaczęły wariować. Nie wiedziałem, czy lepiej spaść i połamać sobie wszystkie kości, czy dać się przyłapać i pozwolić zrobić to moim rodzicom. Cóż, z dwojga złego to ja liczyłem na szczęście, które tym razem mnie nie zawiodło. Na balkon wyszedł Itach, który zaspany zaczął świecić mi latarką po oczach. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Yahiko? Boże... Co ty tutaj robisz o tej godzinie? - Brunet ziewnął parę razy, po czym przeczesał ręką swoje włosy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Wspinam się. No wiesz, sport o tej godzinie jest zdrowy dla organizmu - zacząłem gadać głupoty. - Wciągnij mnie, do cholery!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Łasic nie był zbytnio zadowolony z mojej wizyty, jednak wcale mu się nie dziwiłem. W końcu zaczęła się szkoła, Sasuke cały czas stwarzał problemy, a jego ojciec był dzisiaj w domu. Czy ja naprawdę mogłem gorzej trafić? Raczej nie. W każdym razie, kiedy mi się przyjrzał, od razu zrozumiał, dlaczego tutaj jestem. Nie zadawał zbytnio pytań. Być może w tamtym momencie byłem mu za to wdzięczny, jednak teraz trochę żałuję. Niezaprzeczalnie potrzebowałem kogoś, z kim mógłbym na ten temat porozmawiać. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Czekaj, przyniosę apteczkę - mruknął cały czas zaspany. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Wrócił po jakichś pięciu minutach z nieco ciekawszą miną. Wręczył mi butelkę wody i kazał pić. Nasza stała zasada - skoro nie możesz iść pod zimny prysznic, wypij jak najwięcej wody, by pozbyć się alkoholu ze krwi. Sam zaś zajął się moją ręką, co wcale nie było przyjemne. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Z kim tym razem? - zapytał. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Z Nagato - odparłem oschle, wlepiając swój martwy wzrok w plakat "Muse" wiszący na ścianie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Itachi nic nie powiedział, tylko cały czas starał się opatrzyć moją ranę. Byłem mu za to cholernie wdzięczny, ponieważ sam nie byłem w stanie tego zrobić, a zakażenie było coraz bliżej. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Po czwartej położyliśmy się spać. Chociaż byłem zmęczony, sen wcale nie przyszedł mi tak łatwo, bo przez jakieś pół godziny wpatrywałem się w ciemność i myślałem o tym, co się wydarzyło. Twarz Nagato, obcego Nagato cały czas stała mi przed oczami, a jego słowa były niczym mój marsz pogrzebowy. Chciałem to wszystko z siebie wyrzucić, ale... Nie mogłem. Tak samo jak nie mogłem powiedzieć tego Konan, tak samo nie chciałem budzić Itachiego. Musiałem być sam. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Czemu to jest takie trudne, Itachi? - zapytałem sam siebie. Odpowiedziała mi cisza, czego raczej od samego początku się spodziewałem. - Kocham ją. Kocham Konan.</span><br />
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><b><a href="http://szkola-liscia.blogspot.com/2013/09/chapter-8.html">CHAPTER 8</a></b></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<img border="0" height="128" src="http://24.media.tumblr.com/9d664142dd2f34c7e426b62e24e0ccb5/tumblr_mj1meseetk1s2jtiho1_500.gif" width="320" /></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Cześć kochani! Trochę czasu minęło, jednak mam nadzieję, że zbytnio się na mnie nie gniewacie. Jak widać, bloga nie porzuciłam, jedynie zrobiłam wakacyjną przerwę. Wszystko przez moje wyjazdy, problemy z łączem i dorywczą pracę. Niestety, nie każdy uczeń ma szansę na wytchnienie, jednak ja zbytnio nie narzekam.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Dzisiaj - na całe szczęście - mogę Wam zaprezentować kolejny chapter. Szczerze... Nie wiem, czy jestem z niego zadowolona, czy też nie. Tak samo nie wiem, czy coś większego wprowadza on do opowiadania. Straciłam jakoś swoje dawne podejście do moich tworów. Wolę pozwolić ocenić go Wam.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Pytanie - kiedy kolejny chapter? A kto wie... Na pewno będę starała się jak najszybciej, ale często nie jest to ode mnie zależna. Ale nie bójcie się, na pewno się pojawi. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Chciałabym także przeprosić za brak romansu... Cały czas zastanawiam się, gdzie ten fant wykorzystać i mam już parę koncepcji. Przy dobrych wiatrach już niedługo ujrzycie mój pomysł - być może. Także chciałabym dzisiaj Wam oficjalnie powiedzieć: odpowiedzi będą w komentarzach - jest to dla mnie wygodniejsze, ponieważ mogę to robić na bieżąco i nie zastanawiam się potem godzinami, co ja chciałam odpisać. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Aaa! I jeszcze jedno! Jeśli macie jakieś uwagi odnośnie fabuły lub pomysły jak dalej może potoczyć się los bohaterów - czekam na Wasze komentarze! Na pewno mi się przydadzą. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">A więc, do następnego rozdziału!</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" height="281" src="http://24.media.tumblr.com/238f10613da53141695fc572d2fe0689/tumblr_mrxhouMlQ11qh66fbo1_500.jpg" width="400" /></div>
meaghanhttp://www.blogger.com/profile/14558160231424065562noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-8505729008393494117.post-31000854522836704652013-05-08T16:41:00.002+02:002013-12-30T20:01:32.061+01:00Chapter 6<b style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: xx-large; text-align: justify;">Zerwane więzi</b><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="white-space: pre;"> </span>W pierwszym momencie nie zareagowałem. W ogóle nie mogłem pojąć znaczenia słów, które parę sekund wcześniej wyszły z ust Akemi. Była to dla mnie jedna, wielka niedorzeczność. Która kochająca matka stara się przekonać przyjaciela swojej córki, by grał po jej stronie? Przecież to chore... </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Co mam zrobić? - spytałem z niedowierzaniem, poprawiając się na krześle. Coraz bardziej miałem ochotę się stamtąd ulotnić, jednak zdawałem sobie sprawę, że teraz za późno już na takie kroki.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Dobrze wiesz, że jeśli urodzi to dziecko wszystko się zmieni. Ona zmarnuje swoje życie – zaczęła tłumaczyć kobieta. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Jak Jashina kocham... Nigdy nie miałem tak wielkiej ochoty uderzyć kobiety, jak w tamtym momencie. Coś po prostu wewnątrz mnie pękło i bałem się, że nie uda mi się tego okiełznać, dlatego przepełniony złością zagryzłem wargę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Przecież to jej wybór – wysyczałem przez zęby.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Jest młoda i głupia – powiedziała z arogancją jej matka. - Nie słucha dorosłych, więc może ciebie posłucha – dodała po chwili, oglądając swoje paznokcie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Cała arogancja, która aż wylewała się z tej kobiety, powoli zaczęła mnie ogarniać. Straciłem do niej już resztki szacunku, a w mojej głowie pojawił się doskonały plan morderstwa. Byle tylko się jej pozbyć. Nie wiem dlaczego, ale miałem przeświadczenie, że wszystkie problemy znikną tak szybko, jak śnieg podczas deszczu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Kto jak kto, ale jej własna matka nie powinna mówić takich rzeczy – odrzekłem z pogardą, lustrując Akemi przeszywającym wzrokiem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Widać, że już dawno straciłeś dobre wychowanie – odszczeknęła po chwili i wstała z krzesła. - Dobrze, że Nagato jest bardziej rozsądny – dodała z satysfakcją.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Jemu też to powiedziałaś? - zapytałem z nadzieją, że nic takiego nie miało miejsca. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Oczywiście. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Cały mój świat legł w gruzach. Co prawda, znałem Nagato bardzo dobrze, jednak obawiałem się, że cała ta sytuacja go przerosła i po prostu, jak potulny baranek, przystał na propozycję tej okropnej kobiety. Pod wpływem impulsu, nerwowo wstałem z krzesła, po czym podszedłem do Akemi i spojrzałem jej prosto w oczy. Początkowo zauważyłem w nich strach, jednak po jakimś czasie przybrały one raczej postawę obojętności, która wręcz kusiła mnie, bym ją uderzył.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Jaką matką jesteś? - zapytałem, starając się opanować. - Powinnaś ją wspierać, a nie starać się jeszcze bardziej pogrążyć! - wrzasnąłem na cały korytarz, a mój głos rozszedł się echem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Kobieta nic nie odpowiadała. Stała tak przez dobre parę sekund i tępo wpatrywała się w wyraz mojej twarzy. Przysiąc bym mógł, że poczuła się zażenowana, że udało mi się obudzić w niej jakiekolwiek uczucia, jednak to złudzenie prysło szybciej niż bańka mydlana.</span></div>
<a name='more'></a><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif; text-align: justify;">- Kto jak kto, ale ty nie powinieneś dawać mi wykładów, Yahiko – odparła spokojnie, powoli oddalając się ode mnie. - Jeśli przeżyłbyś chociaż połowę tego co ja, to może i bym cię posłuchała. Niestety, jesteś tylko niewychowanym bachorem, któremu wydaję się, że pozjadał wszystkie rozumki świata.</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nawet nie zauważyłem kiedy, a Akemi już nie było. Zostały po niej tylko słowa, które na dobre utkwiły mi w pamięci. Chciałem się ich pozbyć, zastępując je jakąś przyjemniejszą rozmową, jednak tym razem nie było możliwości na oszukanie swoich zmysłów. Zdołowany usiadłem na krześle, nerwowo podrygując nogą. Mocno zacisnąłem powieki, po czym wydałem z siebie bliżej nieopisany dźwięk. Właśnie w ten sposób wyraziłem swoją bezsilność, a prawda jest taka, że właśnie tego w sobie najbardziej nie lubiłem. Zawsze, gdy wszystko naokoło uświadamiało mi, że nie jestem w stanie nic zrobić, po prostu się poddawałem i wracałem do swojego dawnego, spokojnego życia. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- By to szlag – mruknąłem pod nosem, uświadamiając sobie swoje położenie. Gdybym nie obiecał Konan, że poczekam aż skończy rozmowę, najpewniej zmierzałbym w tym momencie do jakiegoś baru, by zatopić smutki. Cóż, nie wszystkie przyzwyczajenia da się zmienić, a to niewątpliwie stało się częścią mojej chorej osobowości.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Moje użalanie się nad własną osobą przerwał głuchy dźwięk czyichś kroków. Tym razem nawet nie myślałem, kto zmierza w moim kierunku, ponieważ byłem pewny, że nic gorszego już mnie nie spotka. Wzdychnąłem głęboko i oparłem się na krześle. Ukradkiem zerknąłem tylko w stronę przybysza, na co automatycznie wstałem z miejsca, widząc jak pielęgniarka otwiera drzwi do pokoju Konan. Szybko tam podszedłem, chociaż obiecałem sobie, że nie będę interesował się przebiegiem sytuacji za ścianą. Sam siebie próbowałem oszukać, ponieważ cały czas to wszystko nie dawało mi spokoju, szczególnie dlatego, że od dobrych piętnastu minut w pokoju panowała cisza. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Ciemnowłosa kobieta pewnie wkroczyła do pomieszczenia, po czym oznajmiła, że czas odwiedzin już dawno się skończył i nie rozumie, co my wszyscy jeszcze tu robimy. Zajrzałem tam z ciekawości, której nie mogłem w sobie zdusić. Nagato siedział na wcześniej zajmowanym przeze mnie miejscu, a Konan leżała na szpitalnej kozetce, wpatrując się w kobietę tępym wzrokiem. Wiedziałem, że coś jest nie tak, jednak – o nieszczęsny – nie miałem możliwości niczego się dowiedzieć, ponieważ kobieta wypchnęła nas obu. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Przyjdę jutro! - Udało mi się powiedzieć do Konan, po czym jej sylwetka zniknęła za białymi drzwiami.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Bardzo dobre rozwiązanie, proszę pana. Jutro jak najbardziej, dzisiaj oddział jest już zamknięty. Proszę nie przemęczać pacjentki – rzekła kobieta uroczystym głosem, po czym poprowadziła nas do wyjścia. Nie odzywaliśmy się do siebie przez całą drogę. Nawet nie chciałem, by Nagato zagaił rozmowę, ponieważ miałem wrażenie, że skończyłoby się to kłótnią. Cóż, dużo się nie pomyliłem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz, moje ciało przeszedł zimny dreszcz. Było chłodno, to fakt, ale moje zachowanie było uargumentowane zupełnie czymś innym. Zostałem z Nagato sam i tylko liczyłem sekundy, aż ten cholerny dupek się do mnie odezwie. Prawda jest taka, że zacząłem go traktować, jakby od dziecka był moim wrogiem. Wszystkie wspólne relacje gdzieś zniknęły, chociaż sam nie wiedziałem dlaczego. Nie... Wróć... Doskonale zdawałem sobie z tego sprawę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Szlag by to – mruknąłem, kiedy poczułem wibracje w kieszeni. Wiedziałem, że jedyną osobą, która może do mnie teraz dzwonić jest Tanja. Oznaczało to tylko i wyłącznie kłopoty, dlatego stwierdziłem, że odpuszczę sobie rozmowę z siostrą przy Nagato i później oddzwonię.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- No to ja będę leciał – odezwał się chłopak. Mówiąc to, nawet nie spojrzał na moją postać. Po prostu rzucił parę nic dla mnie nieznaczących słów i zaczął uciekać. Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby mimo wszystko zacząć rozmowę, ale po prostu musiałem się czegokolwiek dowiedzieć, inaczej rozwaliłbym wszystko na swojej drodze. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Nagato – zawołałem za nim, chwilę później żałując swojej czynności. Chłopak niepewnie odwrócił się w moją stronę, jednak cały czas unikał wzroku. Prawda jest taka, że ja po części też tchórzyłem. Starałem się robić wszystko, by tylko nie napotkać się na jego wiecznie obojętne spojrzenie. Chociaż strasznie mnie ciekawiło, jaką postawę przyjął tym razem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- No? - zapytał zniecierpliwiony.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Między nami zapadła cisza. Podobna do tej z Konan, jednak zupełnie inna. Cudowny paradoks. Chciałem mu tak wiele zarzucić, ale nie mogłem złożyć w głowie ani jednego zdania. Jedyne, na co miałem ochotę, to po prostu mu przyłożyć, by się wreszcie ogarnął. I zapewne zrobiłbym to bez zastanowienia, gdybym tylko wiedział, że słowa Akemi są prawdą. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Rozmawiałeś z Akemi, nie? - zacząłem, coraz bardziej się denerwując. Mocno zacisnąłem palce na telefonie, którego nie schowałem i czekałem na jego reakcję. Niestety, Nagato nic nie odpowiadał. - Prosiła cię, byś przekonał Konan do usunięcia ciąży, prawda? - dodałem chwilę później, starając się wzbudzić w nim jakiekolwiek emocje. Wiedziałem, że będzie to trudne. Nagato zawsze potrafił wszystko w sobie ukryć. I chociaż byłem jedną z nielicznych osób, którym udawało się go zrozumieć bez słów, to bez spoglądania na jego ruchy byłem na straconej pozycji.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Nawet jeśli, to nic ci do tego – odparł po chwili, zupełnie niepodobnym do siebie głosem. Słysząc jego odpowiedź, szybko na niego spojrzałem. Nie mogłem uwierzyć własnym uszom i zacząłem się zastanawiać, czy ja czasem nie ogłuchłem. Nagato mówi do mnie takim tonem?! Chłopak, który nigdy mi się nie sprzeciwił, bo zawsze wolał trzymać się na uboczu. Chłopak, który zawsze był gotowy poświęcić wszystko dla przyjaciół. Chłopak, którego jeszcze niedawno nazywałem przyjacielem w tamtym momencie stał się dla mnie obcy. Jego podejście do sprawy było tak cholernie naciągane, że już nie mogłem dłużej wytrzymać, widząc jak robi z siebie ofiarę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Powiedziałeś to Konan? - zapytałem drżącym głosem. W głowie miałem mętlik, a moje ciało domagało się jakiejś aktywności. Czegokolwiek – biegu, skakania, ewentualnie wdania się w bójkę. Po prostu emocje zaczynały brać nade mną górę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nagato się nie odzywał. Stał naprzeciwko mnie i wpatrywał się w szarą kostkę brukową. Spojrzałem na niego przenikliwym spojrzeniem, dzięki czemu zrozumiałem, co tak naprawdę się działo. Jego zachowanie, nawet postawa wobec mnie... Po prostu się bał. Mimo wszystko, nie byłem w stanie znaleźć innych usprawiedliwiających go wymówek. Wiedziałem, że jest mu ciężko, ale nie zamierzałem przez to być wyrozumiały. Dlaczego? Ponieważ Nagato stał się egoistą, a tego w ludziach nienawidzę bardziej od dwulicowości. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Odpowiedz mi, do cholery! - wrzasnąłem na niego, pozwalając moim emocjom ujrzeć światło dzienne. - Kazałeś jej usunąć ciążę?! - zapytałem z jeszcze większą agresją niż parę sekund wcześniej. Byłem na tyle zdenerwowany, że nawet nie zastanawiałem się nad swoimi słowami. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Tak, powiedziałem jej to– odparł po chwili. Jego słowa były pewne i przy okazji nasączone przesłaniem „przestań się wpierdalać tam, gdzie cię nie chcą”. Mimo wszystko, nie miałem zamiaru dać sobie spokoju.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Czy ty naprawdę zidiociałeś do reszty?! - Nawet nie zauważyłem kiedy, a moja pięść powędrowała w stronę białej gipsówki. Uderzyłem w ścianę szpitala z całej siły, by tylko dać upust swojemu zdenerwowaniu. Tynk lekko posypał się na ziemię, a z mojej ręki zaczął płynąć strużek krwi. Dziwne było to, że nawet mnie to nie bolało. Dodatkowo nigdy nie sądziłem, że mam tyle siły, bo uszkodzić ścianę... I przy okazji rękę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Daj już sobie spokój – mruknął obojętnie Nagato i zaczął odchodzić. Pierniczony tchórz – przeszło mi przez myśl. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Czy ty naprawdę stałeś się takim cholernym egoistą, że nie interesują cię już osoby, za które dawniej mógłbyś oddać życie? - żachnąłem się. - Do cholery, co ty sobie myślałeś? Że ona po prostu to zaakceptuje i zrobi tak, jak jej karzesz?! - Mówiłem wszystko, co tylko przyszło mi na myśl. Zarzutów w kierunku Nagato miałem mnóstwo – począwszy od jego egoizmu i zakończywszy na tchórzostwie, którym się zasłaniał. Dlatego mówiąc to wszystko, miałem nadzieję, że chłopak w końcu obudzi się z tej pierniczonej iluzji, która przysłaniała mu oczy!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Yahiko, zamknij się w końcu – wysyczał przez zęby. - Myślisz, że dla mnie ta sytuacja jest łatwa? - Nagato całkowicie odwrócił się w moją stronę i po raz pierwszy od naszego spotkania spojrzał mi prosto w oczy. Widziałem w nim tylko strach, chociaż starał się to zasłonić złością. Typowe dla niego. - Mam dopiero dziewiętnaście lat i całe życie przed sobą. Tak samo jak Konan. Dziecko to tylko i wyłącznie problem, dla nas obojga! </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- No ładnie – przerwałem mu. - Widzę, że Akemi skutecznie przeprowadziła ci pranie mózgu – dodałem z kpiącym uśmieszkiem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nagato zerknął na mnie, po czym przybliżył się parę kroków. Teraz doskonale widziałem jego postać, ponieważ stanął bezpośrednio pod latarnią. Tego obrazu, który w tamtym momencie miałem na wyciągniecie ręki, nie zapomnę do końca życia. Widok przyjaciela, który za wszelka cenę stara się usprawiedliwić swoje działanie, przy okazji tracąc swoją moralność. Pamiętam, że zrobiło mi się słabo.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Nie bądź taki cwany, dobra? - warknął w moim kierunku. - Ciebie to nie dotyczy, nadal będziesz sobie żył bez żadnych konsekwencji. Więc, do cholery jasnej, przestań się wchrzaniać! - Nagato prawie że przyparł mnie do ściany, a jego pięść wylądowała dokładnie pięć centymetrów od mojej twarzy. Nawet nie drgnąłem, ponieważ od jakiegoś czasu się tego spodziewałam. Złość aż się z niego wylewała.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Po jakichś dwóch minutach, Nagato wciągnął głęboko powietrze i zaczął się wycofywać. Już nie spojrzał mi w oczy, tylko odchrząknął parę razy i ruszył w kierunku przystanku autobusowego. Zastanawiałem się dobre parę sekund, czy jest sens cokolwiek mówić, czy po prostu odpuścić. Wiedziałem, że atmosfera jest już wystarczająco niebezpieczna, a mi odechciało się całkowicie żyć.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Kiedy już postanowiłem, że dam sobie ze wszystkim spokój, wytarłem skaleczoną rękę o jeansy i schowałem telefon do kieszeni. Zabawne, ale nawet nie zauważyłem, że przez cały czas trzymałem go w lewej ręce. Następnie, z zupełnie niewiadomych mi przyczyn, zagryzłem dolną wargę i ostatni raz rozejrzałem się po okolicy w celu sprawdzenia, gdzie jest Nagato. Zdziwiłem się, gdy zobaczyłem go parę kroków ode mnie. Chłopak stał do mnie tyłem, jednak nie przeszkodziło mi to, żeby usłyszeć jego słowa.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Skoro jesteś taki cwany, to może weźmiesz odpowiedzialność za dziecko, co? - rzucił w moim kierunku. Wiedziałem, że stara się mnie podpuścić i jeszcze bardziej zdenerwować. Gdybym posłuchał swojego wewnętrznego głosu, to po prostu odszedłbym bez komentarza, jednak moje rozdrażnienie było zbyt wielkie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Przynajmniej dziecko miałoby normalnego ojca, który nie boi się spojrzeć rzeczywistości w oczy – odparłem spokojnie, po czym przyjrzałem się sylwetce „przyjaciela”. - Zawsze byłeś tchórzem, Nagato – dodałem na odchodne i już miałem zamiar dać sobie spokój, jednak mój towarzysz miał zupełnie inne plany. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Hmpf, i kto to mówi? - zadrwił. - Koleś, który nie potrafił wyznać swoich uczuć przyjaciółce. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nie myślałem. Nawet nie miałem takiej ochoty. Po prostu pod wpływem emocji podbiegłem do Nagato i z całej siły uderzyłem go z pięści w twarz. Chłopak zachwiał się parę razy, po czym oparł się o ścianę i przetarł dłonią krew spływającą z ust. Uśmiechał się. I to przy okazji z satysfakcją. Sprawiło to, że gdyby nie ból w ręce, to zabiłbym go tam na miejscu. Nic już nie miało dla mnie znaczenia, zupełnie nic.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Kurwa, Nagato, ocknij się w końcu – przeszło mi przez gardło. - Gadasz o tym wszystkim, jakby cię to nie dotyczyło – dodałem, ciężko łapiąc oddech.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Odpuść sobie, dobra? I przestań się wpieprzać w nie swoje sprawy – odrzekł, otrzepując się z niewidzialnego kurzu. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Ta – zacząłem z irytacją. - Już raz sobie odpuściłem, drugi raz żałować nie będę. Nie wiedziałem, że jest z ciebie taka szuja – odparłem, po czym bez żadnego słowa pożegnania ruszyłem w stronę centrum. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><b><a href="http://szkola-liscia.blogspot.com/2013/08/chapter-7.html">CHAPTER 7</a></b></span></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">*<span style="font-size: large;">*</span><span style="font-size: x-large;">*</span><span style="font-size: large;">*</span>*</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Powiem Wam szczerze, że jestem z siebie zadowolona. Chyba pierwszy raz w mojej blogowej karierze udało mi się opublikować rozdziały w tak krótkim odstępie czasowym. Teraz jednak, nie do końca jestem przekonana, kiedy pojawi się kolejny chapterek, ponieważ trzeba się przyszykować do szkoły i wrócić do tego cholernie nudnego życia. A szkoda, bo blogowanie znowu zaczęło sprawiać mi ogromną przyjemność! A w głowie mam już tyle planów na kolejne rozdziały, że aż się to ze mnie wylewa, szczególnie przed snem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Cóż, jeśli miałabym jakoś skomentować ten rozdział, to... kurde, trochę poszalałam. Ale tak po prostu musi być, Yahiko nie będzie się wiecznie wszystkiemu przyglądał. Ponadto na prośbę, następny rozdział prawdopodobnie wprowadzi trochę romantyzmu, a jak nie następny, to drugi z kolei. Co jeszcze... A tak... Bardzo chciałabym Was przeprosić za przekleństwa, które pojawiły się powyżej - nie jestem zwolenniczką tego typu słów, ale razem z moją przyjaciółka i naszymi doświadczeniami stwierdziłyśmy, że inaczej by ta sytuacja się nie odbyła. I tak twierdzę, że Yah jest tutaj <u>ZA</u> spokojny. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">I jeszcze taka sprawa... Jak podoba się nowy szablon? Chciałabym poznać Wasze opinię, ponieważ wariuję. Szukałam dzisiaj cały dzień jakiejś szabloniarni, która by mi odpowiadała, jednak na nic nie mogłam trafić (znaczy się, miałam kaprysy ^^). Dlatego zrobiłam szablon sama, a prawda jest taka, że jakoś wybitnie w tym uzdolniona nie jestem, dlatego czekam na opinię ;) </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Aaaa! (Dzisiaj się rozpiszę :O). Nawet nie wiecie, jak mi się miło zrobiło, gdy pod wczorajszym postem dostałam takie komentarze. Nie sądziłam, że jest tyle ludzi, którzy cieszą się na nowy rozdział na SL. Jestem naprawdę szczęśliwa! Już 18 obserwatorów! Coś za dobrze mi się ostatnio powodzi ^^ </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">No i co, tradycyjnie odpowiedzi dla komentujących;</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i><b>@Midori </b>- Mamusia Konan od początku w mojej głowie miała taką rolę. Po prostu nie lubię zbyt przesłodzonych historyjek, chociaż czasami do nich sięgam, więc stwierdziłam, że wyżyję się na bohaterach i nie będą mieli w życiu łatwo. Co do ciąży - kurcze, przewidywalne to było posunięcie z mojej strony, mam nadzieję, że się nie zawiedliście. I bardzo się cieszę, że jakiekolwiek emocje wzbudziłam w Tobie swoimi wypocinami ^^ </i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i><b>@Marta Anonim </b>- Niahahaha :3 Buuu x2 . Spokojnie, spokojnie. Jeszcze nie raz zrobisz to swoje "Buuu" czytając moją chorą fabułę. Mam nadzieję, że Cię to nie zniechęci. I uwierz mi, ja też - nie wiem dlaczego - jestem po stronie Yahiko, ale to nie znaczy, że będzie miał ulgi! O nie, nie, nie! Niech się postara, dopiero potem może mu się coś od losu dostanie ^^ </i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i><b>@Mrs. Riddle</b> - Miałam się postarać szybciej dodać rozdział, więc o to i jest. Co do tego mojego stylu, to nadal mam gdzieś jakieś dziwne wrażenie, że się pogorszył. Sama nie wiem dlaczego, w każdym razie mam nadzieję, że mi to minię. Dziękuję za miłe słowa!</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i><b>@Code Breaker</b> - A więc rąbek tajemnicy uchylony, chociaż nie wiem, czy jest satysfakcjonujacy. Nie moja wina, że robię takiego człeka z Nagato, ale jest to potrzebne, żeby fabuła się rozwijała... :3</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i><b>@Neko Fuyu </b>- Ja też jestem fanką tego gatunku, dlatego nie potrafię sobie wyobrazić, żeby pisać coś innego. A co do Konan i Yahiko... No właśnie mam to "zbliżenie się" w planach, tylko nie przebiegnie ono aż tak strasznie "happy endowo", żeby za kolorowo się wszystkim nie zrobiło, bo tęczy na blogu mieć nie chcę! W każdym razie, mam w zanadrzu parę pomysłów, którymi postaram się z Wami w najbliższym czasie podzielić. </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-large;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-large;"><b>A więc miłego czytania! Czekam na opinie i wytykanie błędów. Opierniczanie też mile widziane :)) Ossu!</b></span></div>
meaghanhttp://www.blogger.com/profile/14558160231424065562noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-8505729008393494117.post-81388368522029051602013-05-01T14:11:00.001+02:002013-12-30T20:01:04.442+01:00Chapter 5<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-large;"><b>Czas na wyjaśnienia</b></span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> Kiedy opuściłem swój pokój z prędkością światła i bez zastanowienia udałem się do szpitala, nawet przez głowę mi nie przeszło, że mogę sprawić wiele kłopotów. Szczególnie dla Konan. W końcu dziewczyna nienawidziła, jak ktoś się o nią martwił – najczęściej twierdziła, że w takich sytuacjach jest problemem. Dlatego też byłem pewny, że gdyby jej mama nie wysłałaby mi sms'a, to najpewniej nie wiedziałbym nic o stanie przyjaciółki. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> - Co ty tutaj robisz? - zapytała mnie wystraszona niebiesko włosa. Spojrzałem na nią wzrokiem przepełnionym litością... Chciałem powiedzieć cokolwiek, jednak gula w gardle skutecznie mi to uniemożliwiała.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> - Może ja was zostawię – powiedziała Akemi po jakimś czasie. Wychodząc zerknęła na mnie swoim dziwnym, przeszywającym wzrokiem. Nie wiem dlaczego, ale poczułem do niej wtedy straszną niechęć, chociaż za czasów dzieciństwa była dla mnie jak druga matka. Zaczęło mnie zastanawiać, co jest tego powodem: jej zachowanie względem córki, czy mnie? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> Kiedy Akemi wyszła z pomieszczenia, podszedłem do łóżka Konan. Usiadłem na krześle, po czym tępym wzrokiem zacząłem wpatrywać się w białe prześcieradło. Czułem się strasznie zdenerwowany, szczególnie dlatego, że nie widziałem co mam powiedzieć. Miałem się jej zapytać "Jak się czujesz?"? Nic inteligentnego, zapewne każdy, kto przychodzi w odwiedziny, pyta o takie rzeczy. A ja nie chciałem być dla niej jak każdy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> - Skąd wiedziałeś, że tu jestem? - zapytała, starając się podnieść z pozycji leżącej. Od razu odradziłem jej ten pomysł i kazałem się położyć, ponieważ gdy widziałem ją w tym stanie, coraz bardziej miałem wyrzuty sumienia, że to przeze mnie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> - Dostałem sms'a - odparłem ochrypłym głosem, nie spuszczając wzroku z dziewczyny. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> - Przeklęta matka - warknęła pod nosem Konan, po czym przetarła twarz prawą ręką. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> - Może dla ciebie. Ja dzięki niej przynajmniej wiem, jaki jest twój stan - dodałem, czekając na jej reakcję. Owszem, zacząłem zachowywać się oschle, ale musiałem być sobą. Nie mogłem zmieniać swojego zachowania względem Konan tylko przez jej stan. Zresztą byłem pewny, że ona też tego nie chciała.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> - No i co ci po tym? Poleżałabym trochę i wróciłabym do domu - rzekła obojętnie, odwracając wzrok w stronę okna.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> - To było chamskie, Konan. Mówiłem ci, że możesz na mnie liczyć, a teraz nawet nie chcesz ze mną normalnie porozmawiać. Co z tobą?! Nie jesteś sama, zrozum to wreszcie - rzuciłem na jednym tchu, po czym wstałem z krzesła i zacząłem chodzić po pokoju. Nie powiem, nerwy szarpały moją psychiką, jednak dla dobra Konan starałem się utrzymać to w sobie. - Ja rozumiem, że cała ta sytuacja jest naprawdę trudna, ale nie tylko dla ciebie, wiesz? Mogłabyś bardziej polegać na przyjaciołach - dodałem już trochę spokojniej, starając się opanować nerwy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> Między nami zapanowała cisza. Teoretycznie trwała ona niecałe pięć minut, ale dla nas obojga wydawała się być wiecznością. Prawda jest taka, że nie rozumiem, dlaczego w ogóle zaistniała. Każdy z nas miał tyle do powiedzenia, tyle pytań do zadania, a pomimo bliskiej więzi, jaka nas łączyła, nie potrafiliśmy wypowiedzieć tych paru słów. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> - Co jest z wami wszystkimi? - szepnęła cicho dziewczyna. Początkowo nie mogłem jej dosłyszeć, dlatego żeby zapewnić sobie lepszy kontakt, wróciłem na wcześniej zajmowane miejsce.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> - Konan, o co... - zaczęłam. </span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> - Wszyscy nadskakujecie nade mną, jakbym miała umrzeć za parę dni - dodała już pewniej. - Yahiko, zrozum to wreszcie - powiedziała jakby przez łzy. Nie widziałem jej wyrazu twarzy, ponieważ cały czas leżała odwrócona do okna. - Ja nie chcę być waszym zmartwieniem. Wystarczy, że sprawiam problemy rodzicom i wszystkim, którzy starają się mnie w jakiś sposób wspierać, ale nie chcę, abyście i wy cierpieli razem ze mną - rzekła, łkając. Nie widziałem jej łez, ale doskonale wiedziałem, że płacze. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Wiesz, że w tym momencie jeszcze bardziej nas krzywdzisz? - zapytałem posępny. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Dziewczyna nie odwróciła się w moim kierunku, tylko zwinęła się w kłębek, na tyle ile pozwalały jej wszystkie rurki i oprzyrządowania. Nawet bez słów wiedziałem, że bała mi się pokazać w tym stanie. Nienawidziła sytuacji, w których inni widzieli jej łzy. Przypomniał mi się wtedy moment, gdy jako dziecko zawsze uciekała na drzewo, kiedy tylko coś ją skłoniło do płaczu. Poniekąd dzięki temu ją teraz znam. Gdy mięliśmy po cztery lata, oboje zmartwieni wszystkim, co się wydarzyło poszliśmy do domku na drzewie, który kiedyś ktoś zbudował. Zastaliśmy Nagato, który siedział tam ze swoim psem. Początkowo nic się nie odzywał, tylko starał się być zawsze przy nas, ponieważ na dobrą sprawę nikogo innego nie znał. A my byliśmy dla niego podporą. Potem on stał się oparciem dla nas. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Wstałem z krzesła i usiadłem na brzegu kozetki. Od razu poczułem, jak Konan zadrżała na samą wieść, że jestem blisko niej. Mimo wszystko, musiałem zrobić coś, by ona w końcu pojęła, że nie jest sama i może na mnie polegać. Zresztą nie tylko na mnie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Konan... - szepnąłem, starając się ją uspokoić.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"></span><br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Proszę cię, wyjdź - wymruczała, zaciskając pięści. - Nie chcę, żebyś widział mnie w tym stanie. Jak wyjdę ze szpitala, to do ciebie zadzwonię, obiecuję - zaczęła nerwowo się usprawiedliwiać. Niestety, nie byłem na tyle głupi. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Naprawdę jesteś głupia - powiedziałem szeptem, po czym ukradkiem przeszedłem na drugą stronę łóżka i przykucnąłem przed twarzą Konan. - Tyle razy już cię widziałem płaczącą, że to naprawdę nie jest dla mnie nic nowego - dodałem, starając się uśmiechnąć jak za dawnych lat. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Konan od razu chciała uciec przed moim wzrokiem, jednak nie miała takiej możliwości. Kiedy już ją zobaczyłem, rozpłakała się jeszcze bardziej. Nie powiem, bo serce zaczęło mnie cholernie uciskać. Nigdy nie lubiłem, gdy ktokolwiek z moich przyjaciół - szczególnie dziewczyn - przy mnie płakał. Zawsze spełniałem stanowisko osoby, która wszystkich rozwesela swoimi żartami lub wygłupami. Jedynie Konan wiedziała, że mam też inną część, która sama siebie zabija w środku. Wydaję mi się, że to właśnie dlatego zawsze była obojętna na moje żarty i ze spokojem przyjmowała moje wygłupy - chciała, abym był sobą. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Niebiesko włosa wstała do pozycji siedzącej, po czym wolno się opanowując wytarła dłonią łzy. Szczerze, nawet wiele nie myślałem, tylko tak jak za czasów dzieciństwa, przytuliłem ją do siebie. Tym razem nie była obojętna, tak jak ostatniego dnia wakacji, ale mocno mnie objęła. I znowu zaczęła płakać. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Chociaż nie powinienem, dopiero wtedy poczułem, że odzyskałem swoją przyjaciółkę. Prawda jest taka, że tak dokładniej to nigdy jej nie straciłem, ale przez tą przerwę, która nas poróżniła, czułem się, jakbym został sam. Dopiero ten płacz, który odświeżył we mnie wszystkie wspomnienia z dzieciństwa sprawił, że poczułem się pewny. Pewny tego, że Konan się nie zmieniła. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Już w porządku. Wszystko będzie dobrze, uwierz mi - wyszeptałem, delikatnie smyrając ją po karku. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> I początkowo naprawdę w to wierzyłem. A przynajmniej chciałem wierzyć, że wszystko będzie jak dawniej i będziemy mieć możliwość spędzania czasu jak za dawnych lat. Oczywiście to było niemożliwe, ale przynajmniej mogłem się łudzić. Zapewne nie tylko ja uległem w tamtej chwili tym złudzeniom. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Kiedy już Konan się uspokoiła, powoli wycofałem się do wcześniej zajmowanego przez siebie miejsca. Byłem już wtedy przekonany, że dziewczyna nie będzie unikała rozmowy ze mną, ponieważ nadal jesteśmy sobie bliscy. Tak jak dawniej. Spojrzałem na nią ukradkiem, po czym zauważyłem jak stara się rozchmurzyć. Na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech, który nie był sztuczny. Płynął prosto z jej serca, co od razu podniosło mnie na duchu. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Obiecasz mi coś? - zapytałem, widząc jej rozchmurzoną twarzyczkę. - Polegaj na mnie, dobrze? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Postaram się - rzekła, kładąc się na łóżku.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Na rozmowie z Konan spędziłem dobre parę godzin. Co ciekawe, jej matka nie wchodziła, by nam przeszkodzić, a pielęgniarki nie kazały przerwać wizyty. Był to jeden z szczęśliwszych dni od rozpoczęcia roku. Chociaż... Tak naprawdę był to jedyny szczęśliwy dzień. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Kiedy po raz wtóry zerknąłem na zegarek, zdałem sobie sprawę, że wypadałoby się zjawić już w domu, ponieważ dochodziły już godziny wieczorne, a moi rodzice wrócili do domu spory czas temu. Mimo to, nie miałem ochoty jej zostawiać tutaj samej, szczególnie dlatego, że brakowało mi starej, dobrej Konan, którą teraz się na chwilę stała. Cały strach polegał na tym, że nie wiedziałem, jak długo nią zostanie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Będę musiał się już zbierać - powiedziałem, przeciągając się na krześle. Na szczęście Konan nie odebrała to jako ucieczki, ponieważ doskonale znała moją sytuację rodzinną, a także to, jak podporządkowuję się rodzicom (oczywiście wcale). - Zajrzę jutro po szkole, co ty na to? - zapytałem, uśmiechając się. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Jak cię nie będzie, to policzymy się, kiedy już wyjdę ze szpitala - odparła, siadając na brzegu łóżka. Kiedy na nią spojrzałem, poczułem się lżej. Uśmiechała się i była pełna nadziei. Wiedziałem, że może to być tylko chwilowe, ale cieszyłem się, że przynajmniej udało mi się ją na chwilę odciągnąć od tego całego bagna.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Na jej uwagę odpowiedziałem uśmiechem. Miałem już wychodzić, gdy nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Bez namysłu odwróciłem się w tamtą stronę i z przeświadczeniem, że to pielęgniarka od razu się do niej zwróciłem:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Już wychodzę, niech pani da nam jeszcze moment.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Jakie było moje zdziwienie, gdy nie usłyszałem odzewu, a tylko stłumiony krzyk Konan. Początkowo nie wiedziałem, co się dzieje. Dopiero gdy bliżej przyjrzałem się osobie, która zaszczyciła nas swoją obecnością, głośno przełknąłem ślinę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Nagato?! - zdziwiłem się. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Niebiesko włosa nakryła się kołdrą, by tylko nie widzieć naszego przyjaciela. Z jednej strony w ogóle nie zdziwiła mnie jej reakcja, jednak z drugiej bardzo mnie rozśmieszyła. Wyglądało to przekomicznie i gdyby nie napięcie, które panowało w pomieszczeniu, najpewniej wybuchnąłbym śmiechem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Ehm, cześć - wydukał, nerwowo przeczesując włosy. Widziałem, jak walczył ze sobą, zupełnie tak samo, jak Konan, gdy starał sie zniechęcić mnie do dalszego zabiegania o jej uwagę. On robił to w podobny sposób, jednak z zupełnie innych pobudek. - Nie spodziewałem się tu ciebie - mruknął, niby od niechcenia.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Ja ciebie tym bardziej - dodałem oschle, chociaż starałem, by zabrzmiało to jak najbardziej przyjaźnie. NIe chciałem, by Konan miała wyrzuty sumienia, że to z jej powodu ze sobą nie rozmawiamy, chociaż poniekąd tak było. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Yhm, racja. Czy... Czy mógłbym porozmawiać z Konan? Na osobności - dodał po chwili. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Prawda jest taka, że nie miałem ochoty jej opuszczać, szczególnie na rzecz Nagato, który zapewne nic mądrego nie zrobi. Niestety musiałem pogodzić się z tym, że ta sprawa w żadnym aspekcie mnie nie dotyczy, dlatego jedyna najmądrzejsza rzecz, jaka przyszła mi do głowy, to po prostu zniknąć. Zerknąłem tylko ukradkiem na Konan, która nawet nie spojrzała na żadnego z nas, tylko nadal trwała pod szpitalną pierzyną i zacząłem zmierzać w stronę wyjścia. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Powodzenia - mruknąłem, tocząc wewnętrzną walkę z wyrzutami sumienia. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Yahiko! - usłyszałem nagle. Szybko odwróciłem się w stronę dziewczyny, by dowiedzieć się o co chodzi. - Proszę, nie idź jeszcze - dodała, starając się opanować. Spojrzałem głęboko w jej oczy, dzięki czemu zrozumiałem, jak strasznie boi się rozmowy z Nagato. O wiele bardziej niż wszystkiego innego. Niestety, nawet na jej prośbę nie byłem w stanie zostać w pomieszczeniu, ponieważ wiedziałem, że tylko bym przeszkadzał. Prawda jest taka, że pierwszy raz doznałem tego uczucia... Nigdy wcześniej nie byłem ciężarem dla Nagato i Konan. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Porozmawiajcie sobie spokojnie. Będę czekał - dodałem z udawanym spokojem i zamknąłem za sobą drzwi, zostawiając tą dwójkę razem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Na korytarzy było już pusto. Poczułem się tam jak bohater jakiegoś dennego horroru, co tylko i wyłącznie utwierdziło mnie, w jakiej beznadziejnej sytuacji się znalazłem. Obiecałem Konan, że poczekam, chociaż rodzice wcale nie łykną tego wytłumaczenia. A fakt faktem nie miałem ochoty na kolejny, cudowny wykład na temat mojego postępowania. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Z braku jakichkolwiek możliwości zadzwoniłem do Tanji, która w zamian za dwie dychy będzie mnie kryć. Innymi słowy wymyśli jakąś głupią wymówkę, której potem będę musaił się trzymać. Lepsze to, niż co innego. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Oparłem się o drzwi od pokoju Konan i zacząłem nasłuchiwać. Na szczęście nie usłyszałem nic, dzięki czemu nie czułem potem wyrzutów sumienia, że podsłuchuję. Raczej pewne było, że dziewczyna o wszystkim mi powie. A nawet jeśli nie, zadowolę się tym, że w końcu ze sobą porozmawiali. Przecież to cud. Mimo wszystko, ciągle zastanawiało mnie, skąd Nagato wiedział o pobycie Konan w szpitalu. Czyżby jej matka zrobiła takie nieczyste zagranie? Cóż, kiedy się tak nad tym zastanawiałem, zdałem sobie sprawę, że Akemi jest do tego zdolna.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Usiadłem sobie na jednym z niewygodnych krzeseł w poczekalni i zacząłem bawić się swoim telefonem. Generalnie nie miałem nic lepszego do roboty, dlatego starałem zająć swoje skołowane myśli czymkolwiek, byle nie sytuacją, która odgrywała się za ścianą. A prawda jest taka, że miałem w głowie same najgorsze scenariusze. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Parę minut później usłyszałem czyjeś kroki. Wiedziałem, że to nie Nagato, ponieważ nie wyobrażałem go sobie na szpilkach. Pielęgniarki też raczej tego nie praktykowały, dlatego byłem pewny, że przyjdzie mi porozmawiać z... </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Witaj, Yahiko - usłyszałem głos Akemki, który zmusił mnie do przerwania jakże ciekawej gry. Uniosłem swój wzrok znad aparatu, po czym zlustrowałem matkę Konan od góry do dołu. Jak zwykle była wystrojona i zadbana. Nie wiem dlaczego, ale wyjątkowo w tamtym momecnie bardzo mnie to zdenerwowało. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Doby wieczór - odpowiedziałem, zdając sobie sprawę, jak późna już godzina. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Kobieta przysiadła się do mnie, po czym założyła nogę na nogę i zaczęła cicho podgwizdywać. Zastanawiało mnie, czego ode mnie chce. Pewne by było, że nie chciałabym sobie ze mną od tak porozmawiać, no chyba, że z jakieś sześć lat temu. Wtedy było to możliwe. Teraz było inaczej. Zmieniła ona o mnie zdanie, gdy zacząłem swoje drugie życie razem z Suigetsu i nawet pomimo mojego powrotu do "grzecznego" dziecka, trzyma do mnie dystans. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Co u Konan? - zapytała, jakby nie była jej matką. Naprawdę, poczułem się, jakbym był w szkole i rozmawiał z psychologiem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Rozmawia z Nagato - rzuciłem oschle, wlepiając wzrok w ścianę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Czyli jednak przyszedł - rzekła nieprzytomnym głosem kobieta i uśmiechnęła się zadziorne. - Długo mu to zajęło - dodała. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Czyli to jednak pani sprawka? - zapytałem, przygryzając dolną wargę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Ktoś musiał coś zrobić - mruknęła i spojrzała na mnie przeszywającym spojrzeniem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Też prawda - przytaknąłem, nie mając już siły na wyrażanie swojego zdania podczas rozmowy z Akemi. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Yahiko... - zaczęła, wyraźnie zastanawiając się nad doborem słów. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Hm? - mruknąłem, spoglądając na nią. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Mam do ciebie prośbę - odparła z tą swoją przebiegłą miną. Osobiście miałem ochotę wziąć nogi za pas i uciekać gdzie pieprz rośnie, bo bałem się wszystkiego, co wymyśliła matka Konan. Jednak wiedziałem, że byłoby to niekulturalne, a przy okazji mogłoby zagrozić relacjom, które odnowiłem z niebiesko włosom. - Zauważyłam, że masz taki sam wpływ na Konan jak za czasów dzieciństwa - zaczęła, cały czas obserwując moją reakcję. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Wpływem bym tego nie nazwał - odrzekłem, zaciskając palce na nodze od krzesła. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Może to złe słowo, w każdym razie... - Kobieta odwróciła się do mnie przodem, po czym spojrzała mi się prosto w oczy. - Chciałabym, abyś przekonał Konan, by usunęła ciążę - powiedziała. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: right;">
<b><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><a href="http://szkola-liscia.blogspot.com/2013/05/chapter-6.html">CHAPTER 6</a></span></b></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> No i jest kolejny rozdział! Troszkę dziwny i jak dla mnie zawiły, bo nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że mój styl pisma się jakoś pogorszył. Co o tym sądzicie? Co do fabuły, no cóż... Czas trochę wyjawić, czas rozwinąć w tym kierunku, a potem znowu porozwijać wątki poboczne. Nie będę robiła wszystkiego ze starym planem, bo po prostu byście mnie pozabijali z ciekawości, dlatego postanowiłam, że uchylę rąbka tajemnicy! Później i tak będzie ciekawiej ^^. Co do następnego rozdziału... Nie wiem, nie wiem i jeszcze raz nie wiem .Ostatnio blogowanie stało się dla mnie strasznie męczące, dlatego też coraz rzadziej aktualizuję swoje opowiadania. Mam nadzieję, że ten okres szybko mi przejdzie i znowu będę czerpała z tego większą przyjemność. Teraz mam półtorej tygodnia przerwy (bo matury), więc coś muszę zdziałać. A właśnie - wszystkim maturzystom życzę powodzenia! Pamiętajcie, że matura to bzdura i na pewno zdacie ją bardzo dobrze!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">A teraz jeszcze, jak zawsze, odpowiedzi: </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i><b>@Yezoo ♥ </b>Haha, powiem Ci, że Twoje domysły co do AIDS mnie rozbroiły. Oprócz ciąży miałam jeszcze parę pomysłów, czym by tu obarczyć Konan, ale jednak początkowo była to ciąża i tak zostało. Od początku wiedzieliście, o co chodzi, a ja odwracałam kota ogonem :) Cieszę się, że opowiadanie Ci się podoba. Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę. </i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i><b>@Neko Fuyu</b> Wybacz za te moje przerwy! Ostatnio zastanawiałam, czy nie byłoby lepiej na wszelki wypadek zrobić taki dział jak "streszczenia", by czytelnicy mogli sobie wszystko odświeżać, po częstszego wstawiania rozdziałów obiecać nie mogę. Nigdy nie byłam osobą, która ściśle trzymała się grafików, stąd też te problemy. I dziękuję za te komplementy, ale weź mnie też trochę za coś opiernicz, przyda mi się!</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i><b>@Kuso </b>Oczywiście, nie myliłaś się co do ciąży, a ja nigdy nie powiedziałam tak lub nie. W każdym razie teraz jest już wszystko jasne i mam nadzieję, że nie jesteście zawiedzeni. Co do tej mamy - owszem, przeoczenie moje, ale nie zmieniam. Po prostu nie poszła i już!</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i><b>@Mrs. Riddle </b>Jeju, nie wiedziałam, że ktoś aż tak bardzo może polubić moje opowiadanie. Co zaś do samego pomysłu - zawsze byłam zwolenniczką Okruchów Życia, dlatego stwierdziłam, że jak już mam coś pisać tak bardziej dla siebie - to właśnie taki gatunek. A zważając na to, że opowiadań o Yahiko, Nagato i Konan jest mało, osadziłam ich jako głównych bohaterów. Oczywiście pokrywa się to z moim zamiłowaniem do tej 3! </i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i><b>Miłego czytania i czekam na Wasze opinie i wytykanie błędów! Miłego dnia!</b></i></span></div>
meaghanhttp://www.blogger.com/profile/14558160231424065562noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8505729008393494117.post-60909437617621544802013-04-30T21:39:00.000+02:002013-08-26T22:35:06.946+02:00NOMINACJE<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZgApgtG5crJPGAbAT9gdQ2CCpNjSdskbLFh9xgVhPCsEYAZGamHfPLYsJjN6QODtf-lmjLfYSOrVnzZciTRms8giynFYj4joTge-fwI11UdfZ7sBEaE2BnjMNcaxsQiYsO8aR8cquPQo/s1600/tumblr_mf4vfs7uM71rzjk23o1_500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZgApgtG5crJPGAbAT9gdQ2CCpNjSdskbLFh9xgVhPCsEYAZGamHfPLYsJjN6QODtf-lmjLfYSOrVnzZciTRms8giynFYj4joTge-fwI11UdfZ7sBEaE2BnjMNcaxsQiYsO8aR8cquPQo/s200/tumblr_mf4vfs7uM71rzjk23o1_500.jpg" width="177" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Z wielką przyjemnością chciałam podziękować osobą, które nominowały mój blog do <i>"The Versatile Blogger Award"</i>. A są nimi następujące osoby: </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><b><a href="http://konoha-clans.blogspot.com/p/nominacje.html" target="_blank">Minnou Josei</a></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><a href="http://zycie-niewolnicy.blogspot.com/" target="_blank"><b>Asoka</b></a></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><b><a href="http://honorowy-dawca-cudzej-krwi.blogspot.com/2013/05/nominacja.html?showComment=1367953757211#c7450241094519969590" target="_blank">Anae Mitsuki</a></b></span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><b><a href="http://konoha-clans.blogspot.com/" target="_blank">Mikkinou</a></b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b>Osoby, które zostały nominowane powinny: </b></span></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- podziękować nominującemu blogerowi;</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- pokazać nagrodę na swoim blogu;</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- ujawnić siedem faktów dotyczących siebie;</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- nominować piętnaście blogów, które twoim zdaniem na to zasługują;</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- powiadomić o tym autorów.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">W rozwinięciu posta wszystkie siedem faktów o mojej osobie, a także blogi przeze mnie nominowane. </span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">7 faktów o Meagha</span><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">n</span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ol>
<li><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Interesuję się psychologią (bardziej szczegółowo to socjologia, resocjalizacja i psychoterapia). </span></li>
<li><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Mam młodszą, 5-letnią siostrzyczkę, bez której nie wyobrażam sobie życia. </span></li>
<li><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Uwielbiam uczyć się języków (aktualnie angielski, rosyjski, łaciński i japoński).</span></li>
<li><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Bardzo często wolę przebywać w samotności, niż wśród ludzi (lubię się izolować), jednak większość odbiera mnie jako bardzo otwartą osobę.</span></li>
<li><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Jestem zmaniaczoną fanką "Naruto", jak także opowiadań, które powstają na podstawie komiksu. </span></li>
<li><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Podobno jestem uzdolniona artystycznie: śpiewam, gram na instrumencie, a także kocham teatr. Nie rysuję, bo boję się chwycić ołówek w dłoń. Jeszcze coś komuś bym zrobiła...</span></li>
<li><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Hoduję w swoim skromnym ciałku parę nałogów, których na dzień dzisiejszy nie zamierzam się pozbyć. </span></li>
</ol>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">Blogi, które nominuję, to: </span></b></div>
<div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://akatsuki-riddle-parodia.blogspot.com/" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;" target="_blank"><i>Parodia Akatsuki @u@</i></a><br />
<i style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;"><a href="http://c-redeyes.blogspot.com/" target="_blank">You can go ask Alice just why the hatter is mad!</a></i><br />
<i style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;"><a href="http://daraku-tenshi.blogspot.com/" target="_blank">If You let me, I'll take care of You</a></i><br />
<i style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;"><a href="http://wojna-uczuc.blogspot.com/" target="_blank">Dopier poźną nocą, przy szczelnie zasłoniętych oknach gryziemy z bólu ręce, umieramy z miłości.</a></i><br />
<i style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;"><a href="http://szare-blokowiska.blogspot.com/" target="_blank">Chodź pokażę Tobie świat jaki pokochałbyś. - SasuSaku</a></i><br />
<i style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;"><a href="http://no-time-for-goodbye.blogspot.com/" target="_blank">Moje serce jest zbyt mroczne, by mi zależało. Nie mogę zniszczyć tego, czego w nim nie ma...</a></i><br />
<i style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;"><a href="http://ai-to-nikushimi.blogspot.com/" target="_blank">Jedyne co jest pewne, to śmierć.</a></i><br />
<i style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;"><a href="http://konoha-friends-story.blogspot.com/" target="_blank">Jedyne, czego pragnę</a></i><br />
<i style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;"><a href="http://los-pisany-bolem.blogspot.com/" target="_blank">Przeszłość jest naszym balastem, z którym uczymy się biegać.</a></i><br />
<i style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;"><a href="http://nikosasuke.blogspot.com/" target="_blank">If you could only see the beast you've made of me...</a></i><br />
<i style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;"><a href="http://right--here.blogspot.com/" target="_blank">I'll be right here now to hold you when the sky falls down.</a></i><br />
<i style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;"><a href="http://another-story-twilight.blogspot.com/" target="_blank">If you could live forever, what would you live for?</a></i><br />
<i style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;"><a href="http://ostatniwybor.blogspot.com/" target="_blank">Nastoletnie wybory decydują o dorosłym życiu</a></i><br />
<i style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;"><a href="http://taniec-ze-smiercia.blogspot.com/" target="_blank">W nas jest raj, piekło i do obu szlaki. - Jacek Kaczmarski</a></i><br />
<i style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;"><a href="http://www.anata-ga-hozon-shiharau.blogspot.com/" target="_blank">Poświęcając ratujesz, ratując umierasz.</a></i><br />
<i style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
</i></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Ach, no więc tyle. Tak przy okazji chciałam Wam bardzo podziękować za wsparcie, które mi dajecie podczas pisania. Wiele razy już wątpiłam w swoje siły, jednak gdy tylko zobaczyłam Wasze komentarze stwierdziłam, że nie mogę zawieść. </span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">I jeszcze bardzo serdecznie przepraszam osoby, których w nominacji nie dałam. Mało tych miejsc... Kolejność nie ma znaczenia, po prostu są to ludzie, których opowiadania cenię. Ossu!</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b>Już niedługo kolejny rozdział! <3</b></span></div>
meaghanhttp://www.blogger.com/profile/14558160231424065562noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8505729008393494117.post-27419722262394259702013-03-30T13:12:00.005+01:002013-12-30T20:00:40.130+01:00Chapter 4<div style="text-align: right;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-large;"><b>Życie, które przeminęło</b></span></div>
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><br /></i></span>
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>~ Z perspektywy Konan</i></span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Siedziałam na jednej z niewygodnych, szpitalnych kozetek i ze znudzeniem wpatrywałam się w białą ścianę. Wisiał na niej jakiś stary kalendarz z psami, który jako tako pozwalał mi się rozluźnić. Nie da się ukryć, że nigdy nie lubiłam takich miejsc.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Badania krwi będą do odebrania jutro przed szesnastą. Na razie nie możemy zrobić nic innego ze względu na twój stan - powiedziała kobieta znad okularów. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Na te słowa moja mama głęboko wciągnęła powietrze i zerknęła na mnie wzrokiem pełnym obawy. Z drugiej strony dało się wyczuć w nim trochę złości, której na pewno nie chciała mi ukazać w szpitalu. W domu to zupełnie inna sprawa. Praktycznie się do mnie nie odzywała, jednak mimo tego robiła wszystko, bym poczuła, że mam w niej nikłe wsparcie. Przynajmniej się starała, nie to co ojciec.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Dziękujemy pani bardzo - odparła nieswoim głosem i chwyciła mnie za przedramię. Lekko pociągnęła mnie w stronę wyjścia, przez co tylko zdążyłam pożegnać się z pielęgniarką i wziąć swoje rzeczy. Z jednej strony cieszyłam się, że wreszcie mogę opuścić to przeklęte miejsce, jednak z drugiej strony wiedziałam, że w domu jest jeszcze gorzej. Byłam między młotem, a kowadłem i to na własne życzenie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Matka szła parę kroków przede mną, zaciskając swoje dłonie w pięści. Do dzisiaj nie wiem, czy w ten sposób próbowała ukryć swoją wściekłość, czy bezradność. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Masz mój telefon? - zapytałam, podbiegając do swojej opiekunki. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Akemi wyjęła ze swojej czarnej torebki mój aparat i bez słowa mi go wręczyła. Szybkim ruchem sprawdziłam wiadomości, po czym mimowolnie się uśmiechnęłam. Dostałam smsa od Sakury, co świadczyło, że moja sąsiadka złoży mi dzisiaj wizytę i pozbawi mnie możliwości przebywania sam na sam z rodzicami. Za to byłam jej najbardziej wdzięczna.</span></div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Kiedy weszłam do domu, było już grubo po siedemnastej. Mój ojciec nadal siedział w pracy, a matka zaczęła się szykować na nocną zmianę. Ja natomiast, zrzuciwszy uprzednio swoje trampki, szybko wskoczyłam na górę do swojego pokoju, z którego przez większość czasu nie wychodziłam i włączyłam jedną ze swoich ulubionych płyt Coldplaya, Mylo Xyloto. Położyłam się na swoim dużym łóżku i przymknęłam oczy z nadzieją, że cały świat chociaż na ułamek sekundy zniknie. Albo przynajmniej ja. Przez całą tą sytuację czułam się strasznie zmęczona, dlatego też nie miałam na nic ochoty. Po prostu siedziałam w swoim pokoju, który powoli zamieniał się w fortecę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Po jakimś czasie zmusiłam samą siebie do wstanie i ruszyłam w stronę białej komody. Odsunęłam pierwszą szufladę i zamyśliłam się przez chwilę. Ubrania, które miałam na sobie przesiąkły szpitalnym zapachem, co nie pozwalało mi nic zrobić, dlatego chwyciłam w dłoń jedną ze starych, rozciągniętych koszul i szybko się przebrałam. Spojrzałam parę razy na swoje odbicie w lustrze i wzdychnęłam. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Nie jest tak źle, Konan. Zawsze mogło być gorzej - mruknęłam do siebie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Wzięłam z biurka swojego laptopa, uprzednio zrzucając z niego ulotki, które zostawiła mi matka i ponownie położyłam się na łóżku. Sprawdziłam pocztę i włączyłam komunikator mając nadzieję, że zastanę Sakurę. Na szczęście była dostępna. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b>K:</b> Hej piękna. Przyjdziesz? </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b>S:</b> Mam być? </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b>K:</b> Jak najszybciej... </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b>S:</b> To otwórz drzwi :).</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Sakura znalazła się u mnie dosłownie dwie minuty później ze swoich uśmiechem i kubełkiem lodów straciatella. Zawsze starała się robić wszystko, bym tylko się nie przejmowała i nie wpadła w depresje. Była miła aż zanadto, co bardzo mnie dziwiło, ponieważ nigdy nie miałam z nią dobrego kontaktu. Poprawka - nigdy nie miałam z nią kontaktu. Zawsze chodziłam z Yahiko lub Nagato, zupełnie nie zwracając uwagi na innych, a tym bardziej na młodszy. Sakura była w klasie dwa lata niżej ode mnie, jednak mimo to znalazłam w niej ogromne wsparcie w tamtym okresie. Była jak lek na przeziębienie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Włączyłyśmy jakąś durną komedię i zajadając się lodami rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym, w ogóle nie przejmując się tym, co się wokół nas działo. Zawsze, kiedy odwiedzała mnie Sakura, czułam się, jakby wszystko było tak jak kiedyś. Niestety, po pewnym czasie ten czar znikał, ponieważ brakowało mi ich. Chłopaków.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Nie masz zamiaru wrócić do szkoły, prawda? - zapytała różowowłosa, wpatrując się we mnie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Wzdychnęłam głęboko i położyłam się na plecach, rozkładając ręce na całej szerokości łóżka. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Raczej nie. Trochę głupio bym się tam czuła - powiedziałam spokojnie, przymykając oczy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Nie sądzę, by Yahiko pozwolił ci się tak czuć - dodała. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Gdy tylko usłyszałam imię mojego przyjaciela, smutno się uśmiechnęłam. Przed oczami stanęła mi sytuacja z ostatniego dnia wakacji i to, jak go potraktowałam. Nie byłam sobą, co on na pewno zauważył. Nigdy nie dało się go okłamać, nawet gdy byliśmy dziećmi, zawsze wiedział, co jest grane. Wydaje mi się, że właśnie to w dużym stopniu pomogło nam się zaprzyjaźnić. Jego zrozumienie i wsparcie. </span><br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Tego właśnie się obawiam - mruknęłam, po czym wstałam do pozycji siedzącej. - Ale dosyć o mnie. Co u ciebie? - zapytałam, uważnie przyglądając się mojej rozmówczyni. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Zależy o co pytasz - uśmiechnęła się smutno i wlepiła wzrok w telewizor. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Jak tam młody Uchiha? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Sakura przygryzła wargę, tak jakby się przed czymś hamowała. Niewątpliwie moje pytanie było nie na miejscu, jednak musiałam dowiedzieć się więcej. Odkąd straciłam kontakt z chłopakami z Akatsuki nie wiedziałam, co dzieje się z Sasuke, a bardzo mnie to męczyło. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Nie wiem. Nie było go dzisiaj w szkole, wczoraj zresztą też nie - odparła nieco zmieszana. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Rozumiem. Czemu nie spytasz Itachiego co z nim? - Chwyciłam w rękę gumkę recepturkę i zaczęłam się nią bawić. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Nie wypada mi zbytnio. Nawet go nie znam, a z Sasuke też za bardzo kontaktu nie mam. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Yhm - zamyśliłam się. - W takim razie ja go o to zapytam - dodałam wesoło i chwyciłam swój telefon. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Sakura widząc moje zamiary szybko wyrwała mi aparat z ręki. Chciałam jej go odebrać, jednak dziewczyna była ode mnie szybsza. Mój plan skończył się na tym, że nie mogłam go zrealizować, a strasznie chciałam porozmawiać z łasicem. Tak naprawdę mógł być to ktokolwiek z Aka, byle nie Yah lub Nagato. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Przecież nie powiedziałabym nic o tobie - mruknęłam niezadowolona i usadowiłam się bliżej dziewczyny. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Nigdzie nie dzwonisz, nie w mojej obecności - odparła.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> Sakura siedziała u mnie jeszcze kilka godzin, po czym o jedenastej udała się do domu. W odróżnieniu ode mnie musiała przyszykować się do szkoły. Ja natomiast znowu zostałam w swojej twierdzy sama i nawet nie miałam zamiaru z niej wyjść. Mój ojciec wrócił z pracy, dlatego nie chciałam pokazywać się mu na oczy, bo chociaż wiele czasu już minęło, on nadal chował do mnie urazę. Z jednej strony mu się nie dziwiłam. Generalnie sama bym chyba się tak zachowywała, gdyby moje dziecko było tak "nierozsądne i nierozważne", jak to powiedział mój opiekun. W każdym razie w głębi serca liczyłam, że uda mi się z nim pogodzić, przynajmniej na chwilę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Zmotywowana tym, że miałam jawny powód by porozmawiać z Itachim, wykręciłam numer jego komórki i zadzwoniłam, mimo tak późnej pory. Nie czułam się z tym źle, ponieważ doskonale wiedziałam, że łasic jeszcze nie śpi. Zresztą... Tylko Sasori kładł się spać po dziesiątej. Na samo wspomnienie zaśmiałam się cichutko, po czym zaczęłam wsłuchiwać się w dźwięk sygnału. Odebrał po dwóch. </span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> - Słucham? - zapytał nieprzytomnym głosem. Od razu pomyślałam, że go obudziłam, jednak mimo to nie czułam wyrzutów sumienia. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Cześć, Itach - mruknęłam, a na moich ustach pojawił się cień uśmiechu. Chłopak zamilkł i przez dobre dwadzieścia sekund się nie odezwał. Nie wiedziałam, co jest grane, ale nie rozłączyłam się. Czekałam na jego reakcje. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Ko... Konan? - zapytał zdziwiony. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Duchem jeszcze nie jestem - parsknęłam ze śmiechem i położyłam się na dywanie, kładąc nogi na łóżku. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Boże, oświecenie. Czemu się nie odzywałaś? - zapytał głosem pełnym wyrzutów. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Nie miałam okazji - skłamałam. W rzeczywistości bałam się kontaktu z którymkolwiek z nich. Za dużo wspomnień mnie wtedy atakowało i jeszcze bardziej było mi żal życia, które nagle przeszło do przeszłości. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - A teraz masz? - zdziwił się. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Cóż... Chciałam zrobić wywiad. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Wywiad?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - No tak. Co z Sasuke? - przeszłam do konkretów z obawy, że rozmowa może zejść na niewłaściwy tor. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Fajnie, odzywasz się po dwóch miesiącach i pytasz o młodego. Ciekawe - mruknął, udając obrażonego. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Z tej strony to ja cie nie znałam. Od kiedy taki wygadany się zrobiłeś? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Od jakiegoś czasu. Co z Sasuke? Nie wiem, szczerze powiedziawszy. Wrócił dzisiaj do domu o drugiej i zamknął się w swoim pokoju. Potem ojciec uciął sobie z nim pogawędkę i na tym się skończyło. Przy okazji jeszcze ja oberwałem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Kryłeś go? - zaśmiałam się. Przypomniało mi się, jakimi byli zgranymi braćmi, dopóki Sasuke nie wdał się w "nie to" towarzystwo. Zawsze kryli się wzajemnie przed rodzicami i mogli na sobie polegać. Była to taka prawdziwa braterska więź, którą do dzisiaj podziwiam. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - A co miałem zrobić? Nie sądziłem tylko, że wróci po dwóch dniach - dodał. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Tak też można - zaśmiałam się sztucznie, starając się stwarzać pozory normalności. - A co z... - zawahałam się.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Narkotykami? - dokończył za mnie. - Zapewne nadal się w to bawi - dodał ironicznie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Rozumiem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Z Itachim rozmawiałam z dobre pół godziny. Praktycznie nasza rozmowa opierała się na nic nie znaczących faktach, a ja czułam się, jakbym rozmawiała z dobrą kumpelą o chłopakach. Paradoks, nie uważacie? W każdym razie przez tą telefoniczną rozmowę czułam, że coraz bardziej mi ich wszystkich brakuje. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Rozmawiałaś z Nagato? - zapytał. Kiedy usłyszałam jego pytanie, miałam ochotę nacisnąć czerwoną słuchawkę i zakryć się wszystkimi poduszkami, które miałam na łóżku. Ewentualnie się nimi udusić. Na szczęście, nie miałam odwagi, by to zrobić, dlatego po krótkim przemilczeniu stwierdziłam, że nie ma co owijać w bawełnę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Nie i nie mam zamiaru - odparłam chłodno. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Powinnaś - powiedział tak, jakby znał całą sytuację lepiej ode mnie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Nie musisz mnie pouczać w tych sprawach. Ja do twoich się nie wtrącam - dodałam chłodno. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Itachi na moją kąśliwą uwagę zaśmiał się donośnie od słuchawki. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Prawda. Ale wiesz, cieszę się, że nie dogryzasz mi na każdym kroku. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Wystarczy mi to, że wiesz, jak bardzo nienawidzę Namiko - mruknęłam, starając się zmienić temat. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Wiem, dlatego mówię ci, co myślę. Powinnaś z nim porozmawiać, bo jeśli ty się nie odważysz, to on na pewno tego nie zrobi. </span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Słowa Itachiego siedziały w mojej głowie przez cały czas, a szczególnie wtedy, gdy próbowałam zasnąć. Podirytowana zerknęłam na zegarek, po czym przeciągle ziewnęłam. Powoli dochodziła druga w nocy, a ja nie mogłam zmrużyć oka. A wszystko przez tą rozmowę! Poniekąd łasic miał rację - jeśli ja nie zdecyduję się na rozmowę z Nagato, on sam tego nie zrobi. Zawsze taki był - cichy i raczej nieśmiały, ale komunikatywny. Właśnie ta jego część najbardziej mnie intrygowała. Szkoda tylko, że jest aż tak cholernie przeszkadzająca w tym przypadku. </span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Przewróciłam się na drugi bok i założyłam nogę na kołdrę, przytulając się do swojego wielkiego, pluszowego miśka. Zacisnęłam mocno powieki i zaczęłam jeszcze bardziej rozmyślać nad tym, co się wydarzyło. Gdybym miała otwarte oczy, najpewniej zaczęłabym płakać jak głupia. Na szczęście udało mi się tego uniknąć. Po jakimś czasie wstałam z łóżka i siadłam na jego rogu. Beznamiętnie zaczęłam wpatrywać się w okno. Księżyc był jaśniutki i rzucał przyjemną poświatę na pomieszczenie. Poczułam się tak, jakby czas się na chwile zatrzymał, a było to naprawdę kojące. </span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Po jakimś czasie wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę kuchni. Zachciało mi się pić. <i>Szklanka wody na kaca najlepsza</i>, zaśmiałam się w duchu, znowu przypominając sobie stare czasy. Stanęłam przy obszernym blacie i zapaliłam światło nad okapem. Trwałam tak przez jakiś czas, zupełnie zapominając po co przyszłam. Dopiero gdy rozejrzałam się po kuchni uświadomiłam sobie, że miałam nalać sobie wody. Wyjęłam z półki jedną ze szklanych filiżanek i nalałam do połowy napoju. Chwyciłam ją w dłoń i miałam iść do góry, gdy nagle poczułam ból - przeszywający, mniej więcej na całym ciele. Z moich ust wydobył się stłumiony krzyk, a szklanka upadła na podłogę rozbijając się na kawałki. Przykucnęłam, skulając się w kłębek, a z moich oczu popłynęły łzy. Nigdy nie czułam się tak okropnie i bezradnie. Ból cały czas się nasilał, a moje ciało zostało sparaliżowane. Nie wiedziałam co robić. Nie chciałam krzyczeć i budzić rodziców. W głowie cały czas miałam nadzieję, że ból minie. Niestety nic takiego nie miało miejsca. Przycisnęłam ramiona do brzucha i usiadłam na podłodze, opierając się o półkę. Niektóre z odłamków szkła wbiły się w moje ciało, jednak w porównaniu z tym, co się ze mną działo, ból był znikomy. </span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Nie wiem ile tam siedziałam. Dla mnie była to cała wieczność. </span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Konan - usłyszałam przerażony szept. Powoli zerknęłam w stronę, z której usłyszałam głos, po czym ujrzałam wystraszoną matkę. Była w swojej koszuli nocnej - koronkowej o jasno zielonej barwie. Wyglądała tak ładnie - przeszło mi przez myśl. Wlepiłam w nią swój wzrok, po czym zmusiłam się do uśmiechu. Nie chciałam, by się martwiła. I tak przysporzyłam im dużo kłopotów i bólu.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Nic mi nie je... - chciałam powiedzieć, jednak nagle moje oczy zakryła czarna powłoka, poczułam chłód posadzki i krzyk matki. Tylko tyle pamiętam.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Jasne słońce obudziło mnie do życia. Nie otwierając oczu przeciągnęłam się lekko, po czym ziewnęłam parę razy. Ciepło, które dostawało się przez okno było bardzo przyjemne, jednak troszeczkę niepokojące. Zastanawiałam się, dlaczego czuję promienie słoneczne z prawej strony, chociaż u siebie okno mam z lewej. Lekko wystraszona uchyliłam powoli powieki, oswajając się z otoczeniem. </span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Witaj, Konan. Jak się czujesz? - usłyszałam przyjemny kobiecy głos. Szybko otworzyłam swoje oczy, po czym ujrzałam tą samą okularnicę, która jeszcze wczoraj pobierała mi krew. </span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Gdzie ja jestem? - zapytałam wystraszona. Nie pamiętałam za wiele z ubiegłego dnia. Moja pamięć kończyła się na rozmowie z Itachim. </span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - W szpitalu - poinformowała mnie, co było dla mnie rzeczą oczywistą, gdy tylko rozejrzałam się po pomieszczeniu. </span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Co się... </span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Zasłabłaś, ale spokojnie. Wszystko już w porządku - dodała i wyszła z pomieszczenia. </span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Ja natomiast zaczęłam się nerwowo rozglądać po pokoju. Byłam w nim sama, a jasne zasłonki w ogóle nie torowały słońcu dostępu do mojego łóżka. Spojrzałam na swoje ciało, po czym wystraszona stwierdziłam, że moje nogi są owinięte bandażami, a do ręki mam przyczepioną kroplówkę. Zaczęłam zastanawiać się, co tak naprawdę się wydarzyło. </span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> W miarę oswajania się z otoczeniem, wspomnienia zaczęły powoli wracać. W duchu dziękowałam Bogu, że moja matka znalazła mnie w tej kuchni, chociaż wiedziałam, że teraz będę musiała zmierzyć się z jej wzrokiem "same z tobą kłopoty". </span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Zerknęłam na przezroczystą ściankę dzielącą korytarz z pokojem, dzięki czemu ujrzałam swoją rodzicielkę rozmawiającą z lekarzem. Wyglądała na zmartwioną, a jej reakcja na słowa doktora była tylko i wyłącznie dołująca. Ze spuszczoną głową potakiwała, od czasu do czasu zadając pytania. Byłam pewna, że gdy wejdzie do mnie do pokoju, powie, że wszystko jest w porządku, chociaż tak nie było. Zawsze ukrywała przede mną takie rzeczy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Nagle drzwi otworzyły się i Akemi znalazła się u mnie w pokoju. </span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Konan - rzekła z przyszywanym uśmiechem. - Jak się czujesz? </span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Dobrze - odparłam cicho. - Co mi jest? - zapytałam. </span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - To tylko osłabienie. Zemdlałaś wczoraj w kuchni - skłamała. Widziałam, jak walczy sama ze sobą. - To normalne - dodała, widząc moją podejrzliwość. </span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Czegoś mi nie mówisz... </span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Nie bądź głupia - żachnęła się. </span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Już miałam zrobić jej wykład o tym, że nie jestem małym dzieckiem i mam prawo wiedzieć, co się ze mną dzieje, gdy nagle ktoś wszedł do pokoju. Niespodziewanie zwróciłam swoją uwagę na tego osobnika i moje serce zamarło.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Ya... Yahiko - wyszeptałam z gulą w gardle. Brakowało mi tylko tego, by spotkać osobę, która nigdy nie powinna mnie zobaczyć w takim stanie. Miałam ochotę wstać i uciec z tego przeklętego miejsca, jednak rurki skutecznie mi to uniemożliwiały. - Co ty tutaj robisz? - zdołałam tylko wykrztusić.</span><br />
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><b><a href="http://szkola-liscia.blogspot.com/2013/05/chapter-5.html">CHAPTER 5</a></b></span></div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace; font-size: large;">Cóż, dzisiejszy rozdział jest bardziej takim przerywnikiem, niż kontynuacją fabuły. Sama nie wiem dlaczego, ale bardzo chciałam go wstawić. W końcu Konan też ma uczucia, czyż nie? Od razu chciałam Was przeprosić za tą przerwę, jednak wydaję mi się, że już do tego przywykliście. Taka już jestem, niestety. Następny rozdział będzie już normalnie opisywane przez Yahiko, dlatego nie złośćcie się na mnie, jeśli ten nie przypadł Wam do gustu. Jest spokojny, owszem (oprócz końcówki), ale mam nadzieję, że nie jest tak źle. Oczywiście, czekam na Wasze opinie.</span></span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">I trochę odpowiedzi:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>@Midori</b> Powinnaś już przywyknąć! Zawsze przerywam w takich momentach, czego ten rozdział także jest przykładem. Po prostu lubię denerwować czytelników (taka ze mnie mała socjopatka).</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>@chusteczka aha </b>Wiesz, zabawne jest to, że jak pisałam poprzednie dwa rozdziały to nawet nie pomyślałam o tym filmie. Gdzieś samo z siebie wyszło. Co zaś tyczy się relacji Suigetsu - Yahiko, na pewno zostanie wyjaśniona i to bardzo szczegółowo, ale z czasem. Tak samo jak cała osobowość Yahiko. Nie będzie on takim spokojnym bohaterem. O ile w ogóle jest :D</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>@Hanekawa</b> Yahiko musi mieć zasady! Inaczej bym nie zrobiła z niego głównego bohatera. Co zaś tyczy się samej Rose. No nie wiem.. Musiałam ją stworzyć, to był impuls silniejszy ode mnie. A ten tekst z pasztetem... Moja przyjaciółka ma takie odchyły i jest to sytuacja, która naprawdę miała miejsce w moim życiu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>@Kuso </b>Itach to się jeszcze wycierpi! Sama nie wiem, dlaczego chce się nad nim tak wyżyć. Ja po prostu to lubię. W każdym moim opowiadaniu ktoś musi cierpieć. Bardzo miło mi, że spodobało Ci się moje opowiadanie i mam nadzieję, że Cię nie zawiodę co do kontynuacji.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>@Soli</b> Na Twoją prośbę - Akasie także będą miały swój życiorys. I dziękuję za pochlebny komentarz. I wiem, wiem... jeśli chodzi o częstość pisania to jestem okropna -,- gomene.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>@Neko Fuyu </b>Rozbroił mnie Twój komentarz! Madara - oj no, nie moja wina, że go na takiego wykreowałam. Musi być jakiś zły, nie? Pein Bogiem? Niahahahaha - zgadzam się! I dziękuję, że podoba Ci się mój blog. Nie sądziłam, że ten paring zbierze tyle laurów.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>@Desu-chan</b> A nawiedzaj mnie ile tylko chcesz! Nie ma nic przeciwko. Cieszę się, że zaglądasz i męczysz się z tymi moimi wypocinami, tak samo jak poczułam się wewnętrznie zmotywowana. Trzeba pisać częściej, a jak!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>@Melodineju Hitsume</b> Tak wiem, podobne do Kac Vegas, ale nie było tym inspirowane. Cieszę się, że udało mi się trafić w Twoje gusta.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>@Tanako</b> Wszyscy mnie dusić chcecie za końcówki! Ratunku! Jak mnie udusicie, to nie będzie kontynuacji.</span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>@Yezoo ♥</b> Ale Ci się udało trafić. Akurat dodałaś komentarz w dzień, w który pojawia się nowy rozdział. Jesteście bardzo ciekawscy, wiecie? Ciąża, ciąża i ciąża. Kurcze! W każdym razie powiem jedno - dowiecie się tego w następnym rozdziale. Już tak bez żadnych domysłów. Co jest Konan? Ahahaa <3 Jestem zła. </span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://media.animegalleries.net/albums/userpics/51965/Ninja_Easter_Eggs_by_Risachantag.jpg?=123" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://media.animegalleries.net/albums/userpics/51965/Ninja_Easter_Eggs_by_Risachantag.jpg?=123" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>I oczywiście chciałabym Wam życzyć wesołych <strike>Bożonarodzeniowych</strike>, <strike>śnieżnych</strike> świąt Wielkanocnych i <strike>błotnego</strike>, lanego dyngusa!</i></span></div>
<br /></div>
meaghanhttp://www.blogger.com/profile/14558160231424065562noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8505729008393494117.post-42495752009886269362013-01-15T18:20:00.004+01:002013-12-30T19:59:44.738+01:00Chapter 3 - część 2<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-large;"><b>Tajemnica wczorajszej nocy</b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> Trzymałem Suigetsu za koszulkę dobre parę minut, przez co straciłem czucie w rękach. Oczywiście nie przyznawałem się do tego głośno, bo chciałem za wszelką cenę dowiedzieć się od utlenionego, zdemoralizowanego chłopczyka, co ja takiego robiłem w jego obecności.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> <span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Już sobie przypomniałeś, czy mam sięgnąć po inne środki? - syknąłem, mając nadzieję, że groźba jakoś na niego zadziała. </span></span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Hozuki jedynie zaśmiał się na moje słowa, po czym sięgnął prawą ręką do kieszeni i resztką siły starał się wyciągnąć z niej paczkę papierosów. Na początku przyglądałem się jego próbą, po czym - w geście irytacji i zdenerwowania - rzuciłem nim o podłogę. </span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Może tak z większym uczuciem? - zapytał, zupełnie niezrażony tym, jak go potraktowałem. Odpalił papierosa i głęboko się nim zaciągnął, a ja mógłbym przysiąc, że w tym momencie dałby się nawet zabić. Byleby poczuć tytoń. </span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Na pewno nie dla ciebie - parsknąłem, wydzierając mu paczkę z ręki. Wyciągnąłem jednego papierosa, po czym zapaliłem pierwszy raz od czterech miesięcy. </span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- No, no. Widzę, że wracasz do starych nawyków. Zatęskniło ci się? - zaśmiał się białowłosy, po czym zaszczycił mnie swoim szyderczym uśmieszkiem. Gdyby nie fakt, że nadal traktowałem go jak namiastkę przyjaciela, już dawno dostałby w łeb, ponieważ z każdym jego uśmiechem miałem na to coraz większą ochotę. Zresztą, wystarczyło tylko na niego spojrzeć i od razu człowiek znajdował motywację. Nic więc dziwnego, że Suigetsu był najczęściej wplątywany w bójki. </span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Suigetsu... - warknąłem, zaciągając się przy okazji. - Nie mam ochoty na twoje gadki i podchody. Gadaj, co wiesz, bo inaczej będziemy musieli rozliczyć się w inny sposób - dodałem groźnie. Szczerze powiedziawszy, sam byłem zdziwiony swoją intonacją głosu. </span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Dobra, niech ci będzie - żachnął się i zgasił szluga. - Od razu mówię, że też nie pamiętam zbyt wiele, ale co nieco kojarzę. Żeby potem nie było, że cię oszukałem - odparł dosyć poważnie, co było miłym zaskoczeniem. </span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Niech ci będzie - odparłem bez uczuciowo i zacząłem czekać na streszczenie wczorajszego dnia. </span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Przyszedłeś do mnie jakoś około dwudziestej. Pamiętam, że nawet pomogłeś mi wynosić zakupy z auta, więc to na pewno była ta godzina. Ględziłeś coś o nieuczciwym świecie i o tym, że zmieniasz orientacje, bo laskom nie można wierzyć. Wybacz stary, że się wtedy od ciebie odsunąłem, ale bałem się, że będę twoją pierwszą ofiarą - dodał, powstrzymując się od śmiechu. </span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nie czekając na rozwój jego reakcji odnośnie wczorajszych prawdziwych, czy też nieprawdziwych, wspomnień, przywaliłem mu z prawego sierpowego, przez co aż odbił się od ściany. O dziwo, wcale nie było mi go szkoda, a nawet poczułem satysfakcję, że to zrobiłem. W końcu od jakiegoś czasu tłumiłem to w sobie. </span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Powstrzymaj się od zbędnych komentarzy i mów to, co trzeba. Reszta mnie nie interesuje, a już na pewno nie twoje naćpane przemyślenia - mruknąłem.</span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Tak, tak. Zrozumiałem - odparł, masując obolałe miejsce.</span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- No to dawaj dalej, nie chcę tu spędzić kolejnej lekcji. </span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Przed imprezą wypiliśmy po shoot'cie i dopiero potem zaczęli się schodzić ludzie. Nie wiem, co robiłeś na początku, bo zniknąłeś mi z oczu na dobre trzy godziny. A ja nie jestem twoją mamuśką, żeby cię pilnować, więc miałem cię głęboko gdzieś i zająłem się zaliczaniem laseczek. </span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Akurat! Bo ci uwierzę. Oszczędź mi opowieści fantasy, ok? Chce same fakty...</span></div>
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;"> </span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">Suigetsu spojrzał na mnie lodowatym spojrzeniem, po czym znowu odpalił, chyba już piątego, papierosa i kontynuował:</span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> <span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Spotkałem się z tobą dopiero koło drugiej w nocy, kiedy biłeś się z Kibą - mruknął po cichu. </span></span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> <span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Z kim się biłem?</span></span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> <span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Z Kibą. Sam nie wiem o co poszło, ale chyba o jakąś laskę. Mnie nie pytaj, lepiej bierz coś na pamięć. W każdym razie byłeś już na tyle pijany, że przegrałeś, ale on także nie był w najlepszym stanie po walce. Dobrym dowodem na to jest fakt, że nie ma go dzisiaj w szkole - Hozuki zaśmiał się głośno, po czym zaczął wyliczać coś na palcach. </span></span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Przyznaj się, że się zakładałeś! - warknąłem zdenerwowany. </span></div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">
</span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a><i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">ciąg dalszy...</span></i><br />
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">
<span style="text-align: start;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Wiedziałem, że w takim tempie nie dowiem się niczego konkretnego, tylko będę popychał głupoty. Do czego, jak do czego, jednak do takich przeżyć mnie nie ciągnęło już od wielu lat, dlatego musiałem za wszelką cenę przyspieszyć naszą rozmowę. </span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> <span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Oczywiście - uśmiechnął się ponownie, jednak gdy zobaczył moją minę, jego zaciesz zniknął z twarzy. - Dobra, mniejsza z tym - dodał zgaszony. - Dostałeś ze trzy razy i się położyłeś. Chociaż ja twierdziłem, że usnąłeś i wcale się nie myliłem. - Hozuki podrapał się po głowie, po czym zaciągnął się nikotyną i wypuszczając dym, przymrużył oczy. Chwilę potem wybuchnął, zadowolony sam z siebie: - Aaa! Wiem o co poszło! </span></span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- O co? - Z sekundy na sekundę traciłem do niego cierpliwość, aż nagle zachciało mi się iść na lekcje matematyki, która już trwała. Chociaż byłaby to dla mnie katorga, w tamtej chwili o wiele gorzej czułem się w towarzystwie tego czubka, który nie nadążał z myśleniem, kiedy coś mówił. </span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- O tą różową, jak jej tam... Sakurę. No... Chyba o nią. Zresztą nie wiem. Zapytaj się ludzi, którzy przy tym byli. Sasuke chyba był jeszcze w miarę wtedy, więc jak go spytasz, to na pewno ci powie. </span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Dobra, leć dalej. </span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Nie wiem. Znowu gdzieś zniknąłeś, a po jakichś dwóch godzinach była tylko akcja z Rose. Po tej bójce położyłeś się na kanapie z lodem przyłożonym do twarzy. Dziękuj mi! Przynajmniej nie masz teraz śladu. - Nie zastanawiając się, uderzyłem go z otwartej dłoni, po czym nakazałem kontynuować. - Leżałeś tam sobie, a Rose zaczęła się do ciebie kleić, jak to ona. Jakimś cudem zaciągnęła cię do mnie do pokoju i jedyne co mi dane było widzieć to to, jak po pięciu minutach wyleciałeś stamtąd jak oparzony. Jak się nie mylę dzwoniłeś do kogoś, ale za to też nie dam sobie ręki uciąć.</span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Tylko tyle? - warknąłem zdenerwowany. </span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- No... Tak - odparł, szukając zapalniczki, którą mu zabrałem.</span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Wychodzi na to, że tylko straciłem czas - mruknąłem pod nosem, co nie umknęło uwadze Suigetsu. Skubaniec zawsze miał dobry słuch.</span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Zawsze do usług - powiedział ironicznie i wstał z podłogi. - Ja na twoim miejscu popytałby Sasuke, Rose, albo innych, z którymi wczoraj przebywałeś. Ze mną wypiłeś może z maks dwa kieliszki. Czym się tak schlałeś, nie wiem. Ale fajnie było odzyskać starego Yahiko na jedną noc, nie powiem, że nie. </span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Wybacz Suigetsu, ale ja zrezygnowałem z takiego życia - powiedziałem całkiem poważnie, szykując się do wyjścia. </span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Tak, wiem. Nie zmienia to jednak faktu, że z tobą bawiłem się lepiej - dodał i wyszedł jako pierwszy. </span></div>
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"></span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> <span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nie wyszedłem od razu za nim, sam nie wiem dlaczego. Wydaję mi się, że to z obawy przed wspomnieniami i przed tym, że mógłbym zatęsknić za swoimi dawnymi wybrykami, które wtedy wydawały się takie niewinne. I chociaż nie chciałem wracać do tamtego życia, coś nieustannie mnie do niego ciągnęło. Zresztą... Gdyby nie Nagato, nie wiadomo w jakim bagnie bym teraz siedział. </span></span></div>
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"></span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> <span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Kiedy usłyszałem niepożądany dźwięk dzwonka, wyleciałem z łazienki z prędkością światła. Musiałem być szybki jak Batman, czy tam jakiś inny bohater komiksu, i na tyle cwany, by nie wpaść w sidła Tsunade, która wydała na mnie dzisiaj swój wyrok. Fakt, faktem, na pewno jutro zostanę rozliczony z tego, że nie pojawiłem się po lekcjach w areszcie szkolnym, ale moja ciekawość mnie przerosła, dlatego jak najszybciej musiałem uciec z terenu szkoły i pobawić się w Holmesa. </span></span></div>
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"></span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> <span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Parking szkolny był już prawie pusty. Zresztą, nie było się co dziwić. Pierwsze dni szkoły miały w sobie ten urok, że lekcje kończyły się o przyzwoitej porze i uczniowie mieli jeszcze dużo czasu by świętować koniec wakacji. Jeśli w ogóle jest co świętować... Ja niestety musiałem odpuścić sobie coroczne spotkanie w klubie "Akatsuki", ponieważ chciałem za wszelką cenę dowiedzieć się tego, co wczoraj robiłem. Najszybciej jak potrafiłem, dobiegłem do domu blond piękności z nadzieją, że nie zastanę jej z wolną chatą. </span></span></div>
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"></span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> <span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Otworzyłem białą, skrzypiącą furtkę, która w tamtym momencie sprawiała dla mnie wrażenie wrót do piekieł. Szczególnie do mojego piekła. Sam fakt, że przebywałem z Rose sam na sam w pokoju na imprezie, był dosyć niepokojący. Tyle razy udało mi się ją spławić, że nie mogłem przyjąć do wiadomości, iż w końcu udało jej się postawić na swoim. Na samą myśl robiło mi się niedobrze. Dlatego wielokrotnie pytałem sam siebie, po co w ogóle zmierzam do jej domu? Przecież to istne samobójstwo - powtarzałem sobie w myślach. Niestety, nic nie było w stanie mnie przekonać. Uparłem się i byłem gorszy od osła. </span></span></div>
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"></span>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> <span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Zadzwoniłem do domofonu i czekałem. Dopiero po jakimś czasie usłyszałem kobiecy głos, pytający kim jestem. Przedstawiłem się tak, jak powinienem z nadzieję, że rozmawiam z jej matką. Niestety, myliłem się. Kiedy dziewczyna przyjęła do wiadomości, że ten Yahiko to właśnie <i>T E N</i> Yahiko, wyleciała z domu szybciej, niż przypuszczałem i wprowadziła mnie bez słowa do przedpokoju. Muszę przyznać, że mieszkanie było dosyć przyjemne, jednak nawet ten aspekt nie był w stanie przekonać mnie, abym został tam dłużej niż parę minut. </span></span></div>
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Ach, Yahiko! - krzyknęła podekscytowana. Nie żebym był jakimś zboczeńcem, ale w jej towarzystwie czułem się jak aktor filmu pornograficznego. - Wiedziałam, że przyjdziesz. Dobrze, że udało ci się pokonać swoją nieśmiałość. Pomogłam ci, prawda? - Marudziła tak bez przerywników, bez jakichkolwiek oddechów, a ja z czasem robiłem się coraz bardziej zmęczony. Nie muszę wspominać, że moja cierpliwość idzie krok w krok z moim stanem odpoczynku? </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Rose! - wrzasnąłem, czego od razu pożałowałem. Po pierwsze: nie zapytałem się jej, czy jesteśmy w domu sami. W końcu chciałem uniknąć ataku jej ojca, który po takiej akcji mógłby wyskoczyć do mnie z jakimś kałasznikowem i wypędzić tam, gdzie pieprz rośnie. Druga strona medalu była taka, że blondynka się rozpłakała. Nie tak histerycznie, jak to zwykła była robić, ale tak... normalnie. Po prostu poczułem się, jakby ona naprawdę była normalnym człowiekiem. Nie żebym wcześniej myślał, że była kosmitą, albo czymś człekopodobnym. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Chcąc jakoś zapanować nad sytuacją, niewiele myśląc, przytuliłem ją do siebie. Mój ogólny problem właśnie na tym polegał - ja nigdy nie myślę za wiele, co potem przynosi takie, a nie inne konsekwencje. W każdym razie Rose trwała tak jakiś czas, przytulona do mojej klatki piersiowej, aż w końcu się uspokoiła. Poczułem niebywałą ulgę, że obeszło się bez opiekuńczego ojczulka i broni. Yashinie dziękuję!</span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Rose, musimy poważnie porozmawiać - rzekłem, odstawiając ją trochę od siebie. Nie powiem, zareagowała nawet spokojnie, dlatego też miałem nadzieję, że cała nasza rozmowa tak przebiegnie. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Słu... Słucham? - zapytała, wycierając łzy z policzków. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Powiedz mi, do czego wczoraj doszło. Tylko prosiłbym cię o fakty, tylko i wyłącznie fakty.</span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Kiedy usłyszała moją prośbę, jej oczy jeszcze bardziej posmutniały. Dzięki temu miałem pewność, że w rzeczywistości nie doszło do niczego, co podniosło mnie na duchu, jednocześnie dołując. Nienawidziłem robić przykrości kobietą, nawet jeśli zachowywały się jak puste, porcelanowe laleczki. Czułem się wtedy niczym męska szmata. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Do niczego - wydusiła cichutko za którymś razem. - Do niczego - powtórzyła głośniej i odeszła parę kroków ode mnie. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Więc o co chodziło z tym króliczkiem? - zapytałem spokojnie, by jej nie zdołować jeszcze bardziej. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Na te słowa odwróciła się w moją stronę niczym na komendę. Kiedy udało mi się spojrzeć w jej oczy, zauważyłem jej zmieszanie i... zażenowanie? Sam nie wiem, jak to określić...</span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Musiałam zajmować się zwierzątkiem mojej młodszej siostry, dlatego nie mogłam przyjść na imprezę. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Ale przyszłaś - zacząłem używać drogi dedukcji, co w moim przypadku było na tyle nierealne co piątka z fizyki. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Tak, bo Suigetsu powiedział, że będę mogła go przechować gdzieś u niego w domu. Tylko że za każdym razem uciekał, dlatego zaproponowałeś mi, że przechowasz go u siebie - dodała już całkowicie spokojna i opanowana. Prawdę powiedziawszy pierwszy raz rozmawiałem z nią w ten sposób. Po prostu była normalna, jak każda, szanująca się dziewczyna. O wiele bardziej wolałem ją w tej odsłonie. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Czekaj, czekaj. Czyli jakiś futrzak jest u mnie w domu? - zapytałem przerażony, bardziej siebie, niż ją. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Nazywa się Honey i muszę jak najszybciej go odzyskać - mruknęła i otworzyła mi drzwi wyjściowe. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Ja muszę go jak najszybciej usunąć ze swojego domu! - prawie że krzyknąłem i ruszyłem w kierunku drzwi. Miałem wyjść bez niczego, jednak zatrzymałem się w progu, bo pewna rzecz mnie podkusiła. Odwróciłem się do Rose i szepnąłem jej do ucha: "Bądź taka zawsze", po czym najnormalniej w świecie wyszedłem. Nawet nie odwróciłem się, by zobaczyć jej reakcję. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Parę chwil później dzwoniłem do Suigetsu. Niestety, była to jedyna osoba, która mogła mi pomóc z tym zającem, czy innym kicającym stworzeniem. Byłem pewny, że nie dam rady sam złapać kicadła. Przy okazji, na moją niekorzyść mama miała uczulenie na sierść, dlatego musiałem rozprawić się z tą sprawą jak najszybciej! Cóż na niefart! </span></div>
</span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
W drodze do domu zadzwoniłem jeszcze do Itachiego z nadzieją, że uda mi się porozmawiać z Sasuke o wczorajszych wydarzeniach. Niestety, młodego Uchihy nie było od wczoraj w domu, więc jedyne co mogłem jeszcze zrobić, to porozmawiać albo z Kibą, co raczej odpadało na samym starcie, albo z Sakurą, z którą na dobrą sprawę zamieniłem w życiu może trzy słowa. W tamtym momencie nieodwołanie stwierdziłem, że sobie odpuszczę i na razie zajmę się jedną rzeczą, potem będę przejmował się resztą. Zresztą, co gorszego może mnie spotkać, niż kichająca mama? Chyba nic...</div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Kiedy znalazłem się w domu, Suigetsu już tam był i flirtował z moją siostrą. Zawsze zastanawiało mnie, skąd Tanja bierze takie pokłady cierpliwości do moich kolegów. Ja osobiście od razu odprawiłbym ich z kwitkiem i miałbym spokój.</span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Wszedłem do kuchni, wypiłem sok, który leżał na blacie i z płaskiego uderzyłem Hozukiego w szyje, na co ten od razu zareagował. Powiedziałem mu otwarcie, że nie mamy czasu na jego głupie podchody, bo Tanja go i tak odrzuci, a ja przy okazji mu jeszcze dowalę na wypadek, gdyby zechciało mu się uprzykrzać życie mojej siostrze. Posłuchał i to bardzo szybko.</span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Szukaliśmy wszędzie: w pokoju rodziców, Tanji, moim, spiżarni, garażu... Niestety, kicadła nie było nigdzie. Szczerze powiedziawszy parokrotnie miałem ochotę podsypać trochę trutki to tu, to tam, jednak wtedy od razu moje chore sumienie dawało o sobie znać. Przed oczami stawał mi widok załzawionej Rose, co naprawdę nie należało do najprzyjemniejszych obrazów. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Zmęczeni godzinnym poszukiwaniem, rozłożyliśmy się na kanapie w pokoju gościnnym i zaczęliśmy się zastanawiać, czy czasem pies sąsiada nie wie, co się stało z naszym przyszłym pasztetem. Już mieliśmy iść zobaczyć, gdy dołączyła do nas Tanja. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Ile czasu macie zamiar jeszcze obszukiwać cały dom? - zapytała spokojnie, jak na nią przystało. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Dopóki nie znajdziemy - mruknąłem. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- To czego wy w ogóle szukacie? - zapytała, upijając łyk jej ulubionego soku pomarańczowego. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Takie białe, kicające... Wczoraj tu przyszło. No taki królik - zaczął tłumaczyć Suigetsu. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Chodzi wam o Honey? - zapytała, jakby nigdy nic. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Tak! - krzyknąłem uradowany. - Gdzie on jest?</span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Nie wiem, gdzieś u ciebie w pokoju. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nawet nie czekałem, aż skończy do mnie mówić. Niczym tajfun wparowałem do swojego pokoju i zacząłem przewracać go do góry nogami. Wywaliłem wszystko z półek, jak i spod łóżka. Nawet przez chwilę nie pomyślałem o tym, że będę musiał to wszystko sprzątać. Liczyło się dla mnie tylko jedno - znaleźć kicadło! To był mój cel!</span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Nie znajdziemy go - odparł Suigetsu, podpalając papierosa. Gdyby nie fakt, że byłem zajęty poszukiwaniami, opierniczyłbym go za tą fajkę u mnie w pokoju, jednak w tamtym momencie było mi to obojętne. Rodzice i tak nie przywykli do wchodzenia do mojej jaskini. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Jeszcze słowo, a z ciebie zrobię zająca - warknąłem. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- To był królik - poprawił mnie, po czym zaciągnął się dymem. Miałem straszną ochotę przywalenia mu z pięści, jednak powstrzymałem się i obiecałem sobie, że zajmę się tym później. Miałem ważniejszą sprawę do załatwienia. Pasztet! Nie, wróć... Królik!</span></div>
</span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
Po jakimś czasie, gdy prawie wszystko wywaliłem na podłogę, położyłem się na swoim łóżku i zapaliłem papierosa. Nie muszę chyba wspominać, że zabrałem go Hozukiemu? </div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Ty, a wiesz co? - zaczął Suigetsu, wstając na równe nogi. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Co jest? - zerknąłem na niego załzawionymi oczyma, ponieważ dym wpadł mi do oczu. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Wiem czemu wczoraj wyleciałeś jak oparzony z tej imprezy! </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- No, czemu? - Szczerze powiedziawszy nie byłem ciekawy tego, co chciał mi powiedzieć. Jedyne, czego pragnąłem, to znaleźć tego przeklętego zająca i pójść spać, bo niestety kac nadal dawał mi o sobie znak. Zmęczony, wstałem z łóżka i otworzyłem swoją szafę, by się przebrać, a tu nagle coś na mnie skacze. - Co jest, do cholery?! - warknąłem, odrzucając krwiożerczą bestię. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- O, popatrz! Tutaj był - zauważył Hozuki ze swoim dawnym, dziecięcym akcentem. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Przynajmniej tyle - mruknąłem i położyłem się na stercie rzeczy, które musiałem jeszcze posprzątać. - Co ty tam mówiłeś wcześniej, Sug? </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Przed wyjściem powiedziałeś mi, że dzwoniła Tanja i że coś się stało. Nie pamiętam co dokładnie, bo chyba w ogóle mi nie mówiłeś, tylko zwiałeś. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Dzwoniła do mnie Tanja? - powtórzyłem nieprzytomnym głosem. Powoli zacząłem wszystko analizować i łączyć w całość. Było to naprawdę trudne zajęcie, a ból główy wcale mi tego nie ułatwiał... Na całe szczęście, w chwilę później do mojego pokoju wparowała siostra z mało ciekawą wiadomością.</span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Rodzice będą za piętnaście minut - odparła i rozejrzała się po pokoju. Już miałem ochotę ją wyrzucić, gdy zobaczyłem, jak powstrzymuje śmiech, jednak wtedy przypomniałem sobie o słowach Suigetsu. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Sug, weź to kicadło i zanieś je do Rose, dobra? </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Jasne - białowłosy wziął pod pachę zająca, zgasił papierosa na moim biurku i wyszedł. Zostałem sam na sam w pokoju z siostrą. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Dzwoniłaś wczoraj do mnie... Co się stało? - zapytałem, lekko zdenerwowany. </span></div>
</span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Nie pamiętasz? - zdziwiła się, a jej humor ulotnił się niczym powietrze z balona.</span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Po krótkiej chwili stanęła nade mną i spojrzała tym swoim cholernym wzrokiem, którego nienawidziłem. Przez to, czułem się, jakbym był winny za to, że w pączkach jest za mało nadzienia. - Dzwoniłam do ciebie by ci przekazać, że Konan trafiła do szpitala. Przecież rozmawialiśmy o tym wczoraj.</span></div>
</span><br />
<div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> <span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Konan trafiła do szpitala? - powtórzyłem nieprzytomnie. Właśnie w tamtym momencie miałem ochotę zasnąć i obudzić się dzień wcześniej. Po prostu... Żadna gorsza rzecz przytrafić mi się już nie mogła. </span></span><br />
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Przejrzyj telefon - dodała i zeszła na dół. Ja natomiast siedziałem tak przez jakiś czas, po czym odważyłem się sięgnąć po aparat. Wszedłem w skrzynkę odbiorczą i ukazała mi się ta parszywa wiadomość, o której istnieniu wiedziałem już od rana. Nadawca: 'Mama Konan'.</span><br />
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><b><a href="http://szkola-liscia.blogspot.com/2013/03/chapter-4.html#more">CHAPTER 4</a></b></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-large;"><i>od autorki...</i></span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">Cóż, dzisiaj troszkę inaczej podzieliłam post, jednak to tylko z takich względów, iż denerwuje mnie, jak niepotrzebnie wydłuża on stronę. Mam nadzieję, że nie przeszkodzi Wam to w czytaniu.</span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">Moi Kochani! Kolejny już raz chcę Was przeprosić za tę bardzo długą przerwę. Rozumiem też, że w większym stopniu szkodzę sobie, bo tracę czytelników. Mam jednak nadzieję, że Ci, którzy i tak mają zostać, zostaną, a Ci, których utraciłam, kiedyś do mnie wrócą. Naprawdę nie chcę Was zawodzić, ale niestety szkoła robi swoje. Mój problem polega na tym, że: jak mam ochotę na pisanie, to nie mam czasu, a jak mam czas, to nie mam ochoty. Jestem pewna,że połowa amatorskich pisarzy zna ten ból i także zastanawia się, jak go wyeliminować (niestety, APAP nie działa). </span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">Następny rozdział mam nadzieję pojawi się w mniejszym odstępie czasowym i nie będzie on pisany z perspektywy Yahiko (Yah - Ej, czemu?!, Megg - Później o tym pogadamy!). Chciałam też troszkę przedstawić sytuację z punktu widzenia Konan, dlatego jeśli mi wyjdzie, to możecie na następny raz spodziewać się takiego eksperymentu.</span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">Oczywiście, czekam na Wasze opinie odnośnie rozdziału i ewentualnie jakieś Wasze pomysły odnośnie dalszej fabuły. Na pewno mi się to przyda.</span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">Jeszcze parę odpowiedzi: </span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>@N.</b> Dziękuję Ci za zwrócenie mi uwagi na powtórzenia. Niestety, człowiek nie jest w stanie wszystkiego wyłapać, szczególnie wtedy, kiedy chce coś bardzo szybko napisać, bo wena go odwiedziła. Tak w ogóle, powiedz mi, kochana, dlaczego usunęłaś Death Statistics? Jestem bardzo ciekawa, co masz na swoje wytłumaczenie! Co zaś tyczy się rozwoju akcji, mam nadzieję, że się nie zawiedziesz. Czekam na nową opinię!</span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>@Hanekawa</b> Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że podoba Ci się charakter Yahiko. Prawdę powiedziawszy nie miałam żadnego punktu oparcia, jeśli chodzi o jego obraz w oryginale, ponieważ pan Kishimoto nie zwrócił na niego zbytnio swojej uwagi, a szkoda. Mogę się nawet przyznać, że trochę swojego charakterku mu dodałam, bo tak łatwiej mi się pisze i nie muszę rozmyślać godzinami nad tym, czy zachowuję jego charakter. Oczywiście, nie gniewam się, że dotarłaś późno. Cieszę się, że udało Ci się w ogóle dotrzeć, bo z tego co pamiętam, to mnie już z jakieś pół roku nie było u Ciebie. Wstyd, wstyd i hańba, nie uważasz? Jutro się poprawię. Choroba jest, więc i czas jest. Spodziewaj się lawiny opinii. </span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>@Tanako</b> Dobrze, że nie zawiodłaś się na rozdziale. Z tego co wiem, autorowi zawsze wydaję się, że jego praca może być lepsza, jednak ja nie przesadzałam, jeśli o jakość chodzi. W każdym razie każdy ma swoje dobre i złe dni. Mam nadzieję, że u mnie ich aż tak nie widać. Dziękuję, że znalazłaś dla mnie czas. Czekam na nową opinię!</span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">Dzisiaj nie miałam zbyt wiele konwersacji, jednak mam nadzieję, że na następny raz się to poprawi. </span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">Dziękuję za to, że jesteście i życzę Szczęśliwego Nowego Roku, bo jakoś wcześniej nie było okazji. </span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">Ossu,</span></div>
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">
</span></div>
meaghanhttp://www.blogger.com/profile/14558160231424065562noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-8505729008393494117.post-30231695263960084582012-10-25T21:35:00.001+02:002013-12-30T20:00:14.163+01:00Chapter 3 - część 1<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-large;">Tajemnica wczorajszej nocy</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> W związku ze swoim wszechobecnym pechem,
postanowiłem, że nie będę spędzał całego dnia w klubie, gdyż moja obecność tam
stwarzała
bardzo niebezpieczną sytuację. Chłopaki na pewno wykorzystali by ten moment, by
dowiedzieć się czegokolwiek o zeszłorocznych wydarzeniach, a ja i Nagato w
jednym pomieszczeniu byliśmy zachęceniem do działania. Też dlatego, po jakże
ciekawej (ironia, drodzy państwo) fizyce, postanowiłem chociaż raz spędzić
dwudziestominutową przerwę na korytarzu. </span></div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
Oparłem się o jedną z ledwo trzymających się szafek,
założyłem ręce na pierś i zacząłem obserwować uczniów. Prawdę
powiedziawszy, nigdy tego nie robiłem, bo zazwyczaj to oni obserwowali mnie z
tym swoim codziennym tekstem: "on jest z Akatsuki". Dzisiaj jednak było
inaczej. W końcu musiałem poobserwować pierwszaków, choćby nawet. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
Stałem tak przez jakiś czas, aż nagle usłyszałem po
swojej prawej stronie kobiecy głos, krzyczący - najprawdopodobniej - w moją
stronę. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Yahiko-kun! - Szybko odwróciłem się w
tamtym kierunku, by zobaczyć posiadaczkę tak przeraźliwego, piskliwego głosu,
by po chwili zawzięcie szukać drogi ucieczki. W moją stronę szła jedna z
naszych samozwańczych, szkolnych diw - Rose. Nie żeby była jakaś brzydka, czy
coś w tym stylu, bo trzeba przyznać, że ów posiadaczka blond
włosów, błękitnych oczu i idealnej sylwetki była marzeniem niejednego
mężczyzny. A raczej byłaby... Gdyby nie fakt, że w komplecie nikt nie dołączył
mózgu. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Yahiko - szepnęła do mojego ucha,
delikatnie przesuwając swoją dłoń po moim torsie. Szczerze powiedziawszy, to
nie wiem dlaczego jej nie odepchnąłem, jak to zwykłem był robić. Po prostu
stwierdziłem, że będzie to na nic, gdyż ona i tak się do mnie przyczepi. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Cześć, Rose. Czy mogłabyś z łaski swojej
odsunąć się trochę? - rzekłem z brakiem jakichkolwiek emocji. Taka sucha
informacja, którą powinna zrozumieć. Chyba...</div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Och, Yahiko - mruknęła, zbliżając się do
mnie swoim ciałem. Nawet nie zauważyłem kiedy, a przyparła mnie do szafki,
powoli zbliżając swoją twarz do mojej. Miałem jej po dziurki w nosie, ale nie
przywykłem do obrażania dziewczyn, chociaż ją, po trzech latach w jednej
klasie,
miałem ochotę uderzyć z nadzieją, że może to przywróci jej mózg.
- Nie wiedziałam, że jesteś taki nieśmiały - dodała po chwili, opuszkami
palców przejeżdżając po mojej wardze. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Dobra, Rose. Koniec zabawy -
powiedziałem z poważną miną i leciutko odsunąłem ją od siebie, dosadnie dając
do zrozumienia, że mnie nie interesuje. Blondynka tylko zmrużyła swoje oczy, po
czym, gdy tylko zauważyła, że chcę jej uciec, znowu zaczęła się do mnie
dobierać. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Yahiko! - pisnęła, łapiąc mnie za rękę.
- Wczoraj byłeś o wiele bardziej rozmowny - mruknęła w moją stronę i wlepiła we
mnie swoje wielkie oczy.</div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Coś ci się pomyliło, Urukawa - odparłem
obojętnie i chciałem się od niej uwolnić, gdy nagle dziewczyna rzuciła mi się
na plecy, przytulając się do mnie. - Rose! Co ty wyprawiasz?! - wrzasnąłem
zdenerwowany. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
Blondynka w chwilę potem zeszła ze mnie,
po czym położyła moją rękę na swojej talii. Tak, wiem, wiem, byłem strasznie
uległy, ale tu nie chodziło o to, że ona mnie pociągała, albo w jakikolwiek
inny
sposób mi się podobała - nic z tych rzeczy. Po prostu wiedziałem, że nic
innego nie zdziała, tylko przetrwanie jej miłosnych zagrywek. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Myślałam, że po wczorajszym nasze
relacje się nieco zmienią, Yahiko - zaśmiała się cichutko, znowu zbliżając się
do mnie niebezpiecznie blisko. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Rose, wczoraj to ja byłem w domu -
rzekłem pewnie, patrząc jej w oczy. Urukawa po moich słowach wydała się być
zmieszana, tak jakby nie zrozumiała ich sensu. Zresztą... Wcale nie zdziwiłby
mnie taki bieg zdarzeń. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
Stała tak przez dobrą minutę, wpatrując
się tępo w moją sylwetkę, gdy w chwilę później, gwałtownie, wybuchnęła -
jak dla mnie - niezrozumiałym śmiechem, po czym znowu przyparła mnie do szafki
i
prawie że dotknęła swoimi ustami moich. Leciutko przymknęła oczy, w
międzyczasie delikatnie zakładając rękę na mojej szyi. Wiedziałem, że już
zaczęła na dobre i pierwszy raz w życiu brakło mi pomysłów jak ją
odciągnąć od siebie, bo na tamtą chwilę wydawało mi się, że wpadłem po uszy. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Już rozumiem, Yahi. Czyżbyś chciał
zabrać mojego króliczka i udać, że go nie masz? - zapytała, delikatnie
dotykając swoimi wargami mojej skóry. - Oj, niegrzeczny z ciebie
chłopczyk - mruknęła niczym kocica i odeszła. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
Nawet sobie nie wyobrażacie, jaką ulgę
poczułem. Blond królewna zaszczyciła mnie chyba najbardziej głupimi
słowami w swoim życiu i najzwyczajniej w świecie sobie poszła. Uff... Głęboko
wciągnąłem powietrze, zastanawiając się, czy czasem moja rozmówczyni nie
była naćpana, bo trzeba przyznać, że gadanie o jakichś królikach było
naprawdę nie w temat. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
W każdym razie, najszybciej jak tylko
mogłem, wymazałem ze swojej pamięci tamten dziwny incydent i postanowiłem, że
czas się przejść. Prawdę powiedziawszy, to gdyby ode mnie to zależało, to
stałbym dalej przy tamtej szafce, ale wtedy do głowy przyszła mi myśl, że
jeszcze ów księżniczce zachce się do mnie wrócić. Wtedy już nie
miałbym żadnego wyjścia, tylko przeżyć jej zaloty kolejny raz. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
Jak powiedziałem, tak zrobiłem.
Pochodziłem sobie po tym jakże cudownym korytarzu, gdzie chyba ze trzy razy
wybiłem okno, zalałem płytki i wymalowałem ściany, po czym wyszedłem na
dziedziniec, który w każdy normalny dzień byłby pusty, jednak dzisiaj
roił się od
pierwszaków. Też właśnie dlatego, uparcie zacząłem szukać mojej
siostruni, której nie widziałem aż od godziny dziewiątej (a była już
dwunasta).</div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
Kiedy już moje próby znalezienia
małolaty spełzły na niczym, wzdychnąłem głęboko i ruszyłem w stronę łazienki. I
chociaż nie lubiłem tam przebywać, nic nie mogłem poradzić na to, że po prostu
mi się zachciało... Tak, właśnie tak. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
Przelotnie zerknąłem na zegarek w
telefonie, wychwytując przy okazji nieodebranego sms'a, po czym
ignorując powiadomienie, niczym huragan wparowałem do męskiej toalety.
Trzeba przyznać, że nie było to moje ulubione miejsce. Szara smuga
papierosowego dymu jeszcze bardziej utwierdzała mnie w przekonaniu, że
muszę się stamtąd jak najszybciej wydostać, toteż dlatego nawet nie
zwróciłem uwagi na osoby w pomieszczeniu. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Yah! - usłyszałem bliżej nierozpoznany głos. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
Wystraszyłem się nieco, gdyż naprawdę nigdy nie miałem
styczności z ludźmi z "toalet". Można nawet nazwać ich czymś na wzór
klubu - tak jak my byliśmy "Akatsuki" i przesiadywaliśmy w pokoju
klubowym, tak oni byli jakimś zgromadzeniem, każdą przerwę spędzającym
w łazience na szlugu, bądź czymś innym.</div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
Odwróciłem się za siebie, po czym w cieniu ujrzałem postać o
jasnych, a raczej białych włosach, trwającą w szyderczym uśmiechu. Z
tego co udało mi się wypatrzeć przez smugę dymu, wiedziałem, iż zawołał
mnie jakiś chłopak, ale początkowo nie mogłem skojarzyć, kim on mógł
być. Z drugiej strony - <span style="font-style: italic;">właśnie, Yahiko, jesteś inteligentny, jak nikt inny!</span> Byłem w męskiej toalecie i spodziewałem się, że woła mnie dziewczyna. Naprawdę się nie wyspałem...</div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Widzę, że żyjesz po wczoraj - dodał po chwili, zaciągając się papierosem. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Po wczoraj? - szepnąłem sobie pod nosem, próbując dojrzeć swojego rozmówcę.</div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- No raczej, nie inaczej - mruknął, po czym powoli zaczął
wyłaniać się z cienia. Jako że dym powoli zaczynał mnie drażnić,
przymknąłem powieki, równocześnie machając dłonią przed oczyma, by
cholerstwo się do nich nie dostało. - Nie sądziłem, że taki z ciebie
zawodnik, kolego - dodał.</div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
Kiedy już cały wyłonił się z cienia, od razu skojarzyłem go po twarzy. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Suigetsu - mruknąłem. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- No wreszcie mnie poznałeś - zaśmiał się swoim
charakterystycznym śmiechem, po czym zgasił papierosa i wyrzucił
niedopałek za siebie. - Kacyk był? </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
Spojrzałem na niego niezrozumiale, po czym potrząsnąłem stanowczo głowo. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Jaki kacyk? Że niby po czym? - zaśmiałem się nerwowo, na samo wspomnienie o poranku. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Po wczoraj, po imprezie. Przecież nie po soczku
pomarańczowym. - Suigetsu spojrzał na mnie zdziwiony. Nie wiem
dlaczego, ale miałem wrażenie, jakby ten cholerny drugoklasista patrzył
się na mnie jak na jakiegoś idiotę, który na dobrą sprawę nie pamięta
jak się nazywa. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Ja byłem wczoraj z tobą na jakiejś imprezie? - zapytałem,
rozglądając się naokoło siebie z nadzieją, że znajdę gdzieś ukrytą
kamerę.</div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Yahiko, weź skończ te gierki - zdenerwował się Hozuki. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Ale co mam skończyć? Lepiej wytłumacz mi, o co ci chodzi.</div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
Białowłosy zerknął na mnie niepewnie, po czym sięgnął do
kieszeni, z której wyciągnął paczkę czerwonych Marlboro. Z należytą
grzecznością wysunął jednego papierosa w moim kierunku, jednak
stanowczo odmówiłem, co tylko rozśmieszyło chłopaka. Szczerze
powiedziawszy, nie wiedziałem, co go tak bawi, bo znał mnie nie od dziś
(razem się wychowywaliśmy) i wiedział, że raczej byłem przeciwny jego
trybowi życia, toteż tak bardzo dziwił mnie fakt, że miałbym z nim być
na jakiejkolwiek imprezie.</div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Ty naprawdę nic nie pamiętasz? - zapytał, odpalając papierosa. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- A co mam pamiętać? - zdziwiłem się. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
Suigetsu wzdychnął głęboko, po czym spokojnie zaciągnął się
tytoniem. Nie wiem dlaczego akurat w tamtej chwili przyszła mi do głowy
myśl, że komu jak komu, ale jemu papieros pasował. Wiem, wiem, głupie
myśli, jednak jeśli zna się kogoś od kołyski, to do niektórych rzeczy
człowiek się przyzwyczaja, a zważając na fakt, iż to właśnie z Suigetsu
zapaliłem swojego pierwszego papierosa (któraś klasa podstawówki,
papieros zakoszony rodzicom), miałem nieodłączne wyrzuty sumienia, że
nijako to przeze mnie on teraz jest taki jaki jest.</div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Przyszedłeś wczoraj wściekły z miasta i stwierdziłeś, że
straciłeś wiarę w ludzi. No wiesz... To twoje filozoficzne narzekanie -
żachnął się Hozuki. - Powiedziałeś, że musisz coś wypić, bo nie
wytrzymasz, a że akurat miałem w planach domówkę, to po prostu na niej
zostałeś. Prawdę powiedziawszy, to nawet nie musiałeś dużo pić, żeby
być pijanym, bo przyszedłeś już po jakiejś dobrej flaszce...</div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
Kiedy tak analizowałem wszystko, co mówił do mnie mój stary,
młodszy kumpel z dzieciństwa, wszystko nagle zaczęło układać się w
jedną całość. Senność, założenie "nie-tych-slipek", które powinienem,
słaba pamięć, Rose... Tylko króliczki mi nigdzie nie pasowały. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Czekaj, czekaj - przerwałem mu. - Czy na tej imprezie była Rose? </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- No jakże by inaczej - uśmiechnął się szeroko, po czym
ponownie zaciągnął się papierosem. - Wyobrażasz sobie imprezę bez niej? </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Czy ja... Czy ja zrobiłem coś głupiego? - zapytałem kolegi,
doskonale zdając sobie sprawę, iż moje pytanie jest bez sensu. Mimo to,
chciałem przypomnieć sobie wszystko, co wczoraj miało miejsce.</div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Cóż. - Hozuki podrapał się po karku, po czym spojrzał na
mnie dziwnym wzrokiem. - Z tego co wiem, to bawiłeś się na całego.
Ostatecznie nie wiem, co takiego wydarzyło się pod koniec, bo
wyleciałeś z mojego pokoju jak oparzony. Co prawda, ledwo trzymałeś się
na nogach, ale zostawiłeś Rose w pomieszczeniu samą.</div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Byłem z Rose w twoim pokoju?! - wykrzyknąłem, zupełnie nie wierząc w słowa Suigetsu. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Tak - potwierdził ze spokojem.</div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Oczywiście, może mi jeszcze powiesz, że ćpałem i paliłem? </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Na balkonie było nieźle, przyznaj! - wyszczerzył się na samo wspomnienie.</div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Na jakim kurde balkonie? - zdziwiłem się, próbując dojść do dobrych wniosków. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- A fakt. Ty nic nie pamiętasz. Wiesz, ja na twoim miejscu
wolałbym się wszystkiego dowiedzieć, skoro nie możesz sobie
przypomnieć, co wczoraj robiłeś. Żebyś czasem za dziewięć miesięcy nie
musiał odbierać czegoś, co zostawiłeś - zaśmiał się, dając mi do
zrozumienia, że moja sytuacji bawi go bardziej, niż nie jeden dobry
kabaret. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Suigetsu - syknąłem w jego stronę, zupełnie bez humoru.</div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
- Wybacz, wybacz - zaczął się bronić, zauważając moją minę.
Potrafiłem być straszny. Może nie tak straszny jak Kakuzu, kiedy ktoś
chciał go okłamać w sprawie pieniędzy, ale też straszny. Tak więc bez
żadnego "ale" przyparłem białowłosego do ściany i zacząłem swój wywiad.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">
- Mów co wiesz! - wrzasnąłem na niego, zupełnie nie przejmując
się tym, że przerwa już się skończyła, a w łazience zostaliśmy tylko we
dwóch. Po prostu musiałem się dowiedzieć, co mnie podkusiło, by
powrócić na "stare śmieci".</div>
<div style="text-align: right;">
<b><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><a href="http://szkola-liscia.blogspot.com/2013/01/chapter-3-czesc-2.html">CHAPTER 3 -> CZ.2</a></span></b></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">_______________________________________________</span></div>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Jako że nie miałam weny do twórczego pisania, to oto przedstawiam Wam moją rozgrzewkę. Szczerze powiedziawszy to nie ma ona żadnego powiązania z tymże opowiadaniem, jednak podoba mi się na tyle, iż chciałabym to komuś pokazać, a więc oto i jest:</span></div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
<i> Biała sukienka, delikatnie kołysana przez chłodne
podmuchy jesiennego wiatru leciutko ocierała ciało blondynki swoim delikatnym
materiałem, powodując przyjemną gęsią skórkę. <br />
Słońce zaszło... Ciemność nadeszła. Można by było
rzec, że właśnie wtedy nadszedł ten czas. Czas śmierci. Wszystkie ptaki
ucichły... Dzień już dawno nie dawał o sobie znaku. Wszystko było raczej
ponure, jak podczas sądu ostatecznego być powinno. Wszystko oprócz...
Dziewczyny.<br />
Blondynka stała wyprostowana, leciutko
zaciskając dłonie na sukience. Oczy miała szeroko otwarte - jej zielone
tęczówki uparcie wpatrywały się w szparę, z której pochodziła
czerwona poświata. A jej usta... Jej usta uśmiechały się, chociaż psychika już
dawno przyswoiła fakt, że nadchodzi koniec jej dni. <br />
Nagle wszechobecną ciszę przerwał pisk. Głośny,
długi, raniący... Pisk małego dziecka, pochodzący zza szpary. Blondynka
przycisnęła dłonie do uszy, zaciskając oczy. A potem... Cisza. Ta sama,
przerażająca, mająca na celu uspokoić jej skołatane serce. <br />
Dziewczę usiadło. Spojrzało swoimi
mądrymi, przekrwionymi oczami w górę, by uświadomić sobie, że nigdzie
nie ma nieba. Była zamknięta w klaustrofobicznej klatce, w której
czekała na dzień sądu. Wzdychnęła. Położyła się na zimnej skale, brudząc
materiał bielutkiej niczym śnieg sukienki. Powoli zaczęła uświadamiać sobie, że
tym razem nie uda jej się wyjść z tej sytuacji całej. To był koniec... </i></div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">No i jestem z kolejnym rozdziałem: tak wiem, minęło już trochę czasu od ostatniej publikacji, ale zapewne już się przyzwyczailiście do moich strasznych przerw. Co do rozdziału: Słaby... Bardzo słaby. Być może dlatego, że właśnie poprzez to zamieszanie chcę zacząć tą prawowitą akcję, która będzie za jakieś dwa rozdziały (w następnym tylko nawiązanie). Tak, tak - domyślajcie się, o co może chodzić. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Jak już zapewne niektórzy z Was zauważyli, po lewej stronie jest taka ciekawa informacja, iż "uwaga jest zwrócona na blog do...". Na pewno nikt nie rozumie, o co też tej zakręconej Meaghan może chodzić. Otóż - już tłumaczę; z takich względów, że jestem bardzo rozbieżna jeśli chodzi o opowiadania, postanowiłam, że przez jakiś okres czasu (przykładowo dwa tygodnie) będę wykorzystywała swój wolny czas tylko i wyłącznie na publikowanie na jednym blogu i co jakiś czas zmiana. Wydaję mi się, że tak będzie lepiej, ale czekam na Wasze opinie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">A teraz troszkę rozmowy z czytelnikami: </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>@Hanekawa</b> - Cóż, jeśli chodzi o moje wytwory, zawsze jestem krytyczna, jeśli o nich mówię bądź piszę. Mimo wszystko bardzo cieszę się, że poprzedni rozdział Ci się podobał i mam nadzieję, że nie zawiodę Cię z kontynuacją. Co do sprawy Nagato... Cóż, wszystko w swoim czasie ;) </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>@Momo</b> - Ach... Tanja - bohaterka, którą stworzyłam nieco na swoje podobieństwo. Mogę uchylić rąbka tajemnic i zapewnić, ze ów siostrunia jeszcze nie raz pojawi się w opowiadaniu. Osobiście także twierdzę, że ta wersja opowiadania jest o niebo lepsza.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>@Nuray </b>- Miło mi, że rozdział przypadł Ci do gustu. A uwagę możesz zwracać mi dalej ;). </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>@Midori</b> - Będę okropna i nie napiszę od razu co z Konan, Nagato i Yahiko. Troszkę Was pomęczę myśleniem. Ogólnie jest troszkę blogów z tymi głównymi bohaterami. Po prostu trzeba poszukać ;)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>@Kina.</b> - Ja także uwielbiam ową trójkę, toteż dlatego postanowiłam co nieco o nich napisać, aczkolwiek nie uważam, że jest to blog na "wyższym poziomie". Mimo to, dziękuję Ci z całego serca.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>@frankie.</b> - Miło mi, że opowiadanie się spodobało. Cieszę się także, że spodobał Ci się mój Yahiko - stworzyłam go, gdyż jego postać jest bardzo zamazywana, w rezultacie czego w bardzo nielicznej części opowiadań występuję. Niech więc ma u mnie te swoje pięć minut. Co zaś tyczy się charakterów - jakoś od zawsze mam niby jakąś łatwość w kreowaniu, jednak w późniejszych rozdziałach powoli zacznę znijaczać postacie - wiem z doświadczenia.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Oczywiście, za opinie wszystkim bardzo serdecznie dziękuję i mam nadzieję, że tym razem też będę miała okazję ich trochę przeczytać. Z całego serca dziękuję osobą, które wpisały się do "Obserwatorów" - wiedzcie, że dużo to dla mnie znaczy, a także zachęcam wszystkich do głosowania w sondzie po lewej. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Pozdrawiam i do następnego, </span></div>
meaghanhttp://www.blogger.com/profile/14558160231424065562noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8505729008393494117.post-53441741385737215922012-08-21T16:11:00.001+02:002013-12-30T19:59:11.228+01:00Chapter 2<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-large;">Początek szkoły</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Nie żebym narzekał, ale nigdy nie lubiłem wstawać o świcie. Dla mnie był to po prostu koniec nocy, który - zgodnie z prawami natury - należy przespać. Nic więc dziwnego, że tego okropnego dnia także nie chciało mi się wstawać, a dźwięk budzika doprowadzał mnie do istnej pasji. Nie sądziłem, że kiedyś to powiem, ale znienawidziłem utwór <i>Burn it down</i>, Linkin Parku.... </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Jak na lenia przystało, wyłączyłem telefon i poszedłem spać dalej. Co mnie interesowało to, że było już grubo po siódmej i pierwszego dnia nie powinienem się spóźnić? Oczywiście nic. Spałem w najlepsze i nic nie wskazywałoby na to, że tego dnia wstanę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Woda, a raczej wodospad. Cudowny krajobraz, a w przejrzystej tafli oceanu odbijała się sylwetka kobiety. Nie rozpoznałem jej, ale dokładnie widziałem, jak swoimi zgrabnymi rączkami nakazuje mi podejść do siebie. Powolutku zacząłem spełniać jej rozkaz i już po chwili wchodziłem pod strumień skapującej wody. Wszystko fajnie, pięknie, ale do cholery jasnej, dlaczego jestem mokry?! Wyskoczyłem z łóżka jak oparzony i zacząłem rozglądać się naokoło siebie. W pierwszej chwili nikogo nie zauważyłem, jednakże śmiech, który dotarł do moich uszu, od razu wskazał winowajczynię. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Tanja! - wrzasnąłem na cały głos. Całe szczęście, że nikogo nie było w domu, bo zapewne źle by się to skończyło, gdybym obudził któreś z rodziców. - Mózg ci odebrało, czy jak? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Dziewczyna i tak nie reagowała na moje uwagi. Jedyne co robiła, to tępo wpatrywała się w moją sylwetkę i próbowała opanować śmiech. Nie wiedziałem, co ją tak śmieszy, dopóki nie zdałem sobie sprawy, że jestem w samych slipkach i to przy okazji tych, które dostałem od babci na Wigilię. Po prostu byłem wczoraj tak wykończony, że nie chciało mi się szukać czegoś normalniejszego, bo zapewne renifery z czerwonymi noskami i drzewkiem Wigilijnym zbyt dobrze się na mnie nie prezentowały. Automatycznie zasłoniłem się rękoma i zacząłem się wycofywać w stronę swojej łazienki. Ale młoda i tak się śmiała, nawet po tym, jak uraczyłem ją swoim złowieszczym wzrokiem. Nic. Jak grochem o ścianę. Nie wiem za jakie grzechy dostałem taką siostrę...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Stanąłem przed lustrem i zacząłem oglądać swoją zmarnowaną twarz. Naprawdę nie wiem, co robiłem przez całą noc, ale podkrążone oczy dały mi do myślenia. Na pewno nie spałem, ale ćpać też nie ćpałem, więc coś było nie tak. Musiałem chyba mieć koszmary, jak za czasów przedszkola. Eh... Westchnąłem głęboko i obmyłem się zimną wodą. Parę razy przeczesałem rudą grzywę grzebieniem i zacząłem nasłuchiwać, czy siostrunia wyszła już z mojego terytorium. Kiedy już stwierdziłem, że teren czysty, wpadłem jak torpeda do pokoju i zacząłem szukać normalnych slipek. Nie, w szkole nie pozwolę sobie na taką wpadkę jak w domu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Ubrałem się jak na rozpoczęcie roku przystało, oczywiście pomijając czarne spodnie, które zastąpiłem ciemnymi jeansami i "zapomniałem" założyć krawat. Nie żebym miał coś przeciwko temu, ale nie widzę się w czymś takim. Wpakowałem telefon do kieszeni i zszedłem do kuchni. Brązowowłosa paskuda siedziała przy stole kuchennym i zajadała się płatkami, które oboje kochaliśmy od dzieciństwa.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Między mną, a Tanją są dwa lata różnicy, co wiążę się z tym, że właśnie w tym roku idzie ona do mojej szkoły. Nie żebym się jej wstydził, czy coś i nie jest też tak, że się nawzajem nienawidzimy. Wręcz przeciwnie: mamy dość dobry kontakt, co czasami naprawdę ciężko zauważyć, ale tak to już jest między rodzeństwem. Mimo to jestem w stanie pobić każdego, kto jej cokolwiek zrobi, w końcu to moja siostra. A patrząc na to z perspektywy jej wyglądu, to muszę przyznać, że od tego roku dopiero się zacznie... </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Jesz? - zapytała z szerokim uśmiechem na ustach.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Nie - rzuciłem oschle, doskonale wiedząc, dlaczego się szczerzy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Dobrałem się do lodówki, wyciągając z niej karton mleka i wypijając go na jednym tchu. Czułem się tak, jakbym pił z tydzień, a teraz odczuwał tego skutki. Problem polegał na tym, że nic takiego nie miało miejsca.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Ładnie pochlałeś - rzuciła Tanja, wybuchając już - tym razem - śmiechem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Dobra - warknąłem i usiadłem na przeciwko niej. - Po pierwsze: nie piłem. I druga sprawa: jak tylko dowiem się w szkole, że ktoś wie o moim prezencie od babci, to twoje zdjęcia z dzieciństwa znajdą się w gazetce szkolnej - mruknąłem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Nie odważysz się - wytrzeszczyła swoje wielkie oczy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Sprawdź. Więc jak, umowa stoi? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Jej mina pod żadnym względem nie dawała mi do zrozumienia, że układ się jej podoba, ale zapewne fakt o zepsuciu jej przez brata, w pierwszych dniach szkoły, opinii zrobił swoje. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Dobra, stoi. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Uwielbiam się z tobą targować - rzekłem i puściłem w jej stronę oczko. - A teraz wybacz, ale i tak już się spóźniłem. W tym momencie wolałbym być pierwszoroczniakiem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Zostawiając młodą w kuchni wyszedłem z domu i skierowałem się w stronę przystanku. Do szkoły nie miałem daleko, ale po prostu nie chciało mi się dzisiaj iść. Szczególnie dlatego, że czułem się tak źle z zupełnie nieznanych mi powodów. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Na autobus długo nie czekałem, bo gdy tylko znalazłem się na przystanku, niebieski pojazd już jechał w moim kierunku. Już miałem wsiadać, gdy nagle poczułem wibracje w prawej kieszeni. Szybko wyciągnąłem telefon i zerknąłem na wyświetlacz. "Nowy sms od: Tanja". </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Co, stęskniłaś się już, dzieciaku? - szepnąłem pod nosem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Chociaż nie miałem najmniejszej ochoty smsować z siostrą, postanowiłem, że wiadomość odczytam. W końcu mogło być śmiesznie, gdy na przykład pomyliła numery, tak jak kiedyś. Dzięki temu przynajmniej wiedziałem, że mój kochany kolega do niej startował.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Jednak ta wiadomość, w miarę jej czytania, stawała się coraz bardziej przerażająca...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Zapomniałeś, plecaka - wydukałem, po raz setny czytając wiadomość. Autobus stał się przeszłością, chociaż był ostatnią możliwością na w miarę szybkie dotarcie do szkoły. Zerknąłem na zegarem - 8:30. O dziewiątej zaczynała się akademia, na której na pewno szanowana pani Tsunade sprawdzi naszą obecność po ostatnich wybrykach. Nie, nie myślałem już o reszcie. Zamiast tego biegiem rzuciłem się w stronę domu, który od przystanku był oddalony o piętnaście minut.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Dotarłem tam w zaskakująco szybkim tempie. Nie sądziłem, że taki ze mnie sportsmen. Nie, ja nigdy nim nie będę. Wbiegłem do domu, nie rozglądając się na boki, aż nagle poczułem jak grunt pod moimi nogami się osuwa i w chwilę później wylądowałem już na śliskiej posadzce. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Cholera! - wrzasnąłem, masując głowę, którą uderzyłem o kafelki. - Co za idiota tu coś rozlał?!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Mimo swoich krzyków nie usłyszałem odpowiedzi. Może to i nawet lepiej? Dziwne jednak było to, że dom był już pusty, a raczej nigdzie nie widziałem Tanji. Była dziwna, rozpoczęcie miała na dziesiątą, a już poszła... Nigdy nie zrozumiem młodszego pokolenia. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Zwlokłem się z podłogi i - już powoli - zacząłem kroczyć do swojego pokoju, by zabrać plecak. Na całe szczęście był spakowany i wszystko było takie, jakie być powinno. Odetchnąłem z ulgą i spojrzałem na zegarek. Była 8:44. Innymi słowy zostało mi szesnaście minut, a do szkoły miałem około dwadzieścia pięć minut drogi. Czyli znowu bieg...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Zamknąłem dom na klucz, o czym moja siostra wcześniej zapomniała, zapewne zostawiając mi ułatwienie i pobiegłem w stronę szkoły. Na całe szczęście nie było aż tak gorąco jak wczoraj, aczkolwiek temperatura dawała się we znaki, szczególnie w tym momencie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Nawet sobie nie wyobrażacie, jaki zadowolony byłem, gdy ujrzałem ten wielki, biały budynek zwany szkołą. Nie przypuszczałem, że kiedykolwiek się ucieszę z tego powodu. Ostatnimi czasy sam siebie zadziwiałem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Żeby udać się na akademię musiałem najpierw zostawić plecak w sali, a patrząc na godzinę, wiedziałem, że moja klasa już dawno się tam znajduję. Jedyna opcja jaka przychodziła mi do głowy, to zostawienie dziadostwa w pokoju klubowym, ale wiązałoby się to ze spotkaniem wszystkich, których w tym momencie nie chciałem. Naprawdę wolałem się najpierw ogarnąć, niż dowiedzieć się, co ja takiego wczoraj robiłem, że nie pamiętam, a czuję się jakbym okradł bank po działce. Mimo wszystko w tej sytuacji nie miałem wyjścia. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Biegłem w stronę klubu, aż momentami brakowało mi tchu. Nigdy nie lubiłem tego robić, jeśli nie musiałem, dlatego z kondycją było u mnie słabo. Muszę zacząć biegać, bo to naprawdę się przydaję. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Nagle usłyszałem jak ktoś woła mnie po imieniu, na co automatycznie odwróciłem głowę w tamtą stronę. Niestety nie zdążyłem zauważyć, kto to był, bo w tej samej chwili uderzyłem w coś, a raczej w kogoś. Odrzuciło mnie jak cholera, przez co przez chwilę nic nie widziałem, co spowodowały białe kartki, latające po całym korytarzu. Przetarłem szybko oczy, po czym stwierdziłem, że mam przekichane. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Kogo ja tu widzę - rzekła kobieta. - Czy ty czasem nie powinieneś już być na akademii? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Tak, Tsunade-sama - wydukałem, wlepiając wzrok w ziemię. Dopiero po jakimś czasie uświadomiłem sobie, że może nieco złagodzę dyrektorkę, jeśli pomogę jej zbierać kartki, które przeze mnie rozsypała. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Dziękuję - rzuciła oschle, kiedy wszystko jej podałem. Już zaczęłam odchodzić, a ja miałem zamiar cieszyć się, że mi się upiekło, gdy nagle: - Zostajesz po lekcjach. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Trzy słowa, które załamały mnie już pierwszego dnia szkoły. Widocznie Madara rzucił na mnie jakiś urok... </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Do pokoju klubowego ruszyłem już wolniej. Po prostu nie miałem zamiaru iść na akademię, skoro i tak zostaję po lekcjach, więc co mi za różnica? Drzwi do pomieszczenia nie zmieniły się nic: ta sama czerń, te same rysy, które były wynikiem naszych głupich pomysłów i ten sam, czerwony napis. Nic nowego.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Nagle z wielkim hukiem ktoś je otworzył, a moim oczom ukazała się sylwetka bardzo dobrze znanej mi osoby, z którą miałem wiele do wyjaśnienia. Nagato... Stanął w progu jak wryty w ziemię. Zapewne nie miał ochoty na spotkanie mnie właśnie w tym momencie. W chwilę później opamiętałem się nieco i rozejrzałem naokoło. Wszyscy byli już w sali, co świadczyło o tym, iż Nagato znowu stchórzył. Za dużo pytań, za mało odpowiedzi. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Wychodzę - warknął w moją stronę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Masz za dużo do wyjaśniania, by uciekać - powiedziałem opanowanym tonem, na co chłopak tylko westchnął.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Jak zwykle w porę, Yahiko - -usłyszałem sykliwy głos Madary, chowającego się w kącie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> - Jak zwykle się chowasz - rzuciłem z ironią w głosie, przypominając sobie wczorajsze wydarzenie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Nagato wszedł ze mną do środka, bo - powiedzmy sobie szczerze - nie miał innego wyjścia. I tak nie zamierzałem z nim w tym momencie rozmawiać na T E N temat, bo obecność chłopaków - jak dla mnie - była w takim momencie zbędna. Po prostu dałem mu czas do zmyślenia odpowiedzi na oczywiste pytania.</span><br />
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><a href="http://szkola-liscia.blogspot.com/2012/10/chapter-3-czesc-1.html"><b>CHAPTER 3 -> CZ.1</b></a></span></div>
</div>
<a name='more'></a><div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">_____________________________________________________</span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nie żeby coś, ale w ogóle nie jestem zadowolona z rozdziału. Wcześniej miałam w głowie zupełnie inny przebieg wydarzeń, ale nigdy nie miałam czasu, by to w końcu napisać... Taka ironia losu. Mimo wszystko postaram się, aby kolejny rozdział był lepszy, o wiele, bo jak na razie to przynudzam. W każdym razie dziękuję wszystkim za komentarze i za miłe opinie. Tak powiem, weźcie mi troszkę pozwracajcie uwagę na coś, bo same pochlebstwa to też niedobrze ;) Zastanawiam się też, czy może macie jakieś uwagi odnośnie fabuły, pytania, ew. czy może chcielibyście ujrzeć w tym opowiadaniu z własnych pomysłów? Jestem otwarta na wszelkie propozycje! W każdym razie... Czekam na Wasze opinie i do napisania ;3</span></div>
meaghanhttp://www.blogger.com/profile/14558160231424065562noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-8505729008393494117.post-12109774307538296212012-07-18T20:10:00.002+02:002013-12-30T19:58:42.554+01:00Chapter 1 - część 2<span style="font-size: x-large;"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Ostatni dzień wakacji</span></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Niechętnie zwlokłem się z wygodnej sofy i zostawiając za sobą knajpkę, która przesiąknięta była wspomnieniami, udałem się w stronę domu Uchihy. Szczerze powiedziawszy, nie wiedziałem, gdzie mnie będzie chciał wyciągnąć, ale nie miałem zamiaru też dzwonić i się dowiadywać. Szkoda mi było na niego kasy, więc czekałem, aż sam się odezwie. Ta... Długo to nie trwało.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> - Mów – rzuciłem oschle, doskonale zdając sobie sprawę, że tak samo mi odpowie.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> - Masz pięć minut, a jak nie, to po zakładzie. "La wida" we wschodniej części miasta – mruknął i rozłączył się.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Zerknąłem z niedowierzaniem na słuchawkę i zdałem sobie sprawę, że ten debil pomiata mną jak tylko potrafi. Tak... Nigdy za nim nie przepadałem i naprawdę nigdy nie zrozumiem tego, dlaczego taki ktoś jak on jest w naszym klubie. Prawdę powiedziawszy nie znam osoby w Akatsuki, która go lubi tak sama z siebie. No może Itachi, ale to rodzina, więc „miłość przymuszona”.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Odpędzając niepożądane myśli, wróciłem do tego, co powiedział Madara. „Masz pięć minut(...)”. Zapewne chodziło mu o to, że za ten czas mam być w wyznaczonej przez niego kawiarence, jednak pan inteligent pominął jakże ważną błahostkę, że znajduję się w drugim kącie miasta. Niech go szlag!</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Schowałem telefon, po czym pędem rzuciłem się w stronę metra. Na szczęście, zdążyłem na właściwy pociąg i już po chwili siedziałem na jednym z – tym razem – niewygodnych krzeseł.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Przedziały były bardzo zatłoczone, jednak nie było się co dziwić. Wakacje się kończyły, więc wszyscy wracali do domu, by jutro iść do szkoły. Super, nowy rok szkolny! - krzyczał mi w głowie mój ironiczny głos. Naprawdę, nie pragnąłem niczego bardziej, ponad to – ironia. Chociaż, patrząc z perspektywy tego, że nie będę musiał pilnować młodej, zrobiło mi się lżej na duchu – prawda.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Kiedy dziwny głos w głośnikach wyczytał moją stację, podniosłem się z siedzenia i zacząłem siłą przeciskać się do wyjścia. Nie było to łatwe, a jeśli chodzi o moją zwinność.... Tak... Nie skomentujmy tego.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Wschodnia część miasta była jedną z najbardziej zatłoczonych miejsc. Nic więc dziwnego, że prawie w ogóle w niej nie przebywałem, o czym Madara doskonale wiedział. Po prostu - wykorzystał sytuację. Mimo wszystko, żeby nie przegrać moich ciężko zarobionych pieniędzy, przyspieszyłem kroku. W moich myślach cały czas tliła się nadzieja, że jeśli zdążę na czas, to może ta stówa nadal pozostanie moja.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Do kawiarenki dotarłem w niecałe dziesięć minut. Był to mój rekord tego lata, szczególnie dlatego, że nigdy nie należałem do punktualnych osób. Przecież... Jeśli komuś zależy, to poczeka. Po co się spieszyć? Tym razem jednak było inaczej. Nie rozglądałem się naokoło siebie, nie szukałem jakiejś wymalowanej blondyny, którą zaprosiłem do kina, tylko hardo ruszyłem do drzwi, by w końcu wejść do klimatyzowanego pomieszczenia.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Nagle poczułem na swoim lewym ramieniu czyjąś rękę, która mocno się zacisnęła i odciągnęła mnie w przeciwnym kierunku. Automatycznie swoją wolną, prawą dłonią zamachnąłem się z zamiarem przyłożeniu tej osobie, jednak moja twarda pięść uderzyła w jeszcze twardszą rękę bruneta.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Staliśmy w takiej pozycji przez jakiś czas, dopóki nie skojarzyłem tego, kto stoi naprzeciwko mnie. Oczywiście, był to Madara. Jego czarne, pełne satysfakcji oczy wpatrywały się we mnie, a jego ręka jeszcze mocniej zacisnęła się na moim przedramieniu.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> - Puścisz wreszcie? - syknąłem i odepchnąłem go od siebie.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> - Coś taki znerwicowany? - spojrzał na mnie z lekkim politowaniem. - Dobiła cię informacja?</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> - Jeszcze nic pewnego – odparłem i ruszyłem w stronę kawiarni. Daleko jednak nie uszedłem, gdyż brunet znowu mnie odciągnął. - Co ty wyprawiasz?</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> - Teraz dam ci tylko pośredni dowód – wyszczerzył ząbki. - A jutro dostarczę ci resztę.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> - Resztę?</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Nie odpowiedział mi, tylko uśmiechnął się jeszcze bardziej tym swoim złowieszczym uśmiechem. W pewnym sensie ogarnął mnie strach, gdyż doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że Madara jest niepoczytalny. Mimo to, postanowiłem, że pogram w tę jego grę.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> - No więc, co mi przedstawisz?</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> - Spójrz – odparł i palcem wskazującym skierował moją uwagę na stolik usytuowany w rogu budynku. Siedziała przy nim szatynka o niebieskim, rozbieganym wzroku. W pierwszym momencie miałem wyśmiać Madarę w żywe oczy, jednakże dopiero po paru sekundach zdałem sobie sprawę, że oto właśnie przy tamtym stoliku siedział nie kto inny, a Namiko.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> - Nie mów, że...</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> - Tak – odparł z jeszcze większą satysfakcją. - Czeka tam na mnie i zaraz ci to udowodnię. Reszta jutro – rzucił na odchodne i wszedł do pomieszczenia.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Wiedziałem, że zakład to już przeszłość. Przegrałem go jak nic, no chyba że... Pomyślałem, że jeśli Madara wciska mi tylko kit, że oto właśnie T A Namiko czeka na niego, to wtedy wygrana będzie moja, jednakże te przypuszczenia szybko zostały rozwiane, gdy menda się do niej dosiadła.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Ze swojej pozycji nie widziałem za dużo i co najgorsze, nie mogłem sobie widoczności lepszej zapewnić. Pewną rzeczą było, że jeśli wejdę do pomieszczenia, dziewczyna od razu mnie pozna i jak oparzona odskoczy od Madary. Wtedy – zgodnie z umową – przegram walkowerem, a na to pozwolić sobie nie mogłem. Nerwowo wypuściłem powietrze z ust i oparłem się o zimny kant budynku, czekając na rozwój sytuacji.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Jakbym nie znał mendy i Namiko, stwierdziłby, że są starymi znajomymi, bądź po prostu jest to ich pierwsza randka. W gruncie rzeczy nawet nie zwróciłbym na nich uwagi, bo ja... to ja. Jednakże problem tkwił zupełnie gdzie indziej. Namiko nie powinna się z nim umówić z dwóch, jakże ważnych powodów. Pierwszy – nie są przyjaciółmi; drugi – ona ma chłopaka. Świat staje na głowie, stary. Pogódź się z tym. Mimo wszystko, zakład jeszcze przez te parę sekund był mój, dopóki... Dopóki czarna mendka nie przybliżyła swojej szkaradnej mordy do twarzy Namiko i jej nie pocałowała. Naprawdę, w ogóle nie wierzyłem w to, co widziałem i zacząłem nawet oskarżać swój wzrok o kłamstwo.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Wtedy już wiedziałem – po moim zakładzie. Pieniądze w prawej kieszeni jeansów stały się strasznie ciężkie, a mój humor pogorszył się o sto pięćdziesiąt stopni. Innymi słowy, jeśli chcesz, by ostatni dzień twoich wakacji był najgorszym dniem w twoim życiu, zgłoś się do Madary. Wtedy wszystkie barwy stają się szare, a ludzie jakoś dziwnie na ciebie patrzą. Nawet twój stary, najlepszy przyjaciel mija cię, jakbyś był obcym człowiekiem, chociaż mieszkacie przez płot i znacie się od małego.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Zaraz... Wróć... Jaki przyjaciel? Nie mogąc się opamiętać uderzyłem się otwartą dłonią w czoło i nagle, jakby przez mgłę zacząłem dostrzegać postać Itachiego, idącego do knajpy „La wida”. Nie myśląc długo, rzuciłem się w krok za nim i już po chwili tyrpnąłem go na tyle mocno, że zareagował dokładnie tak samo, jak ja z Madarą, tyle że... Nie udało mi się zablokować jego ataku i dostałem pięknego, prawego sierpowego w twarz.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> - Coś ty taki nerwowy? - pisnąłem z bólu.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Itachi zerknął na mnie nieprzytomnym wzrokiem, po czym w chwilę później już mnie przepraszał. Swoje rozkojarzenie wyjaśnił kłótnią z bratem i tym, że ma wszystkiego dość. Oj stary... Tobie się tylko wydaje, że gorzej być nie może – miałem na końcu języka, ale oczywiście... Nie powiedziałem mu tego wprost.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> - Co ty tutaj robisz? - zapytał zdziwiony.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> - Cóż... Zwiedzam – wyszczerzyłem się w najgłupszym uśmiechu świata, sprawiając, by tylko nie spojrzał przez szybę. - A ty?</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> - Odreagowuje. </span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> - Uderzając niewinnych przechodniów?</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> - Szarpnąłeś mnie, jakbyś był jakimś zawodowym mordercą, więc się nie dziw.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> - Ok, ok. Moja wina. - Teatralnie uderzyłem się w pierś i nerwowo zerknąłem w głąb budynku. Sytuacja była na tyle niekorzystna, że właśnie w tym momencie Madara musiał dawać mi „dowód” na wygraną zakładu, co dobiło mnie jeszcze bardziej. - A gdzie się dokładnie wybierasz? - zacząłem, by tylko nie uciekł wzrokiem.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> - Planowałem iść gdzieś do jakiegoś baru, ale zabrali mi dowód tymczasowy, więc nie poszaleję. Ostatecznie pójdę do Namiko.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Na-mi-ko... Chociaż zawsze twierdziłem, że tak dam na imię mojej córce – jeśli w ogóle dzieci się doczekam – to tym razem bardzo znienawidziłem osobę, na którą tak mówię. Wiedziałem, że prędzej czy później Itach o wszystkim się dowie, ale nie chciałem, by ten moment nadszedł właśnie teraz. Znając „mojego przyjaciela” - Madarę, dupek zgonił by wszystko na mnie mówiąc, że to ja namówiłem go do zakładu. A że hazard zawsze był moim głośnym hobby... Itachi na pewno by mu uwierzył.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Nie mając pomysłu na lepszą zagrywkę, zacząłem zagadywać czarnowłosego na różne, bezsensowne tematy, typu szkoła, klasa, dziewczyna, wakacje... tra ta sra ta. Wszystko po to, by zapewnić sobie trochę niezbędnego czasu do jakiejkolwiek akcji.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Ostrożnie wyciągnąłem swój telefon, po czym, po omacku, zacząłem naciskać zieloną słuchawkę, by zadzwonić do Madary. Nawet jeśli by nie odebrał, mógł zerknąć w moją stronę, a wtedy by zrozumiał, po co zawracam mu dupę. Mimo wszystko, na jego reakcję czekać musiałem dosyć długo, a gdy wreszcie Itachi powoli tracił już cierpliwość, jego kuzyn w końcu go zauważył. Z tego co udało mi się zauważyć, umówili się na coś z Namiko, po czym dziewczyna wyszła tylnymi drzwiami, a on sam zmierzał w moim kierunku.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> W chwilę potem stał już obok mnie, szczerząc się swoim złowieszczym uśmiechem i przelotnie witając się z Itachim. Ich powitanie było na tyle sztuczne, że miałem ochotę wybuchnąć gromkim śmiechem, chociaż wcale nie było na to pory.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> - A ty co tutaj robisz? - rzucił kąśliwie Itachi.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> - Zarabiam – parsknął Madara, po czym wlepił wzrok za bruneta. - Patrz – odezwał się po chwili – czy to nie twoja dziewczyna?</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Rzeczywiście, w naszym kierunku zmierzała Namiko, która przybrała sztuczną minę typu „co ty tutaj robisz?”. Pewne było, że Itach się na to nabierze, aczkolwiek przez ułamek sekundy miałem wrażenie, że będzie zupełnie inaczej. Na całe szczęście, chociaż to skończyło się filmowym happy endem.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Szatynka podeszła do Uchihy i uraczyła go pocałunkiem, który... wcześniej wylądował na ustach Madary. Zrobiło mi się niedobrze, nie powiem, bo chociaż nigdy nie miałem styczności z tą dziewczyną, to nie sądziłem, że jest z niej taka... przemilczę, z reguły nie lubię obrażać kobiet. Mimo to, mój wewnętrzny głos cały czas chciał się wyrwać na światło dzienne, przemawiając Itachiemu do rozsądku. Ale nie zrobił tego... Nie jestem jego ojcem.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Zakochańce odeszli od nas parę minut później, po serii pytań „co ty tutaj robisz, wszystko w porządku, itp. itd”, a sam Madara hardo stał koło mnie, kryjąc swój zadowolony uśmieszek. Już miałem powiedzieć, że nie zauważyłem jego dowodów, jednak w tym samym momencie Namiko zrobiła coś, co nawet dla mnie było zrozumiałe.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Jak przystało na parę, szli razem, objęci w pasie i wesoło rozmawiający. Scena wyjęta z filmu romantycznego. Mimo wszystko, ten piękny moment w chwilę później się psuje, gdy dziewczyna, niby tak od niechcenia podnosi rękę na wysokość ucha i wyraźnie sygnalizuje „zadzwoń”, maskując to założeniem kosmyka włosów.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Zerknąłem na Madarę i już tym razem, śmiał się od ucha do ucha...</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> - Menda z ciebie – rzuciłem w jego kierunku, na co w ogóle nie zareagował. Poniekąd bardzo się z tego cieszyłem, bo mogłem w spokoju pójść do domu, nie myśląc o tym, że to w pewnym sensie przeze mnie Namiko zdradza Itacha... Takie dziwne ukłucie w sercu, na wzór wyrzutów. Starzejesz się Yahiko, starzejesz...</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><b><a href="http://szkola-liscia.blogspot.com/2012/08/chapter-2.html">CHAPTER 2</a></b></span></div>
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: center;">
_____________________________________________________</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">I oto mamy kolejny rozdział, na który - niestety - trzeba było trochę poczekać. Moja wena jakoś ostatnio wyparowała, ale na szczęście - już powraca. Co do rozdziału: miałam tylko jedną jego wersję i wcale się długo nad nią nie zastanawiałam. Tak jak już wcześniej powiedziałam, będę także wzorowała się starą wersją, ale troszeczkę ją ubarwiając i przedstawiając zupełnie innym językiem literackim (lepiej powinnam napisać językiem potocznym) :D. Historia idzie do przodu i mogę już od razu powiedzieć, że wprowadzę trochę swoich postaci, co mam nadzieję nie będzie Wam przeszkadzać. Więc... Czekam teraz na Wasze opinie! <3</span><br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Ossu,</span></div>
meaghanhttp://www.blogger.com/profile/14558160231424065562noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8505729008393494117.post-3712567244712088942012-06-17T22:30:00.001+02:002013-12-30T19:58:11.766+01:00Chapter 1 - część 1<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-size: x-large;">Ostatni dzień wakacji</span></blockquote>
<div style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif; text-align: justify;">
Minęło dziesięć minut, odkąd siedziałem w tym cholernym barze. Kiedy wysyłałem jej sms'a, miałem nadzieję, że zjawi się na miejscu spotkania. W końcu stara Konan właśnie by tak zrobiła. Tak... Stara Konan, racja. Teraz wszystko się zmieniło i nawet nie wiem, ile mojej przyjaciółki w niej jest. </div>
<div style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif; text-align: justify;">
Wyszedłem z łazienki, uważnie rozglądając się naokoło siebie. Zerknąłem na zegarek i z bólem stwierdziłem, że spóźnia się już dwadzieścia minut. Ona nigdy się nie spóźniała. Ona nigdy nie pozostawiała moich próśb bez odpowiedzi. Teraz niestety tak zrobiła, więc coraz bardziej żałowałem, że w ogóle zmarnowałem te ostatnie wakacyjne południe. Mimo to, postanowiłem, że jeszcze trochę poczekam. <br />
Usiadłem na skórzanej, nagrzanej sofie i oparłem nogi o stół. Gdzie jak gdzie, ale tutaj czułem się jak w domu. Zresztą nie tylko ja. Pozostała dwójka także tutaj by się tak czuła, dlatego stwierdziłem, że będzie to najlepsze miejsce na spotkanie. Wyjąłem telefon z kieszeni i zacząłem namiętnie – po raz setny już – czytać sms'a, którego do niej wysłałem. Patrząc na to z perspektywy, też bym nie przyszedł. Jeszcze tak głupiej treści jeszcze nie czytałem, co ja narobiłem?! Nie mogłem tego jakoś lepiej sformułować? Cóż, teraz to już za późno, zapewne odebrała to, jakbym chciał na nią jeszcze powyzywać, jakby mało problemów miała na głowie. </div>
<div style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif; text-align: justify;">
- Ekhm – usłyszałem nad głową. <br />
Podniosłem się z siedzenia jak oparzony, uderzając kolanem w blat stołu. Zabolało cholernie, a dźwięk, który wydałem, przypominał pisk dziewczynki w kinie na horrorze. Złapałem się ręką za bolące miejsce, po czym uchylając jedno oko zerknąłem na osobę nade mną. Konan... Chciałem się uśmiechnąć ze swoim dawnym zapałem, który zawsze podnosił ją na duchu, ale ja po prostu... Nie mogłem. <br />
Nie widziałem jej całe wakacje plus połowa czerwca. Nic więc dziwnego, że wszystkie zmiany były dla mnie tak odczuwalne. Zerkając na niebiesko włosą od razu uświadomiłem sobie, że musi być wykończona. Świadczyły o tym nie tylko podkrążone oczy, ale blada cera, która wyglądała jak gdyby dziewczyna przesadziła z pudrem. Jej pełne życia oczy stały się wypłowiałe, całkowicie tracąc swój kolor, a pojedyncze kosmyki włosów opadały na chude policzki. Ubrania, które na sobie miała, także w dużym stopniu odbiegały od jej dawnego stylu. Luźna, szara bluzka i czarne leginsy, które zapewne miały maskować to, że jej figura także ucierpiała na skutek tego wszystkiego. <br />
Chciałem się odezwać, ale nie wiedziałem, co powinienem powiedzieć. - Cześć Konan, kopę lat, idziemy do kina? - Idiotyzm. Głośno przełknąłem ślinę, po czym wstałem i przytuliłem ją do siebie. Nie zareagowała. Mimo wszystko, dzięki temu, poczułem, że dawna Konan nadal w niej siedzi. Ciągle używała tych samych perfum, które pewnego lata wylądowały w całości na moich włosach. </div>
<div style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif; text-align: justify;">
Odsunąłem się od niej, po czym wskazałem jej miejsce na sofie po przeciwnej stronie stolika, by usiadła. Zrobiła to bez słowa, tępo wlepiając wzrok w podłogę. Przez jej zachowanie czułem się bardzo niezręcznie, gdyż naprawdę nie wiedziałem, co mogę powiedzieć, a czego nie. To wszystko było jakieś nierealne. <br />
- Chcesz coś do picia? - zapytałem w końcu. Westchnęła głęboko, po czym położyła łokcie na stole i oparła na nich głowę. <br />
- Wodę – odparła, blado się uśmiechając. <br />
Widziałem, jak próbuję. Próbowała mi na każdy sposób pokazać, że się trzyma i wszystko jest tak, jak dawniej. Że nadal jest sobą: Konan z tymi samymi marzeniami, planami i humorkami, które zawsze znosiłem. I pomimo swojego uśmiechu, który wymusiła na sobie, nie dałem się zwieść. <br />
Zgodnie z jej prośbą zawołałem kelnera i zamówiłem dwie szklanki wody. Nie miałem ochoty na nic innego, a musiałem się czegoś napić, bo zaschło mi w gardle. </div>
<div style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif; text-align: justify;">
- Jak się trzymasz? - zapytała ni stąd ni zowąd. <br />
Zerknąłem na nią niepewnie, ale wiedziałem, że muszę jej odpowiedzieć, by przerwać tę niezręczną sytuację. <br />
- Bywało lepiej – mruknąłem. - Ale nie narzekam, no chyba, że na Tanję. Z miłą chęcią wywaliłbym ją z samolotu, jakby było to tylko możliwe. <br />
Konan zaśmiała się, jednak poczułem w głębi, że był to tłumiony śmiech. Taki, który chce pokazać swoje istnienie, a coś go powstrzymuje. <br />
- Czyli nie pojechałeś na obóz do Anglii? - zapytała. <br />
Zerknąłem na nią badawczo, po czym zacząłem szukać drugiego dna w jej pytaniu. Tak, owszem, zapytała o obóz, jednak wiedziałem, że chodziło o coś zupełnie innego. <br />
- Nie, nie pojechałem z Nagato – rzuciłem oschle. I to był mój błąd, bo przez mój ton na jej twarzy pojawił się jeszcze większy smutek, a moje serce rozpadło się na kawałki. Nie lubiłem sprawiać jej przykrości. <br />
- Czy to przez to, że... <br />
- Nie! - przerwałem jej nerwowo. - Nic z tych rzeczy. Po prostu młoda chciała lecieć do Hiszpanii, więc wybrałem się z nią. Dobrze wiesz, że rodzice by tego dla niej nie zrobili. <br />
Po cichu przyznała mi rację, po czym wlepiła wzrok w szklankę wody, którą postawił przed nią kelner. <br />
- A ty jak się miewasz? <br />
Momentalnie uniosła swój wzrok znad wcześniej obserwowanego przedmiotu i spojrzała na mnie. Nie trwało to długo, gdyż po chwili jej wzrok zaczął błądzić po wszystkim, by tylko nie spotkać się z moim. <br />
- Jak widać, jakoś się trzymam. <br />
- Jakoś? - Ona i jej obijanie w bawełnę zawsze, gdy chodziło o jej osobę. O nas potrafiła się martwić, ale jak przyszło co do czego, to sama nie szukała u nas pomocy. Co to za układ w ogóle? <br />
Znowu uśmiechnęła się w ten swój nowy, blady sposób i upiła łyk wody. <br />
- Nic mi nie jest. <br />
- Właśnie widzę – mruknąłem, lustrując ją wzrokiem. - Wracasz do szkoły? - spytałem po chwili. <br />
- Tak, znaczy nie. Nie mogę - poprawiła się szybko. <br />
- Dlaczego? - zapytałem. Debilu, skarciłem siebie w myślach, przecież doskonale wiesz, czemu. <br />
- To dla mnie za dużo, o wiele za dużo. Już teraz nie wytrzymuję, a powrót do szkoły mógłby mnie tylko jeszcze bardziej pogrążyć. <br />
- Yhm, rozumiem – bąknąłem i nachyliłem się bliżej stołu. - A co z Nagato, rozmawiałaś z... <br />
- Nie i nie mam zamiaru! - Nigdy wcześniej nie spotkałem się z taką reakcją tej dziewczyny. Zawsze była uosobieniem spokoju i jedyną osobą, która mogła ją przewyższyć, to Nagato, kiedy był małym knypkiem. Teraz był inny, ale... Jego zmianę potrafiłem zaakceptować. Nigdy nie przypuszczałem, że ona kiedyś będzie inna. <br />
- Dlaczego? <br />
- Nie bądź głupi – warknęła w moją stronę. - Czy chciałbyś spotkać się z kimś, kto zostawił cię w takim momencie i rozmawiać z nim, jakby nigdy nic? Jakby to nie była jego wina? Gdyby chociaż szukał ze mną kontaktu, gdyby chociaż się odważył, ale nie! Jest tchórzem i tylko ucieka... - Momentalnie jej oczy zaszkliły się, a dłonie zacisnęły w pięść. <br />
- Konan, ja... <br />
- To nie twoja wina. Jego też nie. Ja po prostu... Szukam winnych, bo nie wiem jak mogę inaczej odetchnąć. </div>
<div style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif; text-align: justify;">
Łzy skapywały po jej policzku, a ja pierwszy raz od bardzo dawna poczułem się, jakby moje serce w ogóle nie leżało tam, gdzie powinno. Nie zastanawiając się długo, delikatnie położyłem swoją dłoń na jej i starałem się spojrzeć głęboko w oczy, jednak za każdym razem mi to utrudniała. <br />
- Konan. Jak co, wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć, prawda? <br />
- To nie twój problem – rzuciła. <br />
- Nie wiedziałem, że to stało się już problemem – odparłem ironicznie, cofając rękę. Wiedziałem, że tego ode mnie nie oczekuję. </div>
<div style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif; text-align: justify;">
Dziewczyna ucichła, wyraźnie dając do zrozumienia, że temat został skończony. W ogóle nie czułem satysfakcji z takiego przebiegu sytuacji, gdyż tylko jeszcze bardziej ją zdołowałem, niż podniosłem na duchu. Lepiej powinienem zająć się trupami, albo hazardem, bo z żywymi ludźmi mi nie idzie. </div>
<div style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif; text-align: justify;">
Konan przetarła otwartą dłonią łzy i znowu uśmiechnęła się do mnie blado. Pewnie myślała, że podnosi mnie to na duchu, ale było zupełnie inaczej. Jednak... Nie potrafiłem jej tego wyznać. Nagle usłyszałem <i>Charlie Brown,</i><b> </b>Coldplay. Wiedziałem, że ktoś dobija się do mojej rozmówczyni, a ta za każdym razem naciska czerwoną słuchawkę. Nigdy nie lubiła rozmawiać przy kimś. <br />
- Odbierz. <br />
- Nic ważnego – szybko odpowiedziała. </div>
<div style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif; text-align: justify;">
- Skąd wiesz? </div>
<div style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif; text-align: justify;">
- To tylko mama. Zapewne już stoi pod barem – zerknęła przez szybę, po czym uśmiechnęła się do mnie – i czeka, aż przyjdę. <br />
- Co jej powiedziałaś? - zapytałem. <br />
- Że chciałam porozmawiać z koleżanką. <br />
- Super, stałem się dziewczyną, a myślałem, że to funkcja Deia – parsknąłem, na co dziewczyna uśmiechnęła się przepraszająco. <br />
- Nie mogłam jej po... <br />
- Tak wiem – przerwałem, doskonale znając ciąg dalszy. - To w takim razie nie zatrzymuję. - Ton mojego głosu był dziwnie nieprzyjemny, chociaż chciałem, by było odwrotnie. </div>
<div style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif; text-align: justify;">
- Yahi... <br />
- Nie, nic się nie stało. I tak doceniam to, że przyszłaś. Szkoda tylko, że mnie nie doceniasz – rzuciłem na jednym wydechu, a gdy tylko zauważyłem, że chce coś wtrącić, kontynuowałem – nie mam Ci tego za złe, tylko... Przecież wiesz, o co mi chodzi. <br />
- Tak – szepnęła i wstała, szykując się do wyjścia. <br />
- Konan – zawołałem ją, gdy odeszła już parę kroków. Odwróciła się w moją stronę i pierwszy raz, na dłużej, zerknęła mi prosto w oczy. - Powiedz mi prawdę. Ciężko jest? </div>
<div style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif; text-align: justify;">
W pierwszym momencie miałem wrażenie, że nie odpowie, a wyminie temat i już po chwili zniknie za framugą drzwi. Pewne było, że od tego momentu nie spotkam jej przez dłuższy okres, dlatego była to moja jedyna okazja. Wyczekiwałem podekscytowany. </div>
<div style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif; text-align: justify;">
- Myślałam, że będzie gorzej – wyrzuciła z siebie po chwili. <br />
- A co rodzice? <br />
- W pierwszej chwili miałam wrażenie, że chcą zabić mnie wzrokiem, ale potem już było spokojniej, chociaż ojciec nadal się do mnie nie odzywa. Znowuż matka cały czas przynosi mi trzy tysiąc ulotek klinik, z których zapewne i tak nie skorzystam. <br />
- Rozumiem – odparłem, uciekając wzrokiem. - Konan – zawołałem za nią znowu – spotkamy się jeszcze, prawda? <br />
- No jasne – odparła, a na jej twarzy pojawił się cień starego uśmiechu, co podniosło mnie na duchu. </div>
<div style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif; text-align: justify;">
- W takim razie, trzymaj się i wiedz, że możesz na mnie liczyć. <br />
- Wiem. <br />
Odprowadziłem ją wzorkiem, po czym, gdy tylko zniknęła mi z pola widzenia, rzuciłem się na swój telefon, gdyż, ponieważ wibracje nie dawały mi spokoju, a osoba, która cały czas dzwoniła, najwyraźniej chciała dostać w łeb. Całe szczęście, że miałem wyłączone dźwięki, bo gdyby tylko Konan usłyszała <i>This is the new shit</i>, najpewniej zabiła by mnie na miejscu. </div>
<div style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif; text-align: justify;">
„Madara dzwoni”. </div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">
Fuck, krzyknąłem w duchu. Wiedziałem, że jeśli ten debil załatwi wszystko pod zakład, to będzie do mnie dzwonił, bym przekonał się co do jego wygranej. Nie sądziłem jednak, że temu ucieleśnieniu zła uda się to wszystko zrobić w tak szybkim czasie i to jeszcze o tej godzinie. Cud, przegrałem stówę. Co za ironia losu. </div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<a href="http://szkola-liscia.blogspot.com/2012/07/chapter-1-czesc-2_18.html"><b><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">CHAPTER 1 -> CZ.2</span></b></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a><div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-align: center;">
_____________________________________________</div>
<div style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">
Tak, tak, tak! Oto pierwszy rozdział nowej wersji. Jeśli jesteś spostrzegawczy, na pewno zauważyłeś - Drogi Czytelniku - że wszystko opowiada nie kto inny jak Yahiko. Nie mniej, już zdecydowałam, o czym będzie historia. Będzie opowiadać o perypetiach dwóch par i niestety - jak to ja - wplącze nieco dramatyzmu i troszkę zmieszam naszych bohaterów. Nie mniej, pamiętajcie, że pojawią się także postacie drugoplanowe i ich perypetię także się pojawią, jako że nasz Yahiko będzie taki, jakiego stworzę (Y: A żeś powiedziała... M: Ucisz się, teraz moja kolej!). No więc dobra, na razie, to tyle. Powiem tylko, że nie tylko Yah będzie opowiadał, gdyż w późniejszej części opowiadania mam zamiar pisać z perspektywy Konan i może Nagato, aczkolwiek nie jestem jeszcze pewna. (Y: Ej, jak to?! M: Ucisz się, mówię Ci, jeśli głowę swoją lubisz! Y: Ale to miało być moje opowiadanie! K: Jak na razie, to ja tu rolę odgrywam. M: Cisza! N: Ja jestem cicho... M: -,- ) . W takim razie, do napisania i głosujcie w <a href="http://sonda.hanzo.pl/sondy,160240,pf99.html" target="_blank">SONDZIE</a>! ;) </div>
</div>
<div style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif; text-align: justify;">
Ossu, </div>
meaghanhttp://www.blogger.com/profile/14558160231424065562noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8505729008393494117.post-15051793261059386082012-05-08T17:37:00.001+02:002012-06-15T21:39:41.036+02:00Rozdział 7<span class="Apple-tab-span" style="background-color: white;"></span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="white-space: pre;"> </span>Blondyn spacerował po dziedzińcu w nadziei, że znajdzie miejsce, w którym słońce nie grzeje tak mocno jak koło stolika, przy którym siedzieli jego znajomi. Nie lubił deszczu, ale także nie lubił upału. Wolał, gdy pogoda była stonowana, bo wtedy o wiele łatwiej się mu myślało. Słońce było na tyle uporczywe, że nie pozwoliło mu wymyślić cudownego planu, który powali na kolana wszystkich uczniów. W końcu był pierwszoroczniakiem, dlatego sądził, że musi pokazać się z najlepszej strony.</span><br />
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="white-space: pre;"> </span>Podszedł do rozległej fontanny, która leniwie wybijała wodę do chmur. Początkowo ten widok pozwalał mu się odświeżyć, jednak nie dawał takich efektów, jakich oczekiwał. Usiadł na betonowym murku i zatopił rękę w wodzie, powoli zakłócając jej spokój.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i><span style="white-space: pre;"> </span>Ukojenie,</i> pomyślał.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Siedział tak przez jakiś czas, aż nagle poczuł jak ktoś go popycha, a on bezwładnie wpada do średniej głębokości fontanny. Jego upadkowi towarzyszył głośny plusk, po czym po okolicy rozniósł się śmiech chłopca.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Ty! - wskazał zdenerwowany na niskiego bruneta, wychylając się z brodzika. Chłopak nie zwrócił na niego uwagi, gdyż ledwo łapał powietrze ze śmiechu. Blondyn szybko wygramolił się z wody i stanął naprzeciwko brzdąca, wpatrując się w niego ze złością. - Zaraz sam tam wylądujesz.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Spróbuj tylko, a pożegnasz się ze szkołą – zaśmiał się brunet i pokazał Naruto język.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Ty głupku! - wykrzyknął i rzucił się w pogoń za dzieckiem. I chociaż miał ochotę rozszarpać go na strzępy, w głębi duszy dziękował mu za to, że ten znalazł cudowny sposób na ochłodzenie się. Niestety, myśl, że musi iść cały przemoczony na lekcję była nieciekawa. - Idioto jeden, kto ci pozwoli się do mnie zbliżać?!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Naruto biegł za chłopcem, nie zwracając uwagi na nic. Na jego szczęście, udało mu się zagonić dzieciaka pod mur, skąd nie miał drogi ucieczki. Usatysfakcjonowany blondyn zaczął powoli zbliżać się do bruneta.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Nie, nie bij mnie! - wykrzyknął nagle chłopiec, zasłaniając się rękoma.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Co? - zdziwił się Naruto.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Ja nie chciałem, no wiesz... To samo tak wyszło – zaczął się tłumaczyć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Chwila, chwila. Tak w ogóle, to kim ty jesteś? - zapytał po chwili blondyn.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Sarutobi Konohamaru – odparł dumnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Sarutobi – powtórzył Naruto pod nosem. - Eee? - zdziwił się po chwili. - Jesteś wnuczkiem założyciela tej szkoły?!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Następny! Nie mów tak do mnie, jestem Konohamaru!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Dobrze, dobrze, przepraszam – rzekł blondyn. - Co ty tu robisz? Nie wyglądasz mi na licealistę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Czekam na dziadka i z nudów wepchnąłem cię do fontanny.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Co za dzieciak, z nudów ludzi denerwuje, </i>pomyślał Naruto.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Ci się upiekło – wysyczał niebieskooki i odszedł od chłopca.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Konohamaru spojrzał tępo w stronę nowo poznanego kolegi, a po chwilę uświadomił sobie, że ten chce go zostawić. Kiedy to zrozumiał, szybko rzucił się biegiem za blondynem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Jesteś na mnie zły? - zapytał.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Jest mi chłodniej, więc dzięki, ale zaraz lekcje, więc... Dzięki – powiedział z ironią. Chłopak spojrzał się w ziemie, po czym do głowy przyszedł mu plan doskonały.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- A wiesz, że jutro będzie jeszcze cieplej?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Eee?! - wystraszył się. - A myślałem, że będzie tak fajnie...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Ale mam plan – zaśmiał się Konohamaru. - Wchodzisz, bracie? - zapytał z chytrym uśmieszkiem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Naruto nie zastanawiał się długo, tylko od razu przybił sztamę z młodszym kolegą. W ostatnich sekundach do dzwonka, oni uzgadniali jak przeprowadzić akcję „deszcz ze słonecznego nieba”. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; font-size: 14px; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; font-size: 14px; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: x-small;">_________</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="background-color: white; color: #473343; font-size: 14px; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em;">
<span style="font-family: 'Helvetica Neue', Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;">A więc dobra: z takich względów, iż zostałam o to zapytana, przedstawię Wam wizję swojego opowiadania. Otóż, jeśli chodzi o tematykę, to pod żadnym względem nie będzie ona odbiegała od szkolnych. Co prawda, wiem, że na razie z rozdziałami przynudzam, ale można to potraktować mniej więcej jako takie długie wprowadzenie, gdyż chcę Was powolutku wprowadzić w ten świat. Ukazuję tutaj tylko początkowe relacje bohaterów, które dociągnę tak jakoś do 14, 15 rozdziału, po czym zakończę to epilogiem. Następnie przejdę do tej ciekawszej rzeczy, czyli takich wielopartyjnych jednopartówek (ach, te oksymorony), z których każda będzie pisana z perspektywy jednego z jego bohaterów. W rzeczywistości będą to paringi i historie miłosne tych osób, które jak mniemam nie będą typowymi "kocham Cię, ja Ciebie też". Wręcz przeciwnie - będzie troszkę... "inaczej". (w większości z życia...). Kitty, skarbie, będzie SasuSaku, ale nieco później. Na początek mam zamiar zacząć historią Kiby, następnie, Yahiko, Itachi, może Sasuke, Naruto z Hinatą, Neji i wiele innych pomysłów, które siedzą mi w głowie, ale pozwólcie, że wszystkiego nie wydam. Cóż... Wydaje mi się, że to by było na tyle. Miłego czytania i do napisania!</span><br />
<span style="font-family: 'Helvetica Neue', Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><br /></span><br />
<span style="font-family: 'Helvetica Neue', Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;">PS. Chciałabym jeszcze wszystkich zachęcić do głosowanie w<a href="http://sonda.hanzo.pl/sondy,160240,pf99.html" target="_blank"> sondzie</a>, gdyż to od niej zależy, na którym blogu najczęściej będę publikować rozdziały. Pozdrawiam.</span></div>meaghanhttp://www.blogger.com/profile/14558160231424065562noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8505729008393494117.post-65762413932835758842012-04-23T17:27:00.000+02:002012-05-08T21:44:30.763+02:00Rozdział 6<span class="Apple-tab-span" style="font-family: Verdana,sans-serif; text-align: justify; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; text-align: justify;">Sala numer siedem, była chyba jedynym miejscem, które chroniło od gorących promieni wrześniowego słońca. Rzecz jasna, klimatyzacja była w tym momencie bardzo przydatnym urządzeniem, co chłopcy mogli stwierdzić bezsprzecznie.</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Kakuzu, Kakuzu, Kakuzu – wołał jak zahipnotyzowany Deidara.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Nie! - odpowiadał za każdym razem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- No zlituj się – skomlał blondyn.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Zapomnij! - Kakuzu wstał z kanapy i wziął swój plecak, którego<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> od tamtego momentu nie odstępował na krok.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Podły jesteś – podsumował Dei i rzucił się na kanapę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- O co on cię znowu prosi? - wtrącił Sasori, unosząc swój wzrok<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> znad drewna.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Domyśl się – odparł Itachi i powrócił do pisania smsów.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Kakuzu – zaczął ponownie blondyn.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Stul pusk!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Ale Kakuzu – zaczął wołać za nim kolega, podobnym do jęku<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> głosem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Zachowujesz się, jakbyś orgazmu dostał – skomentował Kisame.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="font-family: Verdana,sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">Deidara spojrzał na niego złowrogim spojrzeniem i wstał z łóżka, po czym podszedł do telewizora, gdzie Kisame z Yahiko grali w grę. Stanął za głową kolegi i spoglądał na monitor, czekając na odpowiedni moment, a gdy Yahiko zdecydował się zaatakować swoją postacią, Dei krzyknął Kisame do ucha. Ten, wystraszony, odskoczył jak oparzony, co spowodowało, że przegrał rozgrywkę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Ty... – warknął na blondyna.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Oj, wybacz... Za bardzo się podnieciłem – zaśmiał się i wycofał z powrotem na kanapę w obawie o reakcję kolegi.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Więc... - zaczął Yahiko. - Kisame, wyskakuj z kasy – zaśmiał się.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Ale to nie fair, przecież mnie wystraszył, co to za gra w ogóle?<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> - zaczął się awanturować.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Winni się tłumaczą, a dwie dychy moje – powiedział usatysfakcjonowany rudowłosy i wyciągnął rękę po pieniądze. Kisame niechętnie sięgnął do kieszeni spodni i wyjąwszy<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> banknot, wręczył go Yahiko.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Zapłacisz za to, dziewczynko – rzucił do Deia i zajął się dalszą grą.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Jasne, jasne... Ty mi tylko obiecujesz – wymamrotał blondyn i<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> zaczął rozglądać się po pokoju. - A tak w ogóle, to gdzie wywiało Nagato i Madare? - zapytał po chwili.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="font-family: Verdana,sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">Wszyscy spojrzeli po sobie, jednak żaden z nich nie miał pomysłu, co ci dwaj mogli robić. Dla większości z nich było pewne, że Madara i Nagato na pewno nie spędzają czasu razem, gdyż ani jeden, ani drugi specjalnie do siebie sympatią nie pałają.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Madara zapewne znowu wyżywa się na pierwszoklasistach – rzucił<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> obojętnie Yahiko, nie odrywając wzroku od ekranu telewizora.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Takie ci to obojętne? - zapytał Sasori.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Jakoś zbytnio się tym nie przejmuję, chociaż znajdą się tacy, którzy sobą pomiatać nie pozwolą – powiedział i spojrzał<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> znacząco na Itachiego. Ten na chwilę oderwał się od telefonu i<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> spojrzał na przyjaciela, który wyraźnie wspomniał o jego<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> bracie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Masz na myśli Sasuke?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- A kogo innego? - rzucił obojętnie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Nie wiedziałem go dzisiaj w szkole – powiedział od niechcenia i<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> wrócił do pisania smsów.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Z nim się już normalnie rozmawiać nie da – szepnął Kisame do<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> rudowłosego.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Zauważyłem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Wiecie chłopaki, mam newsa – zaczął chytrze. Większość oczu<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> skierowało się w jego stronę, jednak Itachi nadal pozostawał niewzruszony. Jego zachowanie jeszcze bardziej zachęciło Yahiko do zrealizowania swojego planu. - Ostatni dzień wakacji na zawsze utkwi w mojej pamięci – rzekł i spojrzał na bruneta – w końcu rzadko zdarza się okazja, że mogę przespać się z Namiko – dodał i uśmiechnął się zadziornie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="font-family: Verdana,sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">Chłopaki spojrzeli na niego zszokowani, jednak po chwili skierowali swój zdenerwowany wzrok w kierunku bruneta, który odłożył telefon i opanowując nerwy, przyglądał się Yahiko.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- W co ty pogrywasz? - wysyczał.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- W nic – odparł spokojnie rudy. - Chciałem tylko zobaczyć, czy<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> reagujesz na coś oprócz rzeczy związanych z Nami – dodał i powrócił do gry.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- A co cie to? - syknął Itachi.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Itachi, uspokój się – spróbował rozładować atmosferę Dei.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Jakoś ostatnio poza nią świata nie widzisz i jest to już trochę denerwujące – rzekł arogancko. Atmosfera robiła się coraz cięższa, co każdy z obecnych odczuł na swojej skórze. - Może<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> w końcu otworzyłbyś oczy i zobaczyłbyś jaka z niej artycha –<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> dodał.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Yahiko! - wtrącił Kakuzu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Mówię tylko prawdę, której on nie zauważa. Zupełnie oplotła cię<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> wokół palca – zaśmiał się. Zdenerwowany brunet wstał z tapczanu i podszedł do kolegi, po czym uniósł go za szyję do góry, szykując się do uderzenia.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Itachi! - Kisame i Sasori automatycznie znaleźli się przy chłopakach, starając się na każdy możliwy sposób odciągnąć<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> ich od siebie, jednak nie było to takie proste.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Uderz mnie, jeśli tak bardzo boli cię prawda – wysyczał Yahiko.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="font-family: Verdana,sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">Itachi zastanawiał się przez chwilę co ma zrobić. Miał nieodpartą chęć przyłożenia koledze w twarz po tym, co powiedział o jego dziewczynie, jednak zaczął myśleć nad znaczeniem usłyszanych słów. Stali przez jakiś czas w bezruchu, a całe Akatsuki obawiało się najgorszego.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Może od razu się pozabijajcie – rzekł Nagato, który niespodziewanie znalazł się w progu. Automatycznie wszystkie oczy - oprócz Itachiego i Yahiko – skierowały się w jego kierunku. - Tak będzie prościej, nie? - powiedział, nie ukrywając swojego zdenerwowania.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="font-family: Verdana,sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">Itachi spojrzał na Nagato, po czym stwierdził, że nie ma sensu tego dalej ciągnąć. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jeśli teraz przyłoży Yahiko, to ten nie będzie mu dłużny, a że chłopaki nie pozwolą im kontynuować bójki, wiedział od razu. Powoli zaczął go opuszczać na ziemie, nie spuszczając z niego wzroku.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Znalazłbyś sobie wreszcie dziewczynę i nie wpierniczał się w moje życie – syknął brunet i rzucił kolegą o ziemię.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="font-family: Verdana,sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">Itachi nie czekał na komentarz, tylko unikając wzroku kolegów, wyminął ich i wyszedł z pomieszczenia. Nie miał zamiaru przebywać z Yah w jednym pokoju, szczególnie teraz, gdy nagadał mu tyle bzdur. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="font-family: Verdana,sans-serif; white-space: pre;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">W pomieszczeniu przez jakiś czas panowała cisza, a wszyscy zgromadzeni zaczęli dokładnie analizować to, co przed chwilą się stało. Yahiko powoli podniósł się z podłogi, otrzepawszy swoje ubrania i lekko się uśmiechnął.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- To było o wiele bardziej podłe, niż zachowanie Kakuzu – przerwał ciszę Kisame.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Może, ale czas żeby przejrzał na oczy. - Yahiko do końca trzymał się swojego zdania, które powoli zaczynało męczyć<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> jego kolegów.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Kłamałeś – dodał chłodno Nagato.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Widzę, że ktoś to podsłuchiwał – syknął rudy i spojrzał<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> na przyjaciela. - Owszem, jest w tym tylko trochę prawdy, bo to<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> nie ze mną się przespała. Ja tylko przegrałem zakład, stawiając, że go nie zdradzi – dodał spokojniejszym głosem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- W jednym rację ci mogę przyznać, że wiele osób wie, jaka ona jest, ale ze względu, że Itachi jest naszym przyjacielem, nie powinieneś tworzyć takich idiotycznych zakładów – skwitował Kakuzu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Wybacz, tym razem to nie był mój pomysł. Jego kuzyn mnie wyprzedził i z zakładem i ze stawką – powiedział i położył<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> się na łóżku, wyraźnie kończąc rozmowę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- I dlatego go nie trawię – dorzucił Nagato.</span></div>meaghanhttp://www.blogger.com/profile/14558160231424065562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8505729008393494117.post-90426411631384342012-04-17T17:34:00.000+02:002012-05-08T21:45:39.294+02:00Rozdział 5<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"> </span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Verdana,sans-serif;">Wrześniowa pogoda doskonale udzielała się wszystkim uczniom, więc nic dziwnego, że przerwę obiadową spędzali na świeżym powietrzu. To samo uczynili pierwszoklasiści, którzy powoli zaczęli przyzwyczajać się do zasad panujących w szkole.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"> </span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Verdana,sans-serif;">Brunet spokojnie leżał na trawie z zamkniętymi oczami. Odpoczywał po męczących lekcjach, które i tak przespał. W każdym razie, słońce oddziaływało na niego kojąco, co powodowało, że jeszcze bardziej nie chciało mu się nic robić. Niespodziewanie, ktoś zasłonił mu dopływ promieni słonecznych, na co od razu zareagował.</span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"></span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Kiba, weź tego swojego irytującego psa – rzekł obojętnie i podniósł się z ziemi.</span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Byle nie irytującego, Shikamaru. Akamaru, chodź tu – zawołał do swojego pupila.</span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Dyrektorka pozwoliła ci go przyprowadzać do szkoły? - zdziwił się Shino.</span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Oczywiście, że tak – uśmiechnął się brunet, ukazując swoje białe ząbki.</span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- To chociaż trzymaj go na smyczy, bo ludzi straszy – odparł Shikamaru i ponownie położył się na trawie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"> </span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Verdana,sans-serif;">Kiba zrobił urażoną minę, jednakże ostatecznie nie skomentował pouczenia kolegi. Prychnął tylko pod nosem i wyjął swoje drugie śniadanie. Obejrzał jego zawartość, jednak po wszystkim stwierdził, że nie ma na nie ochoty. Zawołał Akamaru do siebie i oddał mu swoje jedzenie tak, by nikt ze zgromadzonych tego nie zauważył, uprzednio rozejrzawszy się po placu. Pies zjadł wszystko, parokrotnie oblizując się z zadowolenia i położył się na trawie, odpoczywając.</span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"></span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Gorąco tu – rzekła Sakura, spojrzawszy w niebo.</span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Trzeba przyznać – zgodził się Kiba. - Idę po coś zimnego do picia. Jakieś zamówienia? - zapytał znajomych.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"> </span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Verdana,sans-serif;">Ostatecznie skończyło się na tym, że musiał zrobić listę, co komu ma kupić, by o niczym nie zapomnieć, po czym spokojnym krokiem ruszył w kierunku budynku. Sam budynek nie był nowy, ale odświeżony, jednak sprawiał wrażenie nowoczesnej budowli z XXI w. Oczywiście każdy uczeń wiedział, że szkoła pochodzi z okresu XX w., gdyż sam jej założyciel nadal żyje i ma się dobrze. Placówka była przeznaczona przede wszystkim dla bogatej, obiecującej się młodzieży, jednak nie obeszło się bez uczniów, którzy dostali się tutaj dzięki stypendium. Założyciel – Sarutobi, stwierdził, że to zapewni równowagę wśród klas społecznych i nijako miał rację. </span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"> </span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Verdana,sans-serif;">Brunet podszedł do automatu i po kolei zaczął wybierać to, o co prosili go znajomi. Ostatecznie przestraszył się ilością puszek i butelek, gdyż musiał się nieźle nagimnastykować, by to wszystko zanieś do stolika na dworze. Zebrał wszystkie przedmioty i jak najszybciej chciał dotrzeć do znajomych. Pech chciał, że obróciwszy się, uderzył w przechodnia.</span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"></span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- O nie, wybacz! - krzyknął od razu, gdy zorientował się, co się stało. Jak się okazało, tym przechodniem była dziewczyna, o długich, kręconych blond włosach i promiennym uśmiechu. Wydawała się nieśmiała i prawdopodobnie to było przyczyną tego, iż Kiba w pierwszym momencie porównał ją do Hinaty.</span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Nic się nie stało – odparła spokojnie, podnosząc kartki z podłogi. Kiba od razu rzucił się z pomocą i zaczął zbierać dokumenty, które przed chwilą przez niego opuściła. </span> <span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Jestem Anami – dodała po chwili i spojrzała mu prosto w oczy. Kiba w pierwszym momencie oniemiał, jednak po chwili się opamiętał.</span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Kiba – rzekł i odwzajemnił uśmiech.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Verdana,sans-serif;">Przez pewien czas spoglądali sobie w oczy, lecz gdy ich dłonie się spotkały, starając się podnieść tę samą kartkę, przerwali kontakt wzrokowy i zawstydzeni wstali, wymieniając się nieśmiałymi spojrzeniami.</span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"></span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Cóż, ja już pójdę – wtrąciła Anami i wyminęła chłopaka z uśmiechem.</span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Miło było poznać – rzekł Kiba i nie spuścił z niej wzroku dopóki ta nie zniknęła za drzwiami.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"> </span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Verdana,sans-serif;">Stał tak dobre parę minut, po czym się opamiętał i zaczął zbierać puszki z napojem, by zanieść je swoim znajomym, którzy zapewne czekali z niecierpliwością na jego przybycie.</span></div>meaghanhttp://www.blogger.com/profile/14558160231424065562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8505729008393494117.post-26984514816851119442012-04-14T17:33:00.000+02:002012-05-08T21:45:31.076+02:00Rozdział 4<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"> </span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Verdana,sans-serif;"></span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Verdana,sans-serif;">Ciemnozielona tablica prezentowała się o wiele bardziej przytłaczająco, gdy było napisane na niej jedno, denerwujące pytanie: „Co będziesz robił w przyszłości?”. Trzecioklasiści nie mieli zamiaru myśleć o tym pytaniu, a co dopiero na nie odpowiadać, jednak ich wychowawczyni – Kurenai-sensei – nie dawała za wygraną.</span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Każda decyzja, którą podejmiecie w tym okresie, może być przełomowa w waszym życiu – rzekła i zatrzymała wzrok na Nagato. - Oczywiście, nie musicie się wszystkiego obawiać, gdyż to nie o to chodzi, jednak musicie znać konsekwencje swoich czynów – kontynuowała.</span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">Rudowłosy poczuł przeszywające spojrzenie na swojej osobie, jednak doskonale zdawał sobie sprawę, że nie tylko ona zwraca na niego uwagę. Robiła to połowa klasy. Co prawda, wiedział, że będzie ciężko wrócić do szkoły po napływie tych wszystkich plotek, jednak nie sądził, że tak bardzo będzie to dla niego odczuwalne. Mimo wszystko, cieszył się z tego, iż jego reputacja nie zmalała i każdy, nawet trzecioklasiści, okazywali szacunek i nie mieli odwagi powiedzieć mu czegoś prosto w twarz. Oczywiście, wyjątek stanowili cało Akatsuki, jednak przez dwa lata zdążył się do tego przyzwyczaić.</span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">Całe to gadanie o przyszłości, decyzjach i wyraźne zarysowanie przykładu przez Kurenai w jego osobie obudziło w nim nie tylko poczucie winny, ale także zdenerwowanie. Zacisnął rękę w pięść i ze złością przeleciał wzrokiem po klasie, jednak opamiętał się, gdy po chwili oberwał papierową kulką w głowę. Pomasował obolałe miejsce i rozłożył kartkę.</span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
„ <span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><i>Uspokój się, bo tygodnia w szkole nie dożyjesz. Yah”</i></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">Po przeczytaniu zgniótł papier i przez resztę lekcji wpatrywał się w blat ławki, stukając o niego ołówkiem.</span></div>meaghanhttp://www.blogger.com/profile/14558160231424065562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8505729008393494117.post-28409567547434608612012-04-13T17:29:00.000+02:002012-05-08T21:45:22.627+02:00Rozdział 3<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"> </span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Verdana,sans-serif;">Obszerne pomieszczenie w większości zapełnione drewnianymi meblami z przyborami do nauczania. Patrząc z perspektywy mogłoby się wydawać, że jest o wiele większe, jednakże nauczyciele i tak narzekali na brak wolnej przestrzeni, chociaż każdy z nich posiadał swoje własne stanowisko pracy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"> </span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Verdana,sans-serif;">Przy jednym z mahoniowych biurek siedział mężczyzna z bordową blizną na twarzy, wokół której kołysały się szare włosy. Jego twarz przyozdabiał dziwnego wyrazu uśmiech, a ręką co chwilę zapisywała coś w notatniku. </span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"> </span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Verdana,sans-serif;">Całemu przedstawieniu przyglądał się Kakashi, gdyż uważał, że pozy jego kolegi po fachu są więcej niż dziwne. Siedział na tapczanie, opierając brodę na dłoniach i wpatrywał się w poczynania Jiraiy'i.</span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Co ty wyprawiasz? - zapytał starzec, wpatrując się w kolegę jednym okiem.</span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Pisz dalej, obserwuję – odrzekł Kakashi.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"> </span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Verdana,sans-serif;">Jiraiya wybuchł śmiechem i odłożywszy długopis na biurko, zamknął zeszyt i włożył go do półki. Wstał z krzesła i zaczął powoli podchodzić do tablicy korkowej z rozkładem zajęć i informacjami. Rzucił okiem na ulotki i uśmiechnął się pod nosem, po czym odwrócił swój wzrok w stronę Kakashiego.</span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Dzisiaj znowu się nie uczesałeś – zaśmiał się.</span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Moje włosy same się czeszą – odrzekł mężczyzna.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"> </span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Verdana,sans-serif;">Starzec uśmiechnął się jeszcze szerzej i tym razem podszedł do okna, wyglądając na dziedziniec szkoły. Przygryzł wargę, powstrzymując się przed komentarzem i usiadł na tapczanie.</span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"></span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Kakashi, czy ty czasem nie masz wychowawstwa? - zapytał.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"> </span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Verdana,sans-serif;">Szaro-włosy wytrzeszczył swoje oczy w kierunku kolegi, po czym wstał z tapczanu. Podszedł do półki z dziennikami i wyjął jeden z nich z napisem „1A”. Otworzył pierwszą stronę, a po chwili zamknął ją z impetem.</span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"></span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Ty... - syknął do Jiraiyi.</span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Kazałeś się kryć, a nie mówić o informacjach z apelu – zaśmiał się i spojrzał przez okno. - A właśnie, Tsunade tu idzie – dodał z satysfakcją.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"> </span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Verdana,sans-serif;">Po tych słowach, Kakashiego nie było już w pomieszczeniu, a drzwi zamknęły się z hukiem. Wyleciał jako oparzony i omijając przeszkody, pędził do klasy, by pojawić się tam przed Tsunade. Zastanawiał się, czy idzie za nim, dlatego na ułamek sekundy odwrócił się za siebie, co spowodowało nieprzyjemne zderzenie z czymś lub kimś. Jak się okazało, były to dwie uczennice z jego klasy.</span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Kakashi-sensei – zaczęła Ino, podnosząc Sakurę z ziemi. - Nic panu nie jest?</span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
- <span style="font-family: Verdana,sans-serif;">Ino, to ty... Co ty tutaj ro...</span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Kakashi! - Cała trójka usłyszała głos zdenerwowanej Tsunade, a w moment później ujrzeli jej osobę przed sobą. - Co tu robisz, zamiast być w klasie?! - wydarła się.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Verdana,sans-serif;">Kakashi podrapał się po szyi i lekko się uśmiechnął. Nie miał nic na swoje usprawiedliwienie, dlatego postanowił, że trzeba improwizować.</span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"></span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- A bo widzisz Tsunade-sama, musiałem tylko...</span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Oprowadzał nas! - wtrąciła Ino.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"> </span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Verdana,sans-serif;">Dyrektorka spojrzała na nią spod byka, po czym zlustrowała postać nauczyciela. Nie chciało jej się wierzyć w żadną z wymyślonych wersji wydarzeń, ponieważ wiedziała, że Kakashiego nie było na apelu, więc albo dowiedział się przed chwilą o wychowawstwie, albo miał zamiar się spóźnić.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"> </span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Verdana,sans-serif;"><i>Jak zwykle</i>, skomentowała w myślach, jednak nie chciała pierwszego dnia psuć sobie nastroju niepodporządkowaniem się nauczycieli. Postanowiła, że tym razem przymknie oko na wyczyny senseia.</span></div>
<div style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.4em; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">- Cała trójka do sali, raz! - rozkazała i poprawiając bluzkę, ruszyła przed siebie, robiąc codzienny obchód po korytarzu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"> </span><span style="background-color: white; color: #473343; font-family: Verdana,sans-serif;">Ino, Sakura i Kakashi odetchnęli z ulgą, gdy dyrektorka od nich odeszła, jednak by się jej nie narazić, bez słowa ruszyli do sali lekcyjnej.</span></div>meaghanhttp://www.blogger.com/profile/14558160231424065562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8505729008393494117.post-11501510422345721262012-04-11T15:59:00.000+02:002012-05-08T21:45:15.811+02:00Rozdział 2<div style="font-family: Verdana,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: x-small;"> </span><span style="font-size: small;">Apel dobiegł końca, a pierwszoroczniaki dowiedziały się, do jakich klas
chodzą i kto jest ich wychowawcą. Mimo to, na korytarzu panował
niewyobrażalny chaos, a dźwięki głośnych rozmów nie pozwalały usłyszeć
własnych myśli. <i>Aż cud, że słuchać dzwonek,</i> myślała w takich chwilach
Tsunade. </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: x-small;"> </span><span style="font-size: small;">Różowo włosa dziewczyna stała oparta o ścianę, ewidentnie na kogoś
czekając. Od czasu do czasu spoglądała na wejście do kabinetu
dyrektorki, jednak nie podeszła bliżej do drzwi. Zniecierpliwiona
spojrzała na biały zegarek i uważnie zaczęła śledzić sekundową
wskazówkę. <br />
Szybciej, szybciej, szybciej, poganiała w myślach czas. <br />
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: x-small;"> </span><span style="font-size: small;">Dzwonek zwiastujący lekcje zadzwonił, po czym wszyscy uczniowie zaczęli
udawać się do swoich sal. Dziewczyna jednak nie miała takiego zamiaru.
Podeszła do parapetu i usiadła na nim. Beznamiętnie zaczęła wpatrywać
się w widok za oknem. <br />
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: x-small;"> </span><span style="font-size: small;">- Sakura-chan, nie idziesz na lekcje? - doszło ją wołanie. Odwróciła
głowę i ujrzała swojego kolegę z poprzedniej szkoły, Naruto. Mimowolnie
się uśmiechnęła i poruszyła przecząco głową. - Czekasz na nią? -
zapytał. <br />
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: x-small;"> </span><span style="font-size: small;">-</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: x-small;"> </span><span style="font-size: small;">Tak – odparła uśmiechając się jeszcze promienniej. - Mógłbyś mnie usprawiedliwić u wychowawcy? <br />
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: x-small;"> </span><span style="font-size: small;">- Jasne. - Blondyn mrugnął jednym okiem do Sakury i rzucił się biegiem w stronę sali lekcyjnej. <br />
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: x-small;"> </span><span style="font-size: small;"><i>Ach, ten Naruto,</i> zaśmiała się w myślach.<br />
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: x-small;"> </span><span style="font-size: small;">Minęło trochę czasu, aż nagle drzwi od gabinetu dyrektorki ruszyły się,
na co Sakura drygnęła. Zeskoczyła z parapetu i pociągając swoją torbę
za sobą, zaczęła powoli zbliżać się do sali. <br />
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: x-small;"> </span><span style="font-size: small;">- Mam nadzieję, że twoja szkoła mnie nie zawiedzie, Tsunade – usłyszała męski głos.<br />
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: x-small;"> </span><span style="font-size: small;">- Nie masz się o co martwić, Inoichi – odparła dyrektorka.<br />
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: x-small;"> </span><span style="font-size: small;">Sakura stanęła naprzeciwko drzwi. Po chwili w progu ukazał się jej
mężczyzna w średni wieku o długich blond włosach. Różowo włosa uprzejmie
się uśmiechnęła i przywitała z mężczyzną. Znała go doskonale, gdyż był
to ojciec jej przyjaciółki.<br />
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: x-small;"> </span><span style="font-size: small;">- Witam pana – odparła grzecznie.<br />
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: x-small;"> </span><span style="font-size: small;">- Miło cię widzieć, Sakura-chan – odrzekł i ruszył w stronę wyjścia. </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: x-small;"></span><span style="font-size: small;">Odchodząc od drzwi, odsłonił postać szczupłej blondynki, która trzymała
niebieską torbę na ramieniu i wpatrywała się smutna w ziemię. <br />
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: x-small;"> </span><span style="font-size: small;">- Ino! - krzyknęła Sakura i rzuciła się na dziewczynę, a jej torba opadła na ziemię. <br />
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: x-small;"> </span><span style="font-size: small;">- Sakura – zdziwiła się dziewczyna – co ty tutaj robisz? <br />
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: x-small;"> </span><span style="font-size: small;">- Jak to co? Chodzę do szkoły, nie widać? <br />
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: x-small;"> </span><span style="font-size: small;">- Ale jak? - Ino podniosła torbę przyjaciółki i oddała jej. Przez cały
ten czas wpatrywała się tępym wzrokiem w dziewczynę, mając obawy, że to
sen. <br />
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: x-small;"> </span><span style="font-size: small;">- Wytłumaczę ci wszystko w swoim czasie – uśmiechnęła się Sakura. <br />
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: x-small;"> </span><span style="font-size: small;">- Ekh – usłyszały odchrząknięcie za sobą. – Nie wiem czy wiecie, ale
właśnie jest lekcja – wydarła się na nich Tsunade. - Jazda do
Kakashiego!<br />
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: x-small;"> </span><span style="font-size: small;">Nie zamierzały się przeciwstawiać, gdyż widok wściekłej dyrektorki
napawał ich strachem. Pod koniec gimnazjum zbierały informację na temat
tej szkoły, gdyż Ino miała do niej od września chodzić(tak mówił jej
ojciec), dlatego udało im się dowiedzieć co nieco o Tsunade i jej
nastrojach, jak gdyby była w ciąży. Grzecznie przytaknęły i biegiem
udały się do swojej klasy, nie chcąc narażać się pierwszego dnia.</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">__________________________________________</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Ach tak, wiem... Przynudzam troszkę, ale nie twierdzę, że opowiadanie nie będzie miało właśnie takich momentów. W każdym razie dziękuję za komentarze pod poprzednim postem i dla zainteresowanych dodam, że szybciej posty publikuję na shippuuden.pl jako FF. Sama nie wiem dlaczego... W każdym razie chciałabym na sam koniec jeszcze napomknąć, że zachęcam do głosowania w <b><a href="http://sonda.hanzo.pl/sondy,152528,gjZq.html" target="_blank">sondzie</a></b>. </span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Ossu, Meaghan </span></div>meaghanhttp://www.blogger.com/profile/14558160231424065562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8505729008393494117.post-50036922214821510212012-04-09T17:29:00.000+02:002012-05-08T21:45:07.854+02:00Rozdział 1<span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small; text-align: justify;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small; text-align: justify;">Chłopak o czarnych, długich włosach, szedł obojętnie w stronę sali numer siedem. Nie interesowały go spojrzenia dziewczyn skierowane w jego kierunku, ani apel, który za chwilę miał się odbyć. Chciał tylko spotkać się ze znajomymi, gdyż jego ostatni rok w tej szkole miał być niezapomniany. Obiecał sobie, że zajmie się tylko swoimi potrzebami.</span><br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;">Pewnie pchnął brązowe drzwi, prowadzące do niedużej sali. Pomieszczenie było jasne, aczkolwiek niektóre okna zostały zastawione, gdyż obecni pragnęli odgonić ciekawskie spojrzenia uczniów z młodszych klas. Ściany były białe, a w pomieszczeniu znajdowały się parę sof, stolik oraz sprzęt AGD, który zapewniał rozrywkę.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: x-small;"></span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;">Itachi stanął w drzwiach, po czym zapatrzył się na czarny napis na ścianie i wszedł do pomieszczenia. <i>„Akatsuki...”</i> </span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;">- Kogo to przywiało – usłyszał za swoimi plecami. Szybkim ruchem odwrócił się w stronę swojego rozmówcy, po czym na jego twarzy pojawił się nikły uśmiech.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;">- Mógłbym zapytać o to samo – odparł i zlustrował postać wzrokiem. - Myślałem, że nie zaszczycisz nas w tym roku swoją obecnością.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;">- Zmiana planów – odparł obojętnie chłopak i wyminął ciemnowłosego, wchodząc do pokoju. Nie zastanawiając się długo, zrzucił swoją kurtkę i rozłożył się na czarnej sofie. - Stęskniłem się za tym miejscem – rzekł po chwili.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;">- I mi to mów. - Itachi zamknął drzwi i siadł naprzeciwko kolegi. Spojrzał na niego, jednak nic nie mógł wywnioskować z mimiki twarzy. Oparł się o oparcie, założywszy ręce na szyję i głęboko wciągnął powietrze. - Co z Konan? - zapytał po chwili cichszym głosem.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;">Rudowłosy otworzył jedno oko i zlustrował postać Itachiego. Dokładnie przeanalizował jego pytanie, po czym usiadł normalnie i spojrzał mu prosto w oczy.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;">- Nie wiem – odrzekł. - Nie kontaktowałem się z nią od tamtego czasu.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;">- Rozumiem.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;">Siedzieli chwilę w ciszy, zajęci swoimi własnymi myślami. Nie przeszkadzała im ta cisza, chociaż obydwaj odczuwali jak nad nimi ciąży. Itachi wiedział, że jeśli dalej będzie ciągnął ten temat, może popsuć humor Nagato już w pierwszym dniu szkoły, aczkolwiek jeśli się nie dowie, nie będzie miał już lepszej okazji.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;">- Czy ona... - wtrącił, nie patrząc na rudowłosego.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;">- Nie wiem! - uniósł się Nagato. - Skończ to przesłuchanie, dobra? Ja ciebie o Namiko nie pytam! - Wstał z sofy i ruszył w stronę wyjścia. Nerwowym ruchem chwycił za klamkę i otworzył drzwi, jednak nie wyszedł.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;">- O, Nagato, co ty tutaj... - zaczął zdziwiony Hidan.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;">- Wychodzę – rzucił i odepchnął chłopaka. Postawił trzy kroki, jednak przed jego oczami ukazał się ktoś, kogo w tym wypadku nie chciał spotkać.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;">- I tak winny jesteś nam wyjaśnienia, więc nie próbuj uciekać – rzucił chłodnym tonem chłopak i zlustrował przyjaciela wzrokiem.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;">Nagato spojrzał na niego wściekły, jednak nie był w stanie się mu przeciwstawić. Przygryzł wargę i rozejrzawszy się naokoło, uświadomił sobie, że do pomieszczenia dotarli już wszyscy.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;">- Więc byłoby miło, gdybyś oszczędził nam zachodu i nie stroił fochów – dodał i złapał Nagato za ramię, ciągnąc go za sobą do pomieszczenia.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;">- Jak zwykle w porę, Yahiko – wtrącił z kąta brunet.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana,sans-serif; font-size: small;">- A ty jak zwykle się czaisz, Madara – zaśmiał się, po czym przysłonił żaluzję i usiadł razem ze znajomymi przy stole. </span></div>meaghanhttp://www.blogger.com/profile/14558160231424065562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8505729008393494117.post-22014118860515972062012-04-08T00:33:00.000+02:002012-05-08T17:32:17.310+02:00Prolog<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;"> I właśnie nadszedł ten dzień. Dzień najmniej oczekiwany przez wszystkich uczniów Konoszańskiej szkoły - rozpoczęcie roku szkolnego. Plac szkolny zaczął tętnić życiem, a szkole ławki uśmiechały się na samą myśl o kolejnym, jakże ciekawym, roku nauki. Niestety, uczniowie nie podzielali tego entuzjazmu, chociaż wiadome było, że się za sobą stęsknili. Niemniej jednak, ten rok zapowiadał się o wiele ciekawiej. </span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;"> </span> </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">- Pani dyrektor, widziała pani listę pierwszoklasistów? - zapytała Shizune z lekkim uśmiechem na ustach.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">- Oczywiście – oparła Tsunade. Wstała z krzesła i ze splecionymi rękoma ruszyła w stronę okna. Oparła się o parapet i zawiesiła wzrok na dziecińcu. Po chwili, jej kąciki ust ułożyły się w lekki uśmiech, a ruchem ręki poprosiła sekretarkę, by do niej podeszła. </span><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">- Czy tylko mi się wydaję, czy ta szkoła, jako jedyna w Tokio, posiada taką sporą liczbę indywidualności? - zapytała. </span> </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">Shizune przez pewien czas zastanawiała się nad odpowiedzią, gdyż nie mogła zrozumieć, o co konkretnie pyta ją przełożona. Stanęła za plecami Tsunade i spojrzała w miejsce, które przyciągnęło uwagę blondynki. </span> </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;"><i>No tak</i>, pomyślała.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">- Uzumaki? - zapytała po chwili.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">- Jest jednym z nich – odrzekła Tsunade, wypuszczając powietrze z ust – jednakże nie tylko o niego mi chodziło.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">- Rozumiem.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">- Proszę cię, Shizune, pilnuj uczniów jak tylko możesz – dodała i wróciła na swoje miejsce za ladą, a jej oczy zatopiły się w milionach papierów do wypełnienia.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;"><i>Nagato</i>, przeszło przez myśl brunetce.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">- Ach, ten nowy rok – wzdychnęła Tsunade.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: x-small;">___________________________</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;">A więc, witam Was znowu (który to już raz?) na moim nowym blogu! Co do jego tematyki, to będzie ona... normalna, przyjemna i możliwe, że Was zainteresuje. Zresztą, szkołę przeżywa (lub przeżywał) każdy z nas. Liczę, że opowiadanie się spodoba.</span><br />
<br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: x-small;"><span style="font-size: x-small;">Cóż, wydaje mi się, że wypadałoby też wytłumaczyć tą moją nagłą zmianę odnośnie portalu. Otóż blog.onet.pl ze swoimi problemami doprowadza mnie do szewskiej pasji, więc stwierdziłam, że czas poeksperymentować. Jeśli blogspot do mnie przemówi, to możliwe, że rozważę przeniesienie reszty blogów. Całuję, Meaghan </span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>meaghanhttp://www.blogger.com/profile/14558160231424065562noreply@blogger.com5