poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Rozdział 6

Sala numer siedem, była chyba jedynym miejscem, które chroniło od gorących promieni wrześniowego słońca. Rzecz jasna, klimatyzacja była w tym momencie bardzo przydatnym urządzeniem, co chłopcy mogli stwierdzić bezsprzecznie.
- Kakuzu, Kakuzu, Kakuzu – wołał jak zahipnotyzowany Deidara.
- Nie! - odpowiadał za każdym razem.
- No zlituj się – skomlał blondyn.
- Zapomnij! - Kakuzu wstał z kanapy i wziął swój plecak, którego od tamtego momentu nie odstępował na krok.
- Podły jesteś – podsumował Dei i rzucił się na kanapę.
- O co on cię znowu prosi? - wtrącił Sasori, unosząc swój wzrok znad drewna.
- Domyśl się – odparł Itachi i powrócił do pisania smsów.
- Kakuzu – zaczął ponownie blondyn.
- Stul pusk!
- Ale Kakuzu – zaczął wołać za nim kolega, podobnym do jęku głosem.
- Zachowujesz się, jakbyś orgazmu dostał – skomentował Kisame.
Deidara spojrzał na niego złowrogim spojrzeniem i wstał z łóżka, po czym podszedł do telewizora, gdzie Kisame z Yahiko grali w grę. Stanął za głową kolegi i spoglądał na monitor, czekając na odpowiedni moment, a gdy Yahiko zdecydował się zaatakować swoją postacią, Dei krzyknął Kisame do ucha. Ten, wystraszony, odskoczył jak oparzony, co spowodowało, że przegrał rozgrywkę.
- Ty... – warknął na blondyna.
- Oj, wybacz... Za bardzo się podnieciłem – zaśmiał się i wycofał z powrotem na kanapę w obawie o reakcję kolegi.
- Więc... - zaczął Yahiko. - Kisame, wyskakuj z kasy – zaśmiał się.
- Ale to nie fair, przecież mnie wystraszył, co to za gra w ogóle? - zaczął się awanturować.
- Winni się tłumaczą, a dwie dychy moje – powiedział usatysfakcjonowany rudowłosy i wyciągnął rękę po pieniądze. Kisame niechętnie sięgnął do kieszeni spodni i wyjąwszy banknot, wręczył go Yahiko.
- Zapłacisz za to, dziewczynko – rzucił do Deia i zajął się dalszą grą.
- Jasne, jasne... Ty mi tylko obiecujesz – wymamrotał blondyn i zaczął rozglądać się po pokoju. - A tak w ogóle, to gdzie wywiało Nagato i Madare? - zapytał po chwili.
Wszyscy spojrzeli po sobie, jednak żaden z nich nie miał pomysłu, co ci dwaj mogli robić. Dla większości z nich było pewne, że Madara i Nagato na pewno nie spędzają czasu razem, gdyż ani jeden, ani drugi specjalnie do siebie sympatią nie pałają.
- Madara zapewne znowu wyżywa się na pierwszoklasistach – rzucił obojętnie Yahiko, nie odrywając wzroku od ekranu telewizora.
- Takie ci to obojętne? - zapytał Sasori.
- Jakoś zbytnio się tym nie przejmuję, chociaż znajdą się tacy, którzy sobą pomiatać nie pozwolą – powiedział i spojrzał znacząco na Itachiego. Ten na chwilę oderwał się od telefonu i spojrzał na przyjaciela, który wyraźnie wspomniał o jego bracie.
- Masz na myśli Sasuke?
- A kogo innego? - rzucił obojętnie.
- Nie wiedziałem go dzisiaj w szkole – powiedział od niechcenia i wrócił do pisania smsów.
- Z nim się już normalnie rozmawiać nie da – szepnął Kisame do rudowłosego.
- Zauważyłem.
- Wiecie chłopaki, mam newsa – zaczął chytrze. Większość oczu skierowało się w jego stronę, jednak Itachi nadal pozostawał niewzruszony. Jego zachowanie jeszcze bardziej zachęciło Yahiko do zrealizowania swojego planu. - Ostatni dzień wakacji na zawsze utkwi w mojej pamięci – rzekł i spojrzał na bruneta – w końcu rzadko zdarza się okazja, że mogę przespać się z Namiko – dodał i uśmiechnął się zadziornie.
Chłopaki spojrzeli na niego zszokowani, jednak po chwili skierowali swój zdenerwowany wzrok w kierunku bruneta, który odłożył telefon i opanowując nerwy, przyglądał się Yahiko.
- W co ty pogrywasz? - wysyczał.
- W nic – odparł spokojnie rudy. - Chciałem tylko zobaczyć, czy reagujesz na coś oprócz rzeczy związanych z Nami – dodał i powrócił do gry.
- A co cie to? - syknął Itachi.
- Itachi, uspokój się – spróbował rozładować atmosferę Dei.
- Jakoś ostatnio poza nią świata nie widzisz i jest to już trochę denerwujące – rzekł arogancko. Atmosfera robiła się coraz cięższa, co każdy z obecnych odczuł na swojej skórze. - Może w końcu otworzyłbyś oczy i zobaczyłbyś jaka z niej artycha – dodał.
- Yahiko! - wtrącił Kakuzu.
- Mówię tylko prawdę, której on nie zauważa. Zupełnie oplotła cię wokół palca – zaśmiał się. Zdenerwowany brunet wstał z tapczanu i podszedł do kolegi, po czym uniósł go za szyję do góry, szykując się do uderzenia.
- Itachi! - Kisame i Sasori automatycznie znaleźli się przy chłopakach, starając się na każdy możliwy sposób odciągnąć ich od siebie, jednak nie było to takie proste.
- Uderz mnie, jeśli tak bardzo boli cię prawda – wysyczał Yahiko.
Itachi zastanawiał się przez chwilę co ma zrobić. Miał nieodpartą chęć przyłożenia koledze w twarz po tym, co powiedział o jego dziewczynie, jednak zaczął myśleć nad znaczeniem usłyszanych słów. Stali przez jakiś czas w bezruchu, a całe Akatsuki obawiało się najgorszego.
- Może od razu się pozabijajcie – rzekł Nagato, który niespodziewanie znalazł się w progu. Automatycznie wszystkie oczy - oprócz Itachiego i Yahiko – skierowały się w jego kierunku. - Tak będzie prościej, nie? - powiedział, nie ukrywając swojego zdenerwowania.
Itachi spojrzał na Nagato, po czym stwierdził, że nie ma sensu tego dalej ciągnąć. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jeśli teraz przyłoży Yahiko, to ten nie będzie mu dłużny, a że chłopaki nie pozwolą im kontynuować bójki, wiedział od razu. Powoli zaczął go opuszczać na ziemie, nie spuszczając z niego wzroku.
- Znalazłbyś sobie wreszcie dziewczynę i nie wpierniczał się w moje życie – syknął brunet i rzucił kolegą o ziemię.
Itachi nie czekał na komentarz, tylko unikając wzroku kolegów, wyminął ich i wyszedł z pomieszczenia. Nie miał zamiaru przebywać z Yah w jednym pokoju, szczególnie teraz, gdy nagadał mu tyle bzdur. 
W pomieszczeniu przez jakiś czas panowała cisza, a wszyscy zgromadzeni zaczęli dokładnie analizować to, co przed chwilą się stało. Yahiko powoli podniósł się z podłogi, otrzepawszy swoje ubrania i lekko się uśmiechnął.
- To było o wiele bardziej podłe, niż zachowanie Kakuzu – przerwał ciszę Kisame.
- Może, ale czas żeby przejrzał na oczy. - Yahiko do końca trzymał się swojego zdania, które powoli zaczynało męczyć jego kolegów.
- Kłamałeś – dodał chłodno Nagato.
- Widzę, że ktoś to podsłuchiwał – syknął rudy i spojrzał na przyjaciela. - Owszem, jest w tym tylko trochę prawdy, bo to nie ze mną się przespała. Ja tylko przegrałem zakład, stawiając, że go nie zdradzi – dodał spokojniejszym głosem.
- W jednym rację ci mogę przyznać, że wiele osób wie, jaka ona jest, ale ze względu, że Itachi jest naszym przyjacielem, nie powinieneś tworzyć takich idiotycznych zakładów – skwitował Kakuzu.
- Wybacz, tym razem to nie był mój pomysł. Jego kuzyn mnie wyprzedził i z zakładem i ze stawką – powiedział i położył się na łóżku, wyraźnie kończąc rozmowę.
- I dlatego go nie trawię – dorzucił Nagato.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz