Pewnie pchnął brązowe drzwi, prowadzące do niedużej sali. Pomieszczenie było jasne, aczkolwiek niektóre okna zostały zastawione, gdyż obecni pragnęli odgonić ciekawskie spojrzenia uczniów z młodszych klas. Ściany były białe, a w pomieszczeniu znajdowały się parę sof, stolik oraz sprzęt AGD, który zapewniał rozrywkę.
Itachi stanął w drzwiach, po czym zapatrzył się na czarny napis na ścianie i wszedł do pomieszczenia. „Akatsuki...”
- Kogo to przywiało – usłyszał za swoimi plecami. Szybkim ruchem odwrócił się w stronę swojego rozmówcy, po czym na jego twarzy pojawił się nikły uśmiech.
- Mógłbym zapytać o to samo – odparł i zlustrował postać wzrokiem. - Myślałem, że nie zaszczycisz nas w tym roku swoją obecnością.
- Zmiana planów – odparł obojętnie chłopak i wyminął ciemnowłosego, wchodząc do pokoju. Nie zastanawiając się długo, zrzucił swoją kurtkę i rozłożył się na czarnej sofie. - Stęskniłem się za tym miejscem – rzekł po chwili.
- I mi to mów. - Itachi zamknął drzwi i siadł naprzeciwko kolegi. Spojrzał na niego, jednak nic nie mógł wywnioskować z mimiki twarzy. Oparł się o oparcie, założywszy ręce na szyję i głęboko wciągnął powietrze. - Co z Konan? - zapytał po chwili cichszym głosem.
Rudowłosy otworzył jedno oko i zlustrował postać Itachiego. Dokładnie przeanalizował jego pytanie, po czym usiadł normalnie i spojrzał mu prosto w oczy.
- Nie wiem – odrzekł. - Nie kontaktowałem się z nią od tamtego czasu.
- Rozumiem.
Siedzieli chwilę w ciszy, zajęci swoimi własnymi myślami. Nie przeszkadzała im ta cisza, chociaż obydwaj odczuwali jak nad nimi ciąży. Itachi wiedział, że jeśli dalej będzie ciągnął ten temat, może popsuć humor Nagato już w pierwszym dniu szkoły, aczkolwiek jeśli się nie dowie, nie będzie miał już lepszej okazji.
- Czy ona... - wtrącił, nie patrząc na rudowłosego.
- Nie wiem! - uniósł się Nagato. - Skończ to przesłuchanie, dobra? Ja ciebie o Namiko nie pytam! - Wstał z sofy i ruszył w stronę wyjścia. Nerwowym ruchem chwycił za klamkę i otworzył drzwi, jednak nie wyszedł.
- O, Nagato, co ty tutaj... - zaczął zdziwiony Hidan.
- Wychodzę – rzucił i odepchnął chłopaka. Postawił trzy kroki, jednak przed jego oczami ukazał się ktoś, kogo w tym wypadku nie chciał spotkać.
- I tak winny jesteś nam wyjaśnienia, więc nie próbuj uciekać – rzucił chłodnym tonem chłopak i zlustrował przyjaciela wzrokiem.
Nagato spojrzał na niego wściekły, jednak nie był w stanie się mu przeciwstawić. Przygryzł wargę i rozejrzawszy się naokoło, uświadomił sobie, że do pomieszczenia dotarli już wszyscy.
- Więc byłoby miło, gdybyś oszczędził nam zachodu i nie stroił fochów – dodał i złapał Nagato za ramię, ciągnąc go za sobą do pomieszczenia.
- Jak zwykle w porę, Yahiko – wtrącił z kąta brunet.
- A ty jak zwykle się czaisz, Madara – zaśmiał się, po czym przysłonił żaluzję i usiadł razem ze znajomymi przy stole.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz