wtorek, 8 maja 2012

Rozdział 7

  Blondyn spacerował po dziedzińcu w nadziei, że znajdzie miejsce, w którym słońce nie grzeje tak mocno jak koło stolika, przy którym siedzieli jego znajomi. Nie lubił deszczu, ale także nie lubił upału. Wolał, gdy pogoda była stonowana, bo wtedy o wiele łatwiej się mu myślało. Słońce było na tyle uporczywe, że nie pozwoliło mu wymyślić cudownego planu, który powali na kolana wszystkich uczniów. W końcu był pierwszoroczniakiem, dlatego sądził, że musi pokazać się z najlepszej strony.
  Podszedł do rozległej fontanny, która leniwie wybijała wodę do chmur. Początkowo ten widok pozwalał mu się odświeżyć, jednak nie dawał takich efektów, jakich oczekiwał. Usiadł na betonowym murku i zatopił rękę w wodzie, powoli zakłócając jej spokój.
  Ukojenie, pomyślał.
Siedział tak przez jakiś czas, aż nagle poczuł jak ktoś go popycha, a on bezwładnie wpada do średniej głębokości fontanny. Jego upadkowi towarzyszył głośny plusk, po czym po okolicy rozniósł się śmiech chłopca.
- Ty! - wskazał zdenerwowany na niskiego bruneta, wychylając się z brodzika. Chłopak nie zwrócił na niego uwagi, gdyż ledwo łapał powietrze ze śmiechu. Blondyn szybko wygramolił się z wody i stanął naprzeciwko brzdąca, wpatrując się w niego ze złością. - Zaraz sam tam wylądujesz.
- Spróbuj tylko, a pożegnasz się ze szkołą – zaśmiał się brunet i pokazał Naruto język.
- Ty głupku! - wykrzyknął i rzucił się w pogoń za dzieckiem. I chociaż miał ochotę rozszarpać go na strzępy, w głębi duszy dziękował mu za to, że ten znalazł cudowny sposób na ochłodzenie się. Niestety, myśl, że musi iść cały przemoczony na lekcję była nieciekawa. - Idioto jeden, kto ci pozwoli się do mnie zbliżać?!
Naruto biegł za chłopcem, nie zwracając uwagi na nic. Na jego szczęście, udało mu się zagonić dzieciaka pod mur, skąd nie miał drogi ucieczki. Usatysfakcjonowany blondyn zaczął powoli zbliżać się do bruneta.
- Nie, nie bij mnie! - wykrzyknął nagle chłopiec, zasłaniając się rękoma.
- Co? - zdziwił się Naruto.
- Ja nie chciałem, no wiesz... To samo tak wyszło – zaczął się tłumaczyć.
- Chwila, chwila. Tak w ogóle, to kim ty jesteś? - zapytał po chwili blondyn.
- Sarutobi Konohamaru – odparł dumnie.
- Sarutobi – powtórzył Naruto pod nosem. - Eee? - zdziwił się po chwili. - Jesteś wnuczkiem założyciela tej szkoły?!
- Następny! Nie mów tak do mnie, jestem Konohamaru!
- Dobrze, dobrze, przepraszam – rzekł blondyn. - Co ty tu robisz? Nie wyglądasz mi na licealistę.
- Czekam na dziadka i z nudów wepchnąłem cię do fontanny.
Co za dzieciak, z nudów ludzi denerwuje, pomyślał Naruto.
- Ci się upiekło – wysyczał niebieskooki i odszedł od chłopca.
Konohamaru spojrzał tępo w stronę nowo poznanego kolegi, a po chwilę uświadomił sobie, że ten chce go zostawić. Kiedy to zrozumiał, szybko rzucił się biegiem za blondynem.
- Jesteś na mnie zły? - zapytał.
- Jest mi chłodniej, więc dzięki, ale zaraz lekcje, więc... Dzięki – powiedział z ironią. Chłopak spojrzał się w ziemie, po czym do głowy przyszedł mu plan doskonały.
- A wiesz, że jutro będzie jeszcze cieplej?
- Eee?! - wystraszył się. - A myślałem, że będzie tak fajnie...
- Ale mam plan – zaśmiał się Konohamaru. - Wchodzisz, bracie? - zapytał z chytrym uśmieszkiem.
Naruto nie zastanawiał się długo, tylko od razu przybił sztamę z młodszym kolegą. W ostatnich sekundach do dzwonka, oni uzgadniali jak przeprowadzić akcję „deszcz ze słonecznego nieba”. 

_________
A więc dobra: z takich względów, iż zostałam o to zapytana, przedstawię Wam wizję swojego opowiadania. Otóż, jeśli chodzi o tematykę, to pod żadnym względem nie będzie ona odbiegała od szkolnych. Co prawda, wiem, że na razie z rozdziałami przynudzam, ale można to potraktować mniej więcej jako takie długie wprowadzenie, gdyż chcę Was powolutku wprowadzić w ten świat. Ukazuję tutaj tylko początkowe relacje bohaterów, które dociągnę tak jakoś do 14, 15 rozdziału, po czym zakończę to epilogiem. Następnie przejdę do tej ciekawszej rzeczy, czyli takich wielopartyjnych jednopartówek (ach, te oksymorony), z których każda będzie pisana z perspektywy jednego z jego bohaterów. W rzeczywistości będą to paringi i historie miłosne tych osób, które jak mniemam nie będą typowymi "kocham Cię, ja Ciebie też". Wręcz przeciwnie - będzie troszkę... "inaczej". (w większości z życia...). Kitty, skarbie, będzie SasuSaku, ale nieco później. Na początek mam zamiar zacząć historią Kiby, następnie, Yahiko, Itachi, może Sasuke, Naruto z Hinatą, Neji i wiele innych pomysłów, które siedzą mi w głowie, ale pozwólcie, że wszystkiego nie wydam. Cóż... Wydaje mi się, że to by było na tyle. Miłego czytania i do napisania!


PS. Chciałabym jeszcze wszystkich zachęcić do głosowanie w sondzie, gdyż to od niej zależy, na którym blogu najczęściej będę publikować rozdziały. Pozdrawiam.

3 komentarze:

  1. A może tak Sakura&Kiba? Bardzo lubię tą parę a tak mało o niej blogów :(
    ~Kim

    OdpowiedzUsuń
  2. ładnie ładnie :-) zapraszam do mnie szkola-liscia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Iii wybrałam tego bloga, jako że to jest bardzo lekka historia, a ja do innych teraz nie mam głowy. Jednak jak widzę chyba już tutaj nie działasz, albo zrobiłaś sobie sporą przerwę? Co mogę powiedzieć o opowiadaniu to to, że mega łatwo i szybko się ją czyta. Fabuła jakoś specjalnie nie powala, bohaterowie wydają mi się wszyscy tacy sami, ale to nie zmienia faktu, że nadal będę czytać z ciekawością kolejne rozdziały (jeśli takowe będę). Jestem ciekawa co z Nagato i Konan oraz jaka to jest tak naprawdę Nami. Pozdrawiam serdecznie ;).

    OdpowiedzUsuń